Danielo - odzież kolarska

Rafał Majka: “nie chcę patrzeć za bardzo do przodu”

Rafał Majka na trasie Liege-Bastogne-Liege spokojnie przygotowuje się do kolejnych startów i nie wybiega zbyt daleko w przyszłość w kwestii wyznaczanych sobie celów.

Prezentacja Liege-Bastogne-Liege na Place Saint-Lambert w Liege przeciągała się. Sobotnie popołudnie przywitało kolarzy i zgromadzonych fanów letnią spiekotą, sporadycznie przerywaną lekkim podmuchem wiatru. Strefa prasowa tym razem umieszczona została na placu, a nie, jak poprzednio, w dużym namiocie w obrębie Pałacu Biskupiego. Kolarze niespiesznie kierowali się na scenę, wcześniej przebijając się przez tłum dziennikarzy.

Rafał Majka w zasadzie nieniepokojony przebrnął przez szeregi belgijskich telewizji, zatrzymując się dopiero na końcu sekcji mediów. – Nic mi się nie chce – rzucił z uśmiechem na powitanie, przeciągając się leniwie. Po ospałości niecałą dobę później nie było już śladu – w słoneczny poranek na starcie 104. edycji “La Doyenne” jej miejsce zajęła okraszona uśmiechem gotowość bojowa.

28-latek z Zegartowic w Belgii przebywał przez cały ostatni tydzień, startami w Walońskiej Strzale i Liege-Bastogne-Liege sprawdzając efekty kwietniowych przygotowań. Te podporządkowane są lipcowemu Tour de France, w którym Polak walczyć ma o jak najwyższe miejsce w klasyfikacji generalnej.

Dla Majki start w Liege-Bastogne-Liege to drugi wyścig po dłuższej przerwie. Polak po raz ostatni rywalizował na trasach Tirreno-Adriatico w marcu. Kraksa nie pozwoliła na walkę w klasyfikacji generalnej, ale lider Bora-hansgrohe błysnął na jednym z etapów, zajmując drugie miejsce po akcji w końcówce.

Szkoda trochę tego Tirreno bo miałem kraksę i to mnie trochę wyrzuciło z generalki. Na początku sezonu byłem tam gdzie miałem być, a teraz spokojnie zgrupowaniami dojdę tam, gdzie mam być, żeby być w dobrym miejscu przed Tour de France

– powiedział.

Przerwa od połowy marca do połowy kwietnia u zawodnika grupy Bora-hansgrohe poświęcona była treningom i przebywaniu w rodzinnych stronach z rodziną, która w lutym ubiegłego roku powiększyła się o córeczkę. Pierwszym startem po okresie treningów była Walońska Strzała (18 kwietnia).

W jednym odjeździe byłem, ale troszeczkę mnie zagotowało, bo się dawno nie ścigałem, ale tu, na Liege, już powinno być trochę lepiej. Motor mam przepalony, mamy parę opcji. Na wyścig nie mam żadnej presji, mamy parę opcji. Mamy [Davide] Formolo, [Patricka] Konrada, [Jaya] McCarthy’ego – jak się nie będę czuł znakomicie, to będę się starał im pomóc. Podchodzę do tego wyścigu spokojnie

– wyjaśnił.

Majka przed rokiem także do ścigania wracał w Ardenach, na mecie “Staruszki” meldując się na 10. miejscu. W tym roku tydzień w Belgii ponownie jest przepaleniem pomiędzy okresami treningów.

Byłem w Polsce, trenowałem. Mam gdzie, siedziałem w domu. Po Liege-Bastogne-Liege też wracam do domu, mam przerwę, potem Tour of California. To fajny wyścig, są dwa górskie etapy, jest czasówka, więc fajne przetarcie. A potem zgrupowanie od końca maja prawie do końca czerwca

– tłumaczył, zaznaczając, że nie wie jeszcze czy wystartuje w jednym ze sprawdzianów przed Tour de France – Criterium du Dauphine lub Tour de Suisse.

Majka, który przed rokiem skończył kalifornijską etapówkę na drugim miejscu, przed rokiem nie ukończył Tour de France – kraksa na 9. etapie zakończyła jego plan nawiązania walki o miejsce w czołówce “Wielkiej Pętli”. W tym roku cykl przygotowań jest podobny do ubiegłorocznego i w lipcu ma zaowocować dyspozycją pozwalającą na walkę z najlepszymi.

Sezon jest długi, wiem sam po sobie, że później pod koniec trochę brakuje. W kwestii mistrzostw świata, na razie nie oglądałem trasy, nie chce patrzeć za bardzo do przodu, jak przed rokiem. Najpierw chcę przejechać Tour de France, potem zobaczyć, jak się będę czuł, czy będę chciał jechać Vueltę czy mistrzostwa świata. Póki co nie przykładam do tego takiej wagi. W tamtym roku mówiłem, że będę jechał to i to, potem nie wychodziło i było sporo zmian

– wyjaśnił.