Nie pomagasz? Wylatujesz. Team Sunweb postanowił odesłać do domu Warrena Barguila, po tym jak ten odmówił wykonania polecenia zespołu podczas siódmego etapu Vuelta a Espana.
Chodziło o pomoc Wilco Keldermanowi, który po upadku na trasie został za peletonem. Po etapie Barguil oznajmił grupie, że nie przyjechał na Vueltę w roli czyjegoś pomocnika, a taka egoistyczna postawa, jak podano w uzasadnieniu, kłóci się z zasadami zespołu. Ekipa podkreśliła, że decyzja została podjęta nie na podstawie tego jednego zdarzenia, ale szeregu incydentów w ciągu ostatniego tygodnia.
Król gór Tour de France i zwycięzca dwóch lipcowych etapów, okupował 13. miejsce klasyfikacji generalnej Vuelty, bezpośrednio wyprzedzając Keldermana. Francuz w przyszłym sezonie przejdzie do zespołu Fortuneo.
Copyright © rowery.org. Wszelkie prawa zastrzeżone.
LukaszK
26 sierpnia 2017, 12:23 o 12:23
Trochę sodówka do głowy strzeliła. Jakoś nasz mistrz świata, zwcięzca kilku ważnych wyścigów, całe TdF pomagał liderowi i korona mu z głowy nie spadła.
Zbyszkopt
26 sierpnia 2017, 16:00 o 16:00
Pomijam kwestie dyscypliny Barguila, bo skoro sprawa ujrzała światło dzienne,to musiał mieć swoje za uszami, ale podziwiam zmysł taktyczny kierownictwa drużyny, która poświęca zawodnika z początku drugiej dziesiątki na rzecz teoretycznie lidera, który w klasyfikacji jest niżej. Przecież, gdyby Warren został do pomocy i – nie daj Boże – nie dociągnął (a gdyby nawet, to kosztem utraty sił), mogłoby się skończyć tym, że mieliby w drugiej dziesiątce jedynie Oomena, który całego wyścigu raczej tak wysoko i tak nie przetrzyma. Moim zdaniem Barguil powinien być w tej sytuacji opcją nr 2 (po górach potrafi jeździć), a Keldermanowi pomóc ktoś inny – choćby wspomniany Oomen.
TomAsz
26 sierpnia 2017, 16:04 o 16:04
Tam była różnica 17 sekund. Oomen pomógł liderowi, a WaWa jechał ostatni w grupie lidera i tylko się oglądał jak idzie kolegom.
Zbyszkopt
26 sierpnia 2017, 16:29 o 16:29
To przynajmniej nie atakował, jak swego czasu Cunego Simoniego. Czyli teoretycznie mógł w każdej chwili zwolnić i zaczekać. Wychodzi na to, że prawda leży pośrodku, a sytuacja była pretekstem do odreagowania kierownictwa za zmianę barw klubowych. Podobno oni chcieli nowego kontraktu, a zawodnik nie bardzo.