Danielo - odzież kolarska

PZKol, czyli walka buldogów pod dywanem

Polski Związek Kolarski jest sceną jednej z największych prób sił w ostatnich latach. O co chodzi?

Zerwanie współpracy z Polskim Związkiem Kolarskim (PZKol) przez głównego sponsora – firmę obuwniczą CCC – odkrywa kilka mechanizmów i ukrytych zmagań w łonie polskiego środowiska kolarskiego.

Rozziew na linii prezes CCC Dariusz Miłek – prezes PZKol Dariusz Banaszek zasadza się na walce o wpływy w polskim środowisku kolarskim. Miłkowi nie podobał się sposób rządzenia nowego prezesa, Banaszkowi nie na rękę był silny wpływ sponsora. Cała historia jest jednak o wiele bardziej złożona, niż prosta próba sił i walka o władzę.

Miesiąc temu Miłek miał otwarcie zażądać ustąpienia Banaszka. Temu nawet przez myśl nie przeszło takie rozwiązanie, co pozostawia jedno wyjście. Statut Polskiego Związku Kolarskiego stanowi, że prezesa odwołać może Walne Zgromadzenie Delegatów. Decyzja taka podjęta może zostać większości 2/3 głosów, przy obecności co najmniej połowy gremium.

Przegłosowanie zwołania nowego Walnego Zgromadzenia nie udało się podczas październikowego spotkania zarządu, gdyż nie zebrało się kworum. Z naszych informacji wynika, że prezes Banaszek chciał przywrócić do struktur Związku Andrzeja Piątka – którego niedawno zwolnił, wraz z trenerami – Markiem Leśniewskim i Andrzejem Tołomanowem. Tym nie przekonał nikogo – Piątek, który bryluje w mediach, dogadać się nie potrafił z poprzednim prezesem, z Miłkiem także ma na pieńku, a o ile elokwentnie potrafi opowiadać na antenach o tajnikach kolarstwa, to przez wielu jest wskazywany jako największe zło w naszym rowerowym grajdołku. W obecnej sytuacji jego powrót do struktur Związku byłby sporym zaskoczeniem.

PZKol to arena starć wpływów różnych frakcji, w których Dariusz Banaszek i Dariusz Miłek nie są jedynymi rozgrywającymi. Wpływ wciąż posiadają ludzie zarządzający PZKol-em przed laty – nowym sekretarzem generalnym zostać miała przecież Katarzyna Potocka, żona Jarosława Potockiego, który wraz z Wojciechem Walkiewiczem zarządzał polskim kolarstwem przed Wacławem Skarulem. Sam Walkiewicz, honorowy prezydent Europejskiej Unii Kolarskiej (UEC), jest według naszych informacji także aktywny na polskim poletku. Do tego dochodzą partykularne interesy działaczy, a z układanki biegania na skargę do mediów rysuje się obraz ludzi mało zainteresowanych dobrem polskiego kolarstwa.

Oficjalne oświadczenie firmy CCC oraz wystosowane krótko później deklaracja PZKol-u pokazują jednak dość poważny problem. Polska federacja ma olbrzymie kłopoty finansowy, a jej działanie od lat jest / było de facto uzależnione od dobrej woli firmy CCC, która w polskie kolarstwo zaangażowała olbrzymie środki. Kłopot jednak w tym, że w całym zamieszaniu zatarły się też granice natury etycznej, czego najlepszym przykładem jest fakt, że nikogo specjalnie nie oburza fakt, że największy sponsor związku otwarcie domaga się ustąpienia prezesa niezależnej, bądź co bądź, federacji. Sponsor ma prawo wymagać, ale czy jego wpływ ma jakieś granice? Czy nie powinno mu zależeć na formie tego, w jakiej załatwiane są tego typu sprawy?

Struktury związku i ekipy CCC Sprandi Polkowice też bywało trudno odróżnić, do dziś selekcjonerem kadry narodowej elity mężczyzn jest dyrektor sportowy grupy Piotr Wadecki. Sytuacja, w której finansowanie Związku i ekip płynie z jednego źródła, podobnie jak w przypadku znajdującej się pod ostrzałem brytyjskiej federacji, rodzi pytania o możliwość kontroli Związku nad ekipą, konflikt interesów i brak mechanizmów mających zapobiegać jego powstawaniu.

W kwestii sponsorskiej pod znakiem zapytania staje współpraca z Orlenem oraz Ministerstwem Sportu. Wobec bałaganu i burzy medialnej wokół Związku, możliwe są drastyczne kroki – wstrzymanie finansowania lub wprowadzenie zarządu komisarycznego. To jest, jeśli komisarz będzie miał gdzie urzędować, bo nad Związkiem wciąż wisi widmo niespłaconego długu wobec firmy Mostostal, która do Pruszkowa zapukać może przez komornika.

Po raz kolejny szarpaniny w łonie narodowej federacji przykrywają sukcesy polskich zawodników i zawodniczek i to w nich uderzą najbardziej. Z jednej strony prezes w niektórych sytuacjach działający bez konsultacji z zarządem i szybko zmieniający stanowiska, z drugiej sponsor, po bokach działacze. Przy sporej ilości zapewnień o działaniu w dobrej woli (każdemu przecież zależy na “dobru polskiego kolarstwa”), w strukturach związku nie widać niczego, co chociaż w niewielkim stopniu przypominałoby plan Keena (czy komuś w Polsce coś to mówi?). Spójnej wizji przyszłości brakuje, wzorowanie się na brytyjskim modelu ogranicza się do wywiadów, póki co nie widać jakiegokolwiek planu pozyskania funduszy od szerszego grona sponsorów i organizacji imprez z wykorzystaniem gwiazd, w celu popularyzacji sportu.

Bez transparentności i spójnego planu działania trudno myśleć o budowach nowych projektów – czy to własnych, czy to wzorowanych na British Cycling lub Katiuszy. W obecnej sytuacji nieprzewidywalność sytuacji działa na niekorzyść polskiego kolarstwa, a jedynym pewnym czynnikiem zdają się być niegasnące ambicje głównych aktorów tego przykrego widowiska. A to nie wróży nic dobrego na przyszłość.

8 Comments

  1. Gonziu

    12 listopada 2017, 10:48 o 10:48

    Banaszak byłby dobrym prezesem ale najpierw kuracja AA.

  2. Pegos

    12 listopada 2017, 15:16 o 15:16

    Przyszłość PZKol zależy od MSiT a nie od CCC. Przynajmniej tak wynika ze sprawozdań finansowych za ostatnie 4 lata.

  3. Bruno

    12 listopada 2017, 18:07 o 18:07

    Jeśli przyszłości związku ma zależeć o Ministerstwa słabo to widzę,

  4. Sebkaaa

    12 listopada 2017, 20:40 o 20:40

    Z dwojga złego wybieram pana Banaszka, w sumie to on nie jest zly. Gosc wie jak zarabiac pieniadze wkońcu sie dorobił, wiec wie jak nie stracic zarobionych pieniedzy, jak nimi gospodarowac kocha kolarstwo i angazuje sie w 100 % procentach. Pan milek to pasjonat i to jest jego kaprysik tak to wygląda oon i tak cos musi robic z tymi poeniedzmi. Gdyby byl fanem motoryzacji yo jezdzil by w dakarze jak Sonik wiec sprawa jedt jasna trzeba sie pozbyc pana milka z zwiazku niech skupi sie na grupie CCC która w mojeje ocenie zatrzymala die w rozwoju. Jezeli ten cyrk nadal bedzie trwal niech rozwala całe struktury, jak Putin zrobił porzadek w rosyjskiej piłce i tyle.

    • stasik

      12 listopada 2017, 21:34 o 21:34

      Twoim zdaniem pan Miłek jest gołodupcem? To przecież były kolarz, którzy zarobił gigantyczne pieniądze ciężko pracując! I mnóstwo tych pieniędzy w kolarstwo zainwestował. Ideałem nie jest, za bardzo chce się mieszać, ale sprawiedliwość mu oddajmy.

  5. Chmielu

    12 listopada 2017, 20:58 o 20:58

    Haha, przecież wszyscy wiedzą, że to jest skończony bankrut….

    • Bruno

      13 listopada 2017, 09:55 o 09:55

      Ale mając na myśli bankruta mówisz o…? Pytam jak najbardziej poważnie

  6. sebkaaa

    12 listopada 2017, 22:42 o 22:42

    Ja nie powiedziałem ze to gołodupiec. ani nigdzie nie napisałem ze nie potrafi zarobić pieniędzy po prostu to jego zabawka, robi wiele dobrego dla kolarstwa ale to nie jego praca, to ze daje kasę nie oznacza ze powinien zarządzać a i tak nie chciał bym żeby to robił z wyżej wymienionych powodów. Niech robi to osoba któa poswieca się dla kolarstwa w 100% nie mówie za ma robic to pana banaszek choc wydaje sie jedynym sensownym wyborem na ten czas.