Danielo - odzież kolarska

EuroEyes Cyclassics. Elia Viviani: “pomyślałem, że nie chcę przegrać”

Nie pojechał na Giro d’Italia, nie było go na Tour de France, to pokazał klasę w Hamburgu. Elia Viviani wczoraj wygrał EuroEyes Cyclassics. 

Włoch wyraźnie zdominował końcowy sprint, wyskakując zza koła swojego kolegi z Team Sky 200 metrów przed kreską. Natychmiast znalazł się na czele grupy, utrzymując przewagę aż do końca, pomimo nacisków ze strony Arnaud Demare’a i Dylana Groenewegena.

Dla 28-latka jest to piąte zwycięstwo w tym sezonie, lecz dopiero drugie w wyścigu z cyklu UCI World Tour – wcześniej zajął pierwsze miejsce na jednym z etapów Tour de Romandie. Ponadto mistrz olimpijski w omnium z Rio de Janeiro wczoraj stanął na najwyższym stopniu klasyku z tej dywizji po raz pierwszy w swojej karierze.

Gdy miałem “kapcia” [50 kilometrów przed metą – przyp. red.] miałem ze sobą trzech kolegów, dzięki którym wróciłem do głównej grupy. Na ostatnich 5 kilometrach świetną pracę wykonali Owain [Doull] i Danny [van Poppel]. Rano ustaliliśmy, co ostatnio nie wychodziło nam najlepiej na tym wyścigu i wyraźnie się poprawiliśmy, bo wygraliśmy. Uznaliśmy, że kluczowy będzie zakręt w lewo 2,7 kilometra przed metą i weszliśmy w niego na drugiej i trzeciej pozycji, co było idealnym rozwiązaniem. Jestem dumny ze zwycięstwa, które dedykuję drużynie

– powiedział Viviani w komunikacie prasowym “Niebiańskich”.

Wczoraj podopieczny sir Dave’a Brailsforda miał idealną okazję aby zrewanżować się Alexanderowi Kristoffowi za porażkę tydzień temu na mistrzostwach Europy. Wówczas lepszy był Norweg, pokonując Włocha o błysk szprychy. Tym razem to kolarz z Isola della Scala zajął pierwsze miejsce, zaś zawodnik Katusha-Alpecin ukończył rywalizację na czwartym miejscu.

Nie liczyłem, że będę drugi i przegram o dwa centymetry, ale dobrze trenowałem przez tydzień i przyjechałem tu w świetnej formie. Kiedy zobaczyłem, że chłopaki zbierają się do sprintu 200 metrów przed metą, pomyślałem, że nie chcę przegrać tak, jak na czempionacie. Ruszyłem wcześniej i prowadziłem, jadąc do mety na pełnym gazie. Cieszę się, że długi sprint się opłacił po 200 kilometrach ścigania. Pokazało to, że opłaciła się praca wykonana aby przygotować mnie do klasyków

– dodał 28-latek.

Viviani wystartuje jutro w jednodniowym Tour du Poitou Charentes, ale w kontekście kolejnych większych zwycięstw myślami jest już przy kolejnym ezonie. W ubiegłą środę drużyna Quick-Step Floors poinformowała, że od nowego sezonu Włoch będzie reprezentował jej barwy.