Danielo - odzież kolarska

Bryan Coquard gotowy wziąć na barki ciężar przywództwa

Bryan Coquard

Bryan Coquard zmieni ekipę i już na starcie będzie musiał pokazać pazur by w lipcu mieć szansę finiszować po marzenia.

Bryan Coquard nie może doczekać się startu w przyszłorocznym Tour de France. Francuski sprinter, obok Nacera Bouhannniego i Arnaud Demare’a jeden z najszybszych trójkolorowych, jako jedyny z tercetu nie miał jeszcze okazji wygrania etapu Grand Touru.

27-letni Bouhanni na koncie ma trzy wygrane odcinki Giro d’Italia i dwa etapy Vuelta a Espana, 26-letni Demare wygrał już etap Tour de France i Mediolan-San Remo, a 25-letni Coquard wciąż czeka na swój wielki moment.

W latach 2018 i 2019 Coquard reprezentował będzie drugoligowy zespół Vital Concept – nową ekipę organizowaną przez byłego kolarza Jerome’a Pineau. Formacja w swoich szeregach będzie miała m.in. Krisa Boeckmansa, Johana Le Bona czy Jonasa Vangenechtena, ale to Coquard ma być jej liderem.

Plan formacji zakłada pozyskanie zaproszenia na Tour de France. Coquard jest główną częścią tego planu i już w pierwszych startach musi dać niezłą próbkę swoich umiejętności.

Nie wyobrażam sobie lipca bez Touru. Jeśli dobrze nam pójdzie w pierwszych wyścigach sezonu, wtedy mamy kartę przetargową by otrzymać dzika kartę na Tour. Każdy wyścig, na który zostaniemy zaproszeni, pojedziemy aby wygrać. Pierwszym ważnym startem będzie Paryż-Nicea, potem patrzę też na Amstel Gold Race, wyścig, który kocham. Organizatorzy muszą wiedzieć, że chcemy nie tylko jechać, ale i wygrać

– zaznaczył w rozmowie z gazetą Ouest France.

Francuz w nieciekawych okolicznościach rozstał się z zespołem Direct Energie, który wobec braku chęci prolongaty kontraktu ze strony swojego lidera nie zabrał go na “Wielką Pętlę”. Coquard, który w największym wyścigu startował już w latach 2014-16, ciężko przeżył ten zawód i w drugiej połowie sezonu startował dość sporadycznie, nie powiększając dorobku pięciu zwycięstw z pierwszych startów.

Trzeba przewrócić kartę po tych trudnych chwilach. Patrząc z perspektywy, pomogło mi to wydorośleć szybciej. Teraz jestem tu, gotowy na nowe wyzwania, na nowy rok. Nie było łatwo. Zmagałem się z tym długo, próbowałem sobie wmówić, że cała sytuacja mnie nie dotyka, że to tylko kolarstwo. Ale dotknęło mnie to, mocno to poczułem, to była duża niesprawiedliwość

– wyjaśniał.

Wiem na co mnie stać i myślę, że nie osiągnąłem jeszcze swojego limitu. Mogę zajść jeszcze wyżej, mam dopiero 25 lat

– zadeklarował.