Danielo - odzież kolarska

Oni zakończyli karierę w 2017 roku

Alberto Contador

Tych zawodników nie zobaczymy już w zawodowym peletonie 2018. Przedstawiamy Wam grupkę dziesięciu kolarzy, którzy postanowili zakończyć swoją karierę.

Martin Elmiger (BMC Racing): siedemnaście lat ścigał się na rowerze. Profesjonalną przygodę Szwajcar rozpoczął w 2001 roku w koszulce Post Swiss, potem reprezentował Phonak, największe sukcesy święcił w Ag2r, dla którego wygrał m.in. Tour Down Under (2007). Jest czterokrotnym mistrzem swojego kraju. Po czterech latach w IAM Cycling przeszedł do BMC Racing, gdzie w klasykach pomagał Gregowi van Avermaetowi. W przyszłości 39-latek zamierza poświęcić się własnej firmie produkującej elektroniczne billboardy reklamowe.

Thomas Voeckler (Direct Energie): kolarz fenomen, bowiem całą swoją karierę spędził w jednej ekipie, choć startującej pod wieloma banderami. Podczas Tour de France w 2004 i 2011 roku przez 20 dni kręcił w maillot jaune, sześć lat temu był czwarty na mecie w Paryżu, rok później wygrał klasyfikację górską. Ulubieniec Francuzów. 20 razy brał udział w Grand Tourach, odniósł w sumie 40 zwycięstw. Voeckler będzie teraz komentatorem Eurosportu.

Tom Boonen (Quick Step-Floors): zbyt wiele o „Tornado Tomie” pisać nie trzeba. 37-letni Belg pożegnał się już po tegorocznej kampanii wiosennej, konkretnie po Paryż-Roubaix, gdzie triumfował łącznie cztery razy. Trzykrotnie był najlepszy w Ronde van Vlaanderen i Gandawa-Wevelgem, aż pięć razy w E3 Harelbeke. Król klasyków, mistrz świata z 2005 roku w Madrycie. Na swoim koncie ma ponad 100 zwycięstw. W 2008 i 2009 roku przyłapano go na kokainie, ale testy nie zostały przeprowadzone bezpośrednio po lub przed zawodami, dlatego też Boonenowi się upiekło, pomijając kary finansowe. Od 2003 roku jeździł dla Quick Step po tym, jak na samym początku związał się z US Postal.

Adriano Malori (Movistar): Włoch nie doszedł do siebie po groźnym upadku w trakcie Tour de San Luis na początku 2016 roku. 29-latek doznał wówczas poważnego urazu głowy, został przeniesiony w stan śpiączki farmakologicznej. Do ścigania utalentowany czasowiec próbował wrócić w 2017 roku, jednak nie dał rady ścigać się na wymaganym od zawodowców poziomie. Malori, który w 2015 roku był wicemistrzem świata w jeździe na czas, postanowił zawiesić buty na kołku i pracować we włoskim związku jako trener.

Jurgen van den Broeck (LottoNL-Jumbo): niespełniona belgijska nadzieja na „Wielkie Toury”. Cztery razy kończył którąś z trzytygodniówek w top 10, nie wygrywając przy tym żadnego etapu. Po 2012 roku van den Broeck nie był już sobą, zanotował kilka gorszych występów, walczył z licznymi kontuzjami. Przejście z Lotto do Katushy nie pomogło, tak samo jako powrót do Holandii, lecz do następcy Rabobanku. Jego kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron.

Andrew Talansky (Cannondale-Drapac): Amerykanin powiedział „nie” szosie, ale „tak” triatlonowi. Zwycięzca Criterium du Dauphine z 2014 roku tylko raz pokazał, że potrafi jeździć grand toury – dwa lata później był piąty w Vuelta a Espana. Ciosami dla niego były kontuzje i inne problemy zdrowotne tym stany depresyjne, z którymi nie poradził sobie po większych sukcesach. Przez całą swoją zawodową karierę przywdziewał trykoty drużyn Jonathana Vaughtersa.

Christophe Riblon (Ag2r): co zapamiętamy? Jego dwa zwycięskie etapy w Tourze: w 2010 roku na Ax-3-Domaines, a w 2013 roku na samym Alpe d’Huez. Jako jedna z gwiazd uczestniczył też w Tour de Pologne (2013), zwyciężył wtedy na włoskim odcinku naszego narodowego wyścigu z metą na Passo Pordoi, by w Krakowie zająć ostatecznie trzecie miejsce. Rok później uplasował się na czwartej pozycji.

Tyler Farrar (Dimension Data): sprinter, który mógł osiągnąć znacznie więcej, niż ostatecznie osiągnął. Między 2009 a 2011 rokiem Amerykanin wygrał jeden etap Touru, trzy Vuelty i dwa Giro d’Italia. Dwukrotnie podnosił ręce w geście triumfu w Cyclassics w Hamburgu (2009-2010). Jednak od 2012 roku cieszyć mógł się już tylko pięć razy. Farrar praktykował najpierw w Cofidisie, potem aż do 2014 roku należał do kadry Garminu, ostatnie trzy sezony spędził w MTN-Qhubeka/Dimension Data. 33-latek w 2010 roku podczas Tour Down Under zaliczył upadek, w wyniku którego jego rower nie nadawał się już do użytku. Dojechał do mety na maszynie… pożyczonej od kibica.

Alberto Contador (Trek-Segafredo): już postać legendarna. 15 lat w peletonie, pierwsze kroki stawiane w barwach ONCE i w naszym Tour de Pologne, gdzie wygrał czasówkę na Orlinek. Dwukrotny triumfator Touru i Giro, trzykrotny Vuelty. Tych zwycięstw mogłoby być i więcej, gdyby nie pozytywny wynik testu na clenbuterol. 35-letni Hiszpan jeździł dla Liberty Seguros, Astany, Discovery Channel i Saxo Banku, przed sezonem 2017 przeszedł do Treka. Cztery wygrane w Vuelta al Pais Vasco, dwa w Paryż-Nicea i jedno w Tirreno-Adriatico uzupełniają palmares tego wybitnego, wybuchowego górala. Contador prowadzi własny młodzieżowy team kontynentalny Polartec-Kometa, który jest poniekąd przybudówką Treka.

Haimar Zubeldia (Trek-Segafredo): Bask rywalizował na rowerze przez 20 lat. Pracodawcę zmieniał de facto tylko raz. Gdy Euskaltel-Euskadi się rozwiązał, trafił w 2009 roku do Astany Lance’a Armstronga, z którym i większą częścią grupy przeszedł następnie do RadioShack, z którego powstał Trek. Pięć razy kończył Tour w dyszce, 29 razy stawał na linii startu Grand Tourów, nie odniósł jednak żadnego indywidualnego sukcesu. W 2002 roku był pierwszy w Dauphine Libere. Ostatnim wyścigiem Zubeldii był jego rodzinny Clasica San Sebastian, który wygrał Michał Kwiatkowski (Sky).

2 Comments

  1. Antkowiak

    28 grudnia 2017, 23:16 o 23:16

    aaa no i … Froome. Zapomnieliście o nim.

    • Apollo

      29 grudnia 2017, 08:54 o 08:54

      Froom wróci jak feniks, przepraszam jak … Riccardo Ricco !!! ::))