Danielo - odzież kolarska

Riccardo Ricco: “Chcę wrócić do kolarstwa”

Biada temu, kto zapomniał o Riccardo Ricco. Biada, bo Włoch nadciąga. W 2023 roku zamierza wrócić do peletonu.

Ricco aktualnie jest jeszcze zawieszony za doping. Od czasu do czasu jeździ na rowerze, ale większość swojego czasu spędza na Teneryfie, gdzie sprzedaje… lody. W 2008 roku wpadł na stosowaniu CERA, zdyskwalifikowano go jedynie na 20 miesięcy. Po powrocie wygrał m.in. ciężki, górski Österreich-Rundfahrt (2010), by rok później z niewydolnością nerek trafić do szpitala, gdzie walczył o życie.

Jak się okazało, Ricco przeprowadził na sobie transfuzję krwi z użyciem torebki krwi, którą trzymał wcześniej w lodówce dłużej niż trzy tygodnie. W krwi zdążyły nagromadzić się bakterie. UCI uznała go za dopingowego recydywistę i zarządziła 12-letnią karę zawieszenia.

Kiedy skończy się moje zawieszenie, będę miał czterdziestkę na karku. Będę jednak w gotowości bojowej. Jeśli teraz zacznę trenować, wrócę silniejszy, niż kiedykolwiek byłem. Czuję to. Kilka drużyn na pewno będzie chciało mnie zaangażować. Jeśli będzie inaczej, założę własny team. Prędzej czy później ponownie będę ścigał się w wyścigach

– powiedział 34-letni Ricco w rozmowie z La Gazzetta dello Sport, która odbyła się w kancelarii jego adwokata w Rimini.

Według Ricco znacznie mniejszą szkodą jest start w Tour de France będąc pod kontrolą lekarzy i stosując „chemię”, niż tylko i wyłącznie o chlebie i wodzie.

Wolę doping chemiczny niż mechaniczny. Przy stosowaniu różnych medykamentów przynajmniej trzeba mieć odwagę coś zaryzykować. Moto-doping to już całkiem inna dyscyplina sportu. Czułbym się z nim bardzo  źle

– dodał.

Ricco współpracował z komisją CIRC (raport prawdy), wyjawił kilka nazwisk, ale w podzięce za kooperację jego dyskwalifikacja nie została skrócona, co go zdenerwowało.

Zawsze mówiłem to, co myślę. Nie miałem przy sobie osoby, która by mi pomogła. Ivan Basso był np. mistrzem w tym, jak się sprzedać mediom. Wiedział, komu może zawierzyć. Ja byłem sam jak palec. Agenci i menadżerowie myślą tylko o pieniądzach. Wkurza mnie ten stan rzeczy. Są menadżerowie, którzy wiedzą wszystko o dopingu i mówią ci, w jakim kierunku masz iść. W kolarstwie karze się drużyny i zawodników, a nie menadżerów. Osobiście, w przypadku młodych kolarzy, poszukałbym winnych nawet wśród rodziny. Drużyny nie mówią, masz brać doping, mówią ci tylko, że chcą widzieć wyniki

– ocenia Ricco.

Drugi zawodnik Giro d’Italia (2008) nigdy nie bał się o własne zdrowie, ponieważ zaufał odpowiednim specjalistom.

Środki dopingowe dostarczała mi zawsze ta sama osoba. Czarny rynek kwitnie, koncerny farmaceutyczne też chcą coś zarobić, ale nikt ich nie pociągnie do odpowiedzialności. Współpracowałem z doktorem Carlo Santuccione. Nigdy nie chciałem być klientem Michele Ferrariego, ponieważ nie podobało mi się, że on chciał wpływać na wyniki wyścigów. Ferrari miał pod sobą tabuny zawodników, to on układał klasyfikacje generalne poszczególnych wyścigów

– stwierdził Ricco.

4 Comments

  1. Bo

    29 grudnia 2017, 07:30 o 07:30

    Ricco mial pecha teraz wystarczy asttma i mozna przykryc kazdy doping

    • elo

      29 grudnia 2017, 16:58 o 16:58

      Chyba raczej szczęscie, że przeżył 🙂

  2. P S

    29 grudnia 2017, 17:39 o 17:39

    Ciekawe kto go zatrudni. Może CCC?

  3. Mario

    2 stycznia 2018, 14:35 o 14:35

    Fantazja iście ułańska chciało by się rzec. Co ja nie zrobię potrzymaj piwo… tzn potrzymaj EPO