Chris Froome ucieszył się ze zdobycia brązowego medalu w wyścigu indywidualnym na czas mistrzostw świata. Trudno się temu dziwić, gdyż Tom Dumoulin i Primoz Roglic pojechali wyraźnie lepiej od Brytyjczyka, a nad czwartym Nelsonem Oliveirą zyskał zaledwie 8 sekund.
32-letni zawodnik ma prawo do satysfakcji. Po zwycięstwach w Tour de France i Vuelta a Espana wykrzesał na trasie w Bergen ostatnie siły i wróci do domu z pierwszym indywidualnym krążkiem światowego czempionatu.
Przeżyłem niesamowity koniec, niezapomnianego sezonu. Przyjechałem tutaj z zamiarem wyciśnięcia ostatnich sił z nóg. Efekt końcowy naturalnie bardzo mnie cieszy. Ostatni kilometr pokonałem na pełnej szybkości i słyszałem wrzawę, jaką robiły tłumy
– powiedział.
Froome pozostaje pod wrażeniem wyczynu Toma Dumoulina.
Był moment, że spojrzałem przez ramię i spostrzegłem pomarańczową koszulkę Dumoulina. On frunął! Nie jestem tym jednak zaskoczony, od kilku lat Holender jest bardzo silny. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że był na trasie najlepszy
– dodał kolarz Team Sky, który do poważnego ścigania wróci po zimowej przerwie.