Jürgen Roelandts przed skupieniem się na pomocy Gregowi van Avermaetowi na brukach Flandrii na swoim koncie zapisał 5. lokatę w Mediolan-San Remo.
Nikt nie wymieniał go w gronie faworytów, choć dwa lata temu do San Remo dojechał jako trzeci i jest jednym z bardziej doświadczonych klasykowców.
Jürgen Roelandts w barwach BMC Racing nie musiał obawiać się presji, gdyż oczy wrócone na na jego zespół koncentrowały się na postaci mistrza olimpijskiego Grega van Avermaeta. Belg, który do amerykańskiej grupy dołączył w styczniu, w wiosennych wyścigach jednodniowych stanowić ma wsparcie dla swojego bardziej utytułowanego rodaka.
W sobotnie popołudnie to mistrz olimpijski wspierał swojego rodaka w finiszu po piąte miejsce w Mediolan-San Remo. Roelandts, który nie jest typowym sprinterem, na finiszu uległ tylko Calebowi Ewanowi (Mitchelton-Scott), Arnaud Demare’owi (Groupama-FDJ) i Alexandrowi Kristoffowi (UAE Team Emirates).
Wyścig trochę stanął przez wiatr. Było zimno, padało, potem wyszło słońce, znowu deszcz. Cały dzień byliśmy przemoczeni, a to czuć w końcówce. Przez wiatr tempo na Cipressie i Poggio nie było wysokie. Vincenzo Nibali musiał być bardzo mocny, skoro udało mu się utrzymać na czele z takim wiatrem w twarz. Na finiszu wybrałem koło Kristoffa, bo on tam zawsze dobrze finiszuje i potrafi przycisnąć po 300 kilometrach. Trzymałem się go od Poggio do mety i mam dobry wynik
– tłumaczył na mecie zadowolony 32-latek.
Roelandts, który w kampanii wyścigów na brukach Flandrii wspierać ma van Avermaeta, w swoich palmares ma już świetne wyniki w tych imprezach. W 2013 roku wywalczył trzecie miejsce w Ronde van Vlaanderen, dwa lata później na mecie zameldował się ósmy.
Piąte miejsce tutaj daje więcej pewności siebie, szczególnie, że podczas Paryż-Nicea bolało mnie udo. Ból przeszedł, teraz patrzę na kolejne wyścigi. Kolejnym startem będzie E3 Harelbeke, które Greg wygrał przed rokiem. Myślę, że jest w dobrej dyspozycji i będziemy starali się pomóc mu w powtórzeniu tego sukcesu. Mam nadzieję utrzymać wysoką formę przez kilka tygodni i być z nim w finałach wyścigów klasycznych
– podkreślił.
Atak Vincenzo Nibalego w finale Mediolan-San Remo nie spotkał się ze zdecydowaną odpowiedzią faworytów wyścigu. O ile wszyscy wskazywali na silny wiatr, który utrudniał ataki, van Avermaet zaznaczył, że kłopotem był brak natychmiastowej reakcji – tak jego, jak i rywali.
Nibali pojechał dobry wyścig – jeśli atakujesz na Poggio, musisz mieć nogę. Czapki z głów. Dla mnie był to moment zawahania, popatrzyłem na innych faworytów i zrobiła się przerwa. Kilku zawodników ruszyło, próbowałem za nimi podążyć, ale z tego nic nie wynikało
– wspominał.
W przeszłości Van Avermaetowi tylko dwukrotnie udało się skończyć “wiosenne mistrzostwa świata” w czołowej dziesiątce. Belg brakiem wyniku w tegorocznej edycji nie był jednak bardzo zmartwiony, a jego oczy zwrócone są na klasyki Flandrii, a szczególnie Ronde van Vlaanderen.
W finale mieliśmy sprint, Jürgen wywalczył dobry wynik, a ja jestem zadowolony z formy, którą prezentowałem
– skomentował.