Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana. Alberto Contador: “Ciężko było się pożegnać inaczej”

Mistrz odchodzi w wielkim stylu, po pięknym ataku u podnóża Alto de l’Angliru i samotnej jeździe na szczyt. Alberto Contador zwycięstwem pożegnał się z peletonem i Vueltą.

Podczas gdy na czele uciekał Tomasz Marczyński, w głównej grupie wszystko na jedną kartę postawili kolarze Trek-Segafredo. Do boju ruszyli Jarlinson Pantano i “El Pistolero”, lecz szybko Hiszpan zostawił swojego pomocnika i pomknął do przodu samotnie. Wraz z upływem kilometrów malała jego strata do Polaka, a gdy zawodnik Lotto Soudal został w tyle, Contador rozpoczął ostatni taniec.

35 minut walki z słynną hiszpańską górą. “Księgowy” wjechał na szczyt przed swoimi rywalami, wywalczając szóste zwycięstwo w swojej ojczyźnie. Zabrakło awansu do czołowej trójki imprezy, lecz mimo tego 34-latek stwierdził, że czuje się spełniony.

To był wyjątkowy dzień. Ciężko było się pożegnać inaczej niż w takim miejscu i na takim wyścigu. Zakończyłem karierę w której osiągnąłem wszystko, co chciałem. Była to piękna Vuelta, choć nie ma mnie na podium. Myślę, że gdybym się liczył w walce o czołowe lokaty jechałbym inaczej, bardziej konserwatywnie, a tak, jechałem tak, jak jechałem. Wystarczy popatrzeć na zdjęcia – jestem na nich niemal codziennie sam, bo ciągle atakowałem

– powiedział kolarz Trek-Segafredo w komunikacie prasowym swojej ekipy.

To już drugie zwycięstwo kolarza z Madrytu na kantabryjskiej górze, po sukcesie odniesionym w 2008 roku. Wtedy Contador pokonał początkową fazę wspinaczki razem z Levim Leipheimerem, Alejandro Valverde, Ezequielem Mosquerą lecz 3,5 kilometra przed metą również ruszył do boju i ukończył etap samotnie. Wtedy tłumaczył, że to “najbardziej mityczny podjazd w całej Hiszpanii”. Wydaje się więc, że rzeczywiście nie było lepszego miejsca w którym miałby wywalczyć ostatni triumf.

Wiedziałem, że to będzie specjalny dzień – było dużo kibiców którzy śledzili rywalizację. Postawiłem sobie za cel zwycięstwo na Angliru. Gdy przeciąłem metę, pomyślałem: ‘cel zrealizowany’

– dodał.

Dziś atak 34-latka wyglądał podobnie jak większość jego prób – wtedy, kiedy nikt się tego nie spodziewa. Gdy liderzy rozpoczynali wspinaczkę pod Angliru panował chaos spowodowany kraksami na zjeździe z Alto del Cordal, w wyniku których niektórzy kompletnie przegapili odskok Hiszpana. Potem znakomity góral musiał tylko postawić kropkę nad i, co wykonał bez żadnego problemu, wspierany przez swoich kibiców.

Chłopaki dali z siebie wszystko, aby kontrolować pierwszą część wyścigu. Pomogli mi wszyscy, zwłaszcza Pantano, który wspierał mnie na zjeździe z Cordal. Zyskaliśmy kilka sekund przed Angliru, a potem wiedziałem, że muszę dać z siebie wszystko

– opowiedział podopieczny Luki Guercileny, który swoim zwycięstwem etapowym uratował honor dotychczas bezskutecznych gospodarzy.

Kończy się trwająca od 2003 roku i na szerokich wodach rozpoczęta od zwycięstwa na karpackim Orlinku kariera “El Pistolero”. Dla wielu kibiców jest to wydarzenie niemożliwe, lecz jest to prawda – już jutro Contador stanie na starcie etapu po raz ostatni. Parada po ulicach Madrytu zwieńczy to, na co pracował przez ostatnie lata.

Były wielkie zwycięstwa, w tym trzy sukcesy w klasyfikacji generalnej Vuelta a Espana, dwa w Giro d’Italia i dwa w Tour de France, były słabe chwile, jak na przykład podczas “Wielkiej Pętli” w 2014 roku, były kryzysy i cienie, w 2006 roku gdy zamieszany był w Operation Puerto, w 2010 roku, gdy po kontrowersyjnym teście na clenbuterol i długiej batalii prawnej odebrano mu triumf w Tourze i Giro. Hiszpan zanotował łącznie 68 zwycięstw, w wyścigach różnych rang, w etapówkach i jednodniówkach. Jego ataki, najczęściej przeprowadzone w najmniej spodziewanych momentach pozostaną w pamięci kibiców na długie lata. Fuente Dé, Aprica, Plateau de Beille i Angliru – te wszystkie miejsca mają wspólny mianownik, a jest nim właśnie zwycięski i dominujący “El Pistolero”.

Ostatnio spotkałem się z sympatią wielu osób, które mi podziękowały. To był niezwykły miesiąc, którego nie zapomnę. Myślę, że w przyszłości wszyscy zapamiętają, że zakończyłem swój ostatni dzień ścigania zwyciężając

– zakończył Contador.

6 Comments

  1. TomKuz77

    9 września 2017, 23:12 o 23:12

    Teoretycznie Alberto powinien się wycofać z wyścigu i przyjechać na metę w aucie grupy trek. Wtedy , faktycznie zakończyłby karierę zwycięstwem.

  2. TomKuz77

    9 września 2017, 23:15 o 23:15

    myślę , że tak się nie stanie, bo kibice , sponsor itd… , choć ja na jego miejscu biłbym się z myślami o takim wyborze zakańczając karierę , bo chyba nikt przed nim tak zrobił

    • Miszcz

      9 września 2017, 23:58 o 23:58

      TomKuz77 za przeproszeniem, pie*****sz jak potłuczony… Jutro to on może przejść na piechotę całą trasę, wejść na metę jako ostatni, na skraju limitu czasu, a i tak będzie oklaskiwany jako wielki mistrz, wybitny grandtourowiec, świetny góral i niezły czasowiec, który żegna się z peletonem wielkim zwycięstwem na etapie z ekstremalnie trudnym podjazdem na metę. I żodyn, powtarzam żodym płaski etap typu pokazówka po Madrycie tego nie zmieni.

      • Tomkuz

        10 września 2017, 20:42 o 20:42

        Miszczu miałeś rację. Ostatni etap tego nie zmienił. Choć statystycznie to nie wygrał ostatniego etapu w karierze, co nie? 😀

  3. terq

    10 września 2017, 08:26 o 08:26

    Od kiedy to Orlinek leży w … Karpatach???

    • arek

      10 września 2017, 09:57 o 09:57

      Leży w Karpaczu – stąd “karpacki” 🙂