Danielo - odzież kolarska

Volta a Catalunya 2018. Thomas de Gendt: samotny łowca

Thomas De Gendt

Thomas De Gendt (Lotto Soudal) kontynuuje swoją passę zwycięskich szarży na trasach etapówek cyklu WorldTour.

Po nieco nieoczekiwanym trzecim miejscu w Giro d’Italia (2012) Thomas De Gendt przymierzany był do zbyt dużej pary butów. Belga widziano jako kolarza mogącego walczyć w klasyfikacji generalnej wyścigów etapowych. On sam przez chwilę zdawał się być niezdecydowany – z jednej strony przyznawał, że wygrywanie etapówek to nie jego para kaloszy, ale z drugiej próbował walczyć, nie notując jednak większych sukcesów w klasyfikacjach generalnych.

W barwach Lotto Soudal, od 2015 roku, podejście 31-letniego dziś kolarza uległo transformacji. Belg skupił się na wygrywaniu etapów, okazjonalnie włączając się do walki w klasyfikacjach górskich. Dziś De Gendt na koncie ma 12 zawodowych wygranych, w tym etapy każdego z Grand Tourów.

Belg aż ośmiokrotnie na mecie meldował się samotnie na metach etapów różnych etapówek, nosił też koszulki lidera Paryż-Nicea (2011), Tour de Suisse (2011), a w tym roku Volta a Catalunya.

10 wygranych w wyścigach WorldTour to osiągnięcie, ale De Gendt od roku 2016 utrzymuje podziwu godną skuteczność. W 2016 roku triumfował na odcinku Volta a Catalunya i Tour de France, przed rokiem wygrał etap Criterium du Dauphine i Vuelta a Espana, w każdym wyścigu etapowym pokazując się w ucieczkach.

W tym roku, na trzecim etapie Volta a Catalunya w teorii nie miał wielkich szans, ostatni podjazd zdobywając samotnie i wyrastający po szczycie płaskowyż pokonując pod wiatr, na plecach mając pościg grupki faworytów.

Przedni wiatr w końcówce był zabójczy, ale przetrwałem. Taktyka obrana przez faworytów grała na moją korzyść. Quintana, na przykład, przestał pracować w grupce pościgowej. Mnie pozostało tylko pedałować. Im bliżej byłem mety, tym bardziej chciałem wygrać

– mówił na mecie.

De Gendt dwa lata temu podobny odcinek wygrał podczas Tour de France. Organizatorzy skrócili wspinaczkę na Mont Ventoux na 12. etapie z obawy przed silnym wiatrem na szczycie. De Gendt wygrał po ucieczce, a etap przeszedł do historii nie tyle z powodu odwagi rosłego Belga, a chaosu, w którym pogrążyła się grupa faworytów.

Kolarz Lotto Soudal przez dzień cieszył się prowadzeniem w katalońskim wyścigu – dzień później koszulkę przejął na La Molina Alejandro Valverde. Belg nie jest tym specjalnie zmartwiony, gdyż cel zrealizował.

Ostatnie 20 kilometrów były bardzo trudne, dopiero trzy kilometry przed metą uwierzyłem, że mogę to wygrać. Wiedziałem, że jeśli ktoś zaatakuje z peletonu, to jest po mnie, bo nie miałem nic w baku. To był jeden z najlepszych występów w mojej karierze

– ocenił.