Danielo - odzież kolarska

To się nazywa pijar!

Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak polskie drużyny się promują?

„A kiedy przyjdzie na ciebie czas, a przyjdzie czas na ciebie”. Sialala, sialala itd. itp. Był sobie kiedyś taki zespół, co się  zwał DeMono. Kapela ta w latach 90. na LP3 śmigała sobie nieźle, potem było cicho, jakieś tam kłótnie z Krzywym, a ostatnio puścili teledysk pt. „Ty jesteś  jutrem”. Pioseneczka taka sobie, jednak nie o wartości estetyczne chodzi, lecz o bohaterów klipu tego iście wręcz kolarskiego.

Bo, suprise, suprise, wideo opowiada o kolarce, która po ciężkiej kontuzji próbuje dojść do siebie. W końcu dochodzi, po żmudnych godzinach rehabilitacji i wbieganiu na schody, niczym Rocky Balboa. Już  sam kolarski teledysk to rzadkość. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że w postać zawodniczki wcieliła się… prawdziwa zawodniczka. Monika Brzeźna, przez wszystkich zwana Monką, młodsza siostra Pauli Brzeźnej-Bentkowskiej. Jej trener w real life, jak i w klipie jest Paweł Bentkowski motywujący do pracy. Oczywiście, gdzieś w tam tle pojawia się logo MAT Atom Sobótka, są skarpetki i rękawiczki. „Ta audycja zawiera lokowanie produktu” – aha, telewizja śniadaniowa. I bardzo dobrze, że zawiera! Śmiemy twierdzić, że Benek i jego ekipa jak żadna inna zrozumiała, na czym polega kolarski marketing i promowanie własnej ekipy. Własnego produktu.

Udział Monki w kręceniu teledysku, która zresztą przez paskudną kontuzję pierwszą część sezonu miała z głowy, czyli wszystko jest jakby oparte na faktach, to nie jedyny marketingowy chwyt kobiecej drużyny z Dolnego Śląska. Rok temu pewna ekipa realizatorów nagrywała w trakcie Tour de Pologne Feminine materiał poświęcony właśnie kolarstwu kobiet, w którym główną rolę odgrywały reprezentantki MAT Atom. Na tym samym tourze rozdawano za darmo – oczywiście nie starczyło dla wszystkich – koszulki, t-shirty oraz baseballówki teamu.

Mówimy tutaj o ekipie kobiecej, niezarejestrowanej w UCI, nie należącej więc do WorldTouru. Mówimy tutaj o drużynie finansowanej przez prywatnych sponsorów, której roczny budżet jest kilka razy mniejszy niż takiego CCC Sprandi czy nawet naszych zespołów z trzeciej dywizji. I mimo to, akcja promocyjna MAT Atom Sobótka jest o wiele bardziej przemyślana niż jego męskich odpowiedników. Taka akcja w ogóle jest.

Jasne, niektórzy powiedzą, że to tylko kolarstwo w wersji damskiej, do tego nasze polskie, „podwórkowe”, mało kto się tym interesuje. Powiedzcie to swojej córce, która w szafie ma zdobyczną koszulkę MAT-u i dzięki temu zaczęła jeździć rowerem. Paula, Paweł i cała reszta – nie piszemy tego tylko dlatego, że ich lubimy – stworzyli wyjątkowy jak na polski warunek model promocyjny adresowany i bezpośrednio do kibiców (poprzez gadżety), jak i do przeciętnego (tele)widza, któremu gdzieś tam w głowie zacznie świtać logo ekipy. Będzie je kojarzył, być może narodzi się jakaś podprogowa identyfikacja z zespołem. I na tym cały witz polega.

Inne teamy, poza rozpisywanymi po facebook’ach tego świata konkursami z nagrodami, nie mogą się poszczycić podobną polityką promocyjną. Pamiętam, że kilka lat temu CCC rozdawało breloczki, BDC jakieś inne aplikacje, a TVP towarzyszyło “cyckom”, których stroje można kupić w pewnej sieci obuwniczej, w trakcie Tour de Suisse czy Giro d’Italia. Ale niektóre ekipy nie posiadają nawet zdjęć portretowych swoich zawodników, czy strony internetowej. Nie wszyscy widocznie pojęli, że w dzisiejszych czasach, by przetrwać, trzeba być rozpoznawalnym. Trzeba być. Trzeba nawet pójść do jakiegoś „Dzień dobry TVN” czy innego formatu i poddać się „inwestygatywnym” pytaniom prowadzących. Trzeba zaistnieć poza realiami wyścigów. A może przede wszystkim właśnie tam.

MAT Atom Deweloper Sobótka stał się rozpoznawalny. Tanim kosztem, ale mądrymi posunięciami. Brawo. Niech inni biorą sobie z was przykład. Bo inaczej polskie drużyny w dalszym ciągu będą zjawiać się znikać niczym Mister of America. To akurat z Lombardu.

1 Comments

  1. gador111

    19 sierpnia 2017, 12:19 o 12:19

    Pijar to chyba taki ksiądz z XVIII wiecznej Polski.Znam Monikę i na szczęście daleko jej do księdza.