Danielo - odzież kolarska

Omloop Het Nieuwsblad 2018. Łukasz Wiśniowski z głową na karku

Drugim miejscem w Omloop Het Nieuwsblad Łukasz Wiśniowski potwierdził, że powoli staje się zawodnikiem zdolnym rywalizować na brukach z najlepszymi klasykowcami.

26-letni Polak nieco niespodziewanie otrzymał szansę jazdy na własne konto i wykorzystał ją w końcówce otwarcia kampanii wiosennych klasyków. W zmienionej końcówce wyścigu Omloop Het Nieuwsblad odstawał wprawdzie od czołówki na podjazdach, ale w końcówce wrócił do gry, złapał oddech i wrzucił kolejny bieg na ostatnim kilometrze, wyrywając rywalom miejsce na podium.

Od dłuższego czasu nie byłem na podium i chciałem podziękować kolegom za pomoc. W Algarve czułem, że jestem w dobrej formie, więc dziś potrzebowałem tylko swojego dobrego dnia i trochę szczęścia. Drugie miejsce, jestem z tego naprawdę zadowolony

– powiedział sztabowi prasowemu ekipy Sky.

Dla Wiśniowskiego to pierwsze w karierze podium wyścigu klasycznego tej rangi. Polak już wcześniej przejawiał zapał i talent do jazdy po belgijskich dróżkach i brukach. Jako orlik wygrał etap Tour de Normandie i Kattekoers, w 2016 roku zajął 2. miejsce w Driedaagse van West-Vlaanderen i 5. miejsce w Kuurne-Bruksela-Kuurne.

W roku 2017 popularny “Wiśnia” mierzył się z kontuzją kolana, co nie pozwoliło na skuteczną walkę na brukach. Sezon 2018 ma wyglądać zupełnie inaczej.

To mój trzeci sezon, w którym skupiam się na wyścigach klasycznych. Wiedziałem, że potrzeba czasu by poznać dobrze te drogi i wejść na odpowiedni poziom. W tym roku czuję, że jestem w dobrej dyspozycji. Zrobiliśmy dobry rekonesans, znałem trasę.

Dziś Polak był najlepszym zawodnikiem zespołu Sky i gdy w na Muurze uformowała się czołowa grupka, jako jedyny zawodnik brytyjskiej grupy zdołał przeskoczyć. 26-latek nie zdołał złapać oddechu, gdyż liderzy wpadli na Bosberg i Wiśniowski znów minimalnie odstał. Wysoki kolarz z Ciechanowa kręcił spokojnie, choć widać było, że generowanie takiej mocy kosztuje go bardzo wiele, i wkrótce dołączył do liderów.

Łukasz nie był zawodnikiem, na którego patrzyli rywale, naszym liderem był Dylan van Baarle. 60 kilometrów przed metą miał on jednak defekt i dołączenie do peletonu kosztowało go sporo czasu i energii. Na Muurze nie mógł utrzymać się z najlepszymi, a to dało Łukaszowi szansę na włączenie się do gry

– wyjaśniał dyrektor sportowy zespołu Sky Servais Knaven.

W finale Wiśniowski ruszył podobnie jak dwa lata temu na Kuurne-Bruksela-Kuurne. Rozpoczęcie finiszu wcześniej niż grupa to ryzyko, ale wobec obecności szybszych zawodników i dojeżdżającej kolejnej grupki, ruch ten opłacił się. Na ostatniej prostej Wiśniowski ograł nie byle kogo, bo wyjadacza bruków i triumfatora wyścigu z 2012 roku – Sepa Vanmarcke’a.

To świetny wynik dla Łukasza. Jechał bardzo dobrze w Portugalii, pracował na kolegów. Dziś wywalczył coś dla siebie, a to bardzo dobry start sezonu, tak dla niego, jak i dla zespołu

– podsumował Knaven.

1 Comments

  1. pat

    24 lutego 2018, 21:26 o 21:26

    Łukasz Wiśniowski pochodzi z Ciechanowa nie Torunia. Jest wychowankiem miejscowego Juranda, dopiero następnie przeszedł do Pacifica.