Wiadomości

Małgorzata Jasińska: “wygrać po walce z najlepszymi”

O tym, że zmienić się może nawet ukształtowana zawodniczka, o wiadomości wysłanej przez Kirsten Wild i kolarstwie kobiet spod błękitnego kasku ekipy Movistar opowiada Małgorzata Jasińska.

Małgorzata Jasińska w ubiegłym tygodniu na 6. miejscu ukończyła Ronde van Vlaanderen (1.WWT) i na 7. Dwars door Vlaanderen (1.1). Trudno w to uwierzyć, ale wynik w “De Ronde” to dla 34-letniej zawodniczki dopiero pierwszy wynik w czołowej dziesiątce imprezie rangi WorldTour. I pierwsza tak wysoka pozycja w wyścigach na brukach. Poprzednio Jasińska bywała w dziesiątkach imprez kategorii 2.1, ale nie w zawodach Pucharu Świata, czy znanego dziś jako Women’s WorldTour.

Z zawodniczką hiszpańskiej grupy Movistar rozmawiamy w Wielkanocny Poniedziałek. Jasińska właśnie zakończyła wyścig GP de Dottignies i na lotnisku, przed wylotem z Belgii, miała czas by podzielić się wrażeniami ze ścigania się na brukach.

Poczułam [Flandrię] dopiero w poniedziałek rano. Czułam się przejechana, przeprana, wypruta, nie wiem jakich jeszcze przymiotników użyć. Wstałam o 4 rano i nie mogłam spać

– mówiła, wspominając ściganie na 153-kilometrowej trasie.

O 4 rano?!

Tak, bo to jest najgorsze, że nie możesz zasnąć po takim zmęczeniu, a jak zaśniesz, to szybciej się budzisz. Później czekałam, czekałam, jeszcze godzinę się przespałam.

Czekaj, to jak przejechałaś to GP de Dottignies?

Na trzech kawkach [śmiech]. Miałyśmy za zadanie atakować od trzeciej rundy, więc trochę ataków, trochę pomocy koleżance, która miała finiszować. Nie było źle. 4. miejsce to jest bardzo dobry wynik, bo ona jest młoda. Bardzo się cieszę, to dziewczyna, która ma jeszcze dużo przed sobą

– tłumaczyła, nie wiedząc jeszcze, że do 21-letniej Alby Teruel nasza rozmowa w nieprzewidziany sposób jeszcze wróci.

Kierunek Hiszpania

Transfer Jasińskiej do powstającej pod koniec sezonu 2017 kobiecej ekipy Movistar mógł być zaskoczeniem. Polka, która przez lata ścigała się we włoskich zespołach, wyrobiła sobie markę, ale łączona była zwykle z Półwyspem Apenińskim, nie Iberyjskim. Do tego, hiszpańska ekipa stawia rzecz jasna na zawodniczki z Hiszpanii, a międzynarodowe zaciągi to rzadkość, przynajmniej patrząc na skład ekipy męskiej, w której z 25 zawodników tylko czterech pochodzi z kraju nie-hiszpańskojęzycznego.

fot. ASO/Unipublic/PhotoGomezSport/Luis Gomez

W karierze Jasińskiej zmiany przyniósł już rok 2017. Polka opuściła włoską scenę i jaskrawy strój Ale Cipollini zamieniła na bardziej stonowaną kolorystycznie koszulkę amerykańskiej ekipy Cylance. Z ekipy była zadowolona, ale w drugiej części sezonu, nie mając na koncie indywidualnych wyników, zaczęła rozglądać się za nową przystanią.

W poszukiwaniach tych, jeśli pod uwagę brać czołowe zespoły, znacznie mają zdobywane do rankingu Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) punkty. Jasińska w barwach Cylance zanotowała tylko 8. miejsce w Le Samyn Dames (1.2), co, w połączeniu z punkcikami dopisanymi za dalsze miejsca w OVO Energy Women’s Tour i Crescent Vargarda, dało na koniec sezonu 13 oczek.

W ostatnim sezonie wiedziałam, że chcę zmienić grupę. Postanowiłam, że albo skończę [karierę], albo będę jeździć jeszcze rok, ale tylko dla siebie. W sensie, w jakiejś włoskiej ekipie, w której dadzą mi godziwe pieniądze. W tamtej [Cylance] musiałabym prosić rodziców o pomoc. Już praktycznie się zdecydowałam na jedną z włoskich ekip, wiedziałam, że jest blisko, że będę miała szansę jazdy na siebie.

Cykl Women’s WorldTour składa się z 23 wyścigów, a status ekipy WorldTour, automatycznie zapraszanej na każdą z tych imprez, przyznawany jest na początku sezonu pierwszej piętnastce rankingu UCI. Punkty zbierają rzecz jasna zawodniczki, a przy ograniczonych budżetach i małych składach, liczy się każde oczko. To rzecz jasna problem dla nowych zespołów, a 10-osobowy skład ekipy Movistar w rankingu uplasował się na 25. miejscu i jego udział w najważniejszych imprezach zależy od dobrej woli organizatorów.

Jak doszło do podpisania umowy z ekipą z Hiszpanii? Transferowa maszyna w tym przypadku nie została wprawiona w ruch przez Jasińską, która na oku miała kolejną włoską grupę, ale przez jej drużynową koleżankę – czterokrotną mistrzynię świata na torze – Kirsten Wild.

Movistar to była wina, a raczej, popchnięcie Kirsten Wild, która powiedziała mi: “daj, ja Ci to napiszę, a Ty masz wysłać”. Odpowiedziałam: “nie, słuchaj, ja nie chce prosić kogoś, chciałabym, żeby ekipa się znalazła, ja czuję, że ona sama się znajdzie”. Ale Kirsten powtórzyła: “chodź, napiszemy do dyrektora.” Ona wzięła mój telefon, napisała i wysłała wiadomość do dyrektora sportowego. Przywitała się, napisała, że słyszała, że powstaje nowa ekipa, spytała, czy byliby zainteresowani moją osobą

– wspominała.

fot. THOMAS MAHEUX / MOVISTAR TEAM

Wild i Jasińska przed rokiem reprezentowały barwy zespołu Cylance, ale w jego szeregach zabawiły tylko sezon. Holenderka w tym roku ściga się dla brytyjskiej Wiggle High5, a Jasińska, mając rozpoczętą rozmowę z hiszpańską ekipą, zrobiła kolejny krok.

Dyrektor powiedział, że od 2013 roku obserwuje mnie, wie kim jestem i bardzo chętnie chciałby ze mną współpracować. Ale powiedział też, że muszę poczekać do mistrzostw świata, ponieważ… w kobiecym kolarstwie co się liczy? Punkty. Jeżeli nie masz punktów to… możesz zaharować się na wyścigach, jak ja w tamtym roku, a na sam koniec grupa powiedziała: “my Cię chcemy, jesteś bardzo dobrą zawodniczką, ale nie możemy Ci dać takiego samego stypendium, jakie otrzymywałaś, tylko damy Ci jedną trzecią”. A z tego nie mogłabym się utrzymać.

Popchnięcie ze strony Wild przyszło w odpowiednim momencie, tuż po wrześniowym wyścigu Boels Ladies Tour, a niedługo przed mistrzostwami świata. Podpisanie początkowo miało poczekać, ale ostatecznie Polka do Bergen pojechała z zapewnioną przyszłością.

Powiedziałam, że chciałabym już mistrzostwa jechać spokojnie i mieć głowę zajętą mistrzostwami świata a nie kontraktem. Tak się jednak złożyło, że ostatni wyścig przed Bergen jechałam w Madrycie. Ten dyrektor sportowy tam był, zobaczył jak atakuję i w poniedziałek napisał do mnie, że nie obchodzą go punkty, że widzi, że jestem wartościową zawodniczką, że mam serce do walki i nie boję się atakować. No i tak to poszło.

Movistar – błękitny port

Zespół Eusebio Unzue szerzej kojarzony jest jako istniejąca od ponad trzech dekad ekipa męska, w ostatnich latach dowodzona przez Alejandro Valverde i Nairo Quintanę. Jesienią 2017 roku włodarze grupy w porozumieniu z Hiszpańską Królewską Federacją Kolarską (RFEC) i przy wsparciu sponsora – telekomunikacyjnego giganta Telefonica – przedstawili nowy projekt.

Ekipa kobiet, występująca pod takim samym szyldem i w identycznych barwach jak Valverde i spółka, ma być okrętem flagowym projektu popularyzacji jazdy na rowerze. Większe nakłady na kolarstwo kobiet mają, według deklaracji, w kolejnych latach zaowocować przyciągnięciem blisko 2 milionów kobiet do uprawiania tej dyscypliny sportu.

Movistar, mimo że to nowa ekipa, jest świetna pod względem organizacyjnym, pod względem atmosfery i pod względem nienakładania presji. Ale też traktowania kobiet na równi z mężczyznami. Mamy ten sam sprzęt, logistycznie dbają o nas ci sami ludzie, praktycznie pod względem oprawy mamy to samo co mężczyźni. Przede wszystkim ekipa i dyrektorzy nie traktują nas, że jesteśmy kobietami/kolarkami, czymś gorszym niż mężczyźni. Traktują nas jak sportowców, nie jak dostawkę

– podkreśliła Jasińska.

Z zespołem Polka związana jest zaledwie kilka miesięcy, ale optymizm i zadowolenie z dokonanego wyboru bije z każdego słowa. Jasińska szybko odnalazła się w hiszpańskojęzycznym środowisku i choć, jak sama przyznaje, mówi jeszcze zbyt szybko i z włoskimi wstawkami, to komunikacja nie jest problemem.

Grupa w tym roku wciąż czeka jeszcze na zwycięstwo, ale w dotychczasowych startach zanotowała póki co kilka obiecujących wyników. Obok wyników Jasińskiej, na 4. miejscu GP de Dottignies skończyła Alba Teruel, 3. miejsce w Setmana Valenciana wywalczyła Alicia Gonzalez, a 6. Margarita Garcia.

Rola Jasińskiej zmienia się w zależności od wyścigu, ale w nowym otoczeniu Polka zdaje się odnajdywać – zarówno w funkcjach, w których zwykle czuła się dobrze, jak i poza własną strefą komfortu.

Dotychczas koncentrowałam się na innych, nie na sobie. W kolarstwie trzeba pomagać, ale trzeba zauważać swoją osobę. Pracujesz, robisz najlepiej jak możesz, za to jesteś ceniona. U kobiet jest trochę ciężej i to jest smutne, bo jeśli nie masz punktów, to nie istniejesz. W Movistarze docenia się zawodników, którzy pracują

– wyjaśniła.

Liderki się tutaj zmieniają i to jest bardzo dobre, że nie jeździ się tylko na jedną zawodniczkę. Nie ma takiej presji, ale jest możliwość współpracy. Jeżeli inna się czuje lepiej, to rozmawiamy. [Na Flandrii] była współpraca, jesteśmy naprawdę dobrze zgraną ekipa. To są młode dziewczyny, ale ja się od nich naprawdę bardzo dużo uczę.

Zanim zdążyłem spytać o przykłady, rozmowa niespodziewanie wraca do Teruel, z którą Polka dzieliła pokój.

Byłam w pokoju z Albą, ona mi mówi po którymś wyścigu: „jestem wkurzona na Ciebie, jesteś mocna, ale ciągle marnujesz tyle sił”. I tak mi to mówi, jak dziewczyna o wiele starsza ode mnie, poważnie. Myślę sobie, „okej, na następnym wyścigu będę się starała, żebyś nie była wkurzona na mnie” [śmiech].

I tak naprawdę myślałam podczas wyścigu [Ronde van Vlaanderen] o tym jak jadę, żeby się Alba mnie nie czepiała. Powiedziałam jej: „jesteś 13 lat młodsza, a zachowujesz się jakbyś była ode mnie starsza”. Ona mi na to: „no jak takie głupie błędy popełniasz, to muszę.” W taki sposób mnie motywowała.

„Pierwszy raz w życiu poczekałam”

Dla każdego, kto śledzi kolarstwo kobiet lub choć pobieżnie kolarstwo w Polsce, nazwisko Jasińskiej kojarzy się z agresywnym stylem jazdy. 34-latka od zawsze swoich szans na odniesienie zwycięstwa szukała w atakach, najczęściej wyprowadzanych dość wcześnie, co bardzo często kończyło się złapaniem przez peleton lub grupkę faworytek na ostatnich kilometrach.

Przez lata, wobec braku relacji telewizyjnych z największych wyścigów, słowo pisane nie zawsze oddawało wysiłek wkładany przez Polkę na trasach. I tak, szersza publiczność zawodniczkę z Barczewa po raz pierwszy oglądać mogła tak naprawdę dopiero podczas mistrzostw świata w Richmond, gdzie jej atak animował ostatnie kilometry zmagań.

W natłoku nowości w zespole Movistar i rozwoju wyścigów, pytanie o zmiany w postrzeganiu ścigania wydaje się zasadne, acz w przypadku na tyle doświadczonej i ukształtowanej zawodniczki nie mogą być one przecież duże. A jednak. Jasińska w temacie zmian i podejścia do ścigania ożywia się.

Bardzo się zmieniło po tym jak zaczęłam pracować z moją siostrą, która rozpoczęła działalność jako trener mentalny

– rozpoczyna opowieść.

Zawodniczka z Barczewa przyznaje, że początku nie były łatwe – z siostrą musiała rozmawiać jak z Beatą Kurdynowską, trenerem i specjalistką, a nie z jedną z najbliższych sobie osób. Rozgraniczenie tych ról udało się na tyle, że z rozmowy i zajęć płynąć zaczęły wnioski.

Tak naprawdę te ostatnie wyścigi jechałam po treningach z nią… [ona] kazała mi zmienić styl jazdy. Bo ja zawsze na początku atakowałam, zabierałam się w różne ucieczki. Ona zapytała: “dlaczego to robisz?” Po paru sesjach wyszło dlaczego. Kazała mi zmienić schemat jazdy. Pierwszy raz zmieniłam go w środę [na Dwars door Vlaanderen], bo poczekałam na decydujący atak, tak jak mi dyrektor też kazał zrobić

– przyznała.

Jasińska, która w tym sezonie już kilkukrotnie pokazywała się w akcjach zaczepnych, natomiast w ubiegłą środę i niedzielę do walki włączyła się dopiero gdy tempo podkręciły faworytki. Większe opanowanie pozwoliło na liczenie się w grze do samej kreski i dwa miejsca w czołówkach imprez.

Nigdy nie mogłam pohamować swojej nerwowości i chęci ataku. Pierwszy raz w życiu poczekałam. Ja zawsze myślę, że pomogę koleżankom, przejdę pod wiatr, pomogę, mam siłę, mam siłę. A później uświadomiłam sobie, że to nie o to chodzi. Szkoda, że to po 22 latach kolarstwa odkryłam, a raczej moja siostra odkryła, że mam takie schematy pracownika zakorzenione. [Dotychczas] nigdy nie próbowałam zmienić myślenia.

„Wygrać wyścig WorldTour”

Jasińska, która na koncie ma dwa zwycięstwa we włoskiej etapówce Giro della Toscana (2012 i 2015) i trzy tytuły mistrzyni Polski w wyścigu ze startu wspólnego (2009, 2010, 2015), ma świadomość tego, że jej kariera powoli dobiega końca. Po latach pracy na inne zawodniczki i jeżdżenia jako harcowniczka we włoskich ekipach, w barwach Movistaru dostała szansę odkrycia nowych możliwości i sprawdzenia się w sytuacjach wykraczających poza jej dotychczasowy bagaż doświadczeń.

Tak było na trasie Ronde van Vlaanderen. Mimo kraksy, Jasińska znalazła się w czołowej grupce i w końcówce ciężko pracowała na 6. miejsce – najlepszą lokatę w historii startów Polek w najtrudniejszym wyścigu na brukach Belgii.

Leżałam na bruku, ale dziewczyny na mnie czekały i myślę, że to mnie zmobilizowało, żeby pojechać dobry wyścig. Koleżanki z grupy czekają na ciebie, jedna z nich stoi nad tobą, pyta czy wszystko okej, oferuje swój rower. Mówię, że wszystko okej, jedziemy, widzę, że kolejna czeka. Pierwszy raz poczułam się liderką

– powiedziała.

fot. VÉLOFOCUS / MOVISTAR TEAM

W końcówce zawodniczka Movistaru znalazła się w małej grupce z Ellen van Dijk, Lisą Brennauer i mistrzynią świata Chantal Blaak, na ostatnim kilometrze dopadając grupkę Katarzyny Niewiadomej i na finiszu rozgrywając walkę o drugie miejsce.

Na Paterbergu nogi odmówiły posłuszeństwa. Może za twardo trochę poszłam, ale nie chciałam, żeby skończyło się jak zwykle, że złapie mnie peleton i że znów wysiłek pójdzie na marne. Zagięłam się, doszłam Brennauer i dziewczyny z przodu i potem z nimi pracowałyśmy.

Szóste miejsce to najlepszy wynik w historii startów Polek w 15 edycjach Ronde van Vlaanderen, ale nie szczyt planów Jasińskiej. W nowej ekipie, z innym nastawieniem, cel jest o wiele bardziej klarowny niż w poprzednich sezonach.

Podczas treningów z siostrą musiałem wypisać moje cele. Byłam w pierwszej dziesiątce wyścigu WorldTour, to był cel. A teraz mam taki cel, że chciałabym wygrać wyścig WorldTour.

– zadeklarowała.

Zawsze byłam zawodniczką, która na każdym wyścigu walczy… chcę walczyć i jeśli będę musiała pracować, to będę pracować i mieć z tego satysfakcję… Ale moim celem jest podnieść ręce do góry i pokazać, że Gosia Jasińska nie jest tylko tą, która atakuje na piątym kilometrze i jedzie, haruje 100 kilometrów i wtedy ewentualnie może wygrać. Ale że może wygrać po walce z najlepszymi

– tłumaczyła.

Polka w pierwszej części sezonu swoich szans szukać będzie na trasie ardeńskich klasyków (WWT; 15, 18 i 22 kwietnia), Emakumeen Bira (2.1; 19-22 maja), Lotto Thüringen Ladies Tour (2.1; 28 maja – 3 czerwca), a następnie podczas mistrzostwach Polski, które odbyć się mają na jej rodzinnych terenach – na szosach warmińsko-mazurskiej Ostródy.

Bądźmy szczerzy, dopiero ostatnie dwa wyścigi jeżdżę inteligentniej. Mam nadzieję, że nogi pomogą, że to zgra się z głową. Siostra mi napisała, że to dopiero początek.

Paweł Gadzała

Recent Posts

Gianetti potwierdza, Pogacar jedzie po dublet | Życiowy sukces Thiabua Nysa

Lefevere nie skreślił Alaphilippe. Lund Andersen ponownie najlepszy w Tour of Türkiye. Rozpoczął się wyścig Gracia. Wiadomości i wyniki z…

25 kwietnia 2024, 20:50

Tour de Romandie 2024: etap 2. Thibau Nys triumfuje w Les Marécottes

Belg Thibau Nys (Lidl-Trek) zdobył po podjeździe do Les Marécottes drugi etap Tour de Romandie i objął prowadzenie w wyścigu.

25 kwietnia 2024, 17:20

Wyścig olimpijski i Tour de France Femmes celami Katarzyny Niewiadomej

Katarzyna Niewiadoma zmieniła plany na Igrzyska Olimpijskie. Zamiast na czasówce, Polka skupi się na wyścigu ze startu wspólnego i Tour…

25 kwietnia 2024, 08:41

Liege-Bastogne-Liege Femmes 2024. Jak Grace Brown ograła faworytki?

Grace Brown sięgnęła po największy triumf kariery, ogrywając największe faworytki podczas niedzielnego Liege-Bastogne-Liege Femmes.

25 kwietnia 2024, 08:09

Tour de Romandie 2024: etap 1. Dorian Godon wygrywa, dublet Decathlonu

Dorian Godon sięgnął po zwycięstwo na pierwszym etapie Tour de Romandie i został nowym liderem wyścigu.

24 kwietnia 2024, 17:29

Majka i Aniołkowski na liście do Giro d’Italia | Zaproszenie na Downhill City Tour

Dzień Tobiasa Lunda Andresena w Tour of Türkiye. Jai Hindlej pozostanie w Bora-hansgrohe. Wyniki i wiadomości ze środy, 24 kwietnia.

24 kwietnia 2024, 16:09