Danielo - odzież kolarska

Krzysztof Wyrzykowski: “Tour de France jest świętością dla Francuzów”

Borut Bozic

O znaczeniu Tour de France dla Francji i wpływie dopingowych afer na “Wielką Pętlę” opowiada Krzysztof Wyrzykowski, komentator stacji Eurosport.

Kończy się kolejny Tour de France. Po raz 104. kolorowy peleton okrążył Francję i w ciągu trzech tygodni walką o żółtą koszulkę wypełniał uwagę fanów nie tylko kolarstwa, ale i sportu.

Wyścig, niegdyś mający na celu zwiększenia nakładu gazety “L’Auto”, dziś relacjonowany jest przez media wszystkich rodzajów z całego świata, każdy ruch kolarzy jest nagrywany, analizowany, a internet pęka w szwach od szacunkowych wyliczeń mocy i czasu w jakim herosi szos pokonują francuskie drogi. Ostatni odcinek, “etap przyjaźni” to Paryża to jednak dobra okazja by poruszyć tematy, które uciekają w pogoni za najszybciej podanymi wynikami, najlepiej obrobionymi materiałami wideo i wszechobecną gorączką informacji.

O miejscu Tour de France we Francji, jego klimacie oraz wpływie dopingowych zawieruch na popularność zmagań rozmawialiśmy z człowiekiem, który atmosferę wyścigu i jego realia rozumie jak mało kto w Polsce. Krzysztof Wyrzykowski we Francji mieszka od lat, a choć kibice w Polsce kojarzą najlepiej jego głos z anteny Eurosportu, jego przygoda z “Wielką Pętlą” zaczęła się wiele lat temu, w czasie gdy pracował w paryskiej “L’Équipe”, dumnej kontynuatorce tradycji “L’Auto”.

W wycieczkach po kulturowym kontekście, w jakim osadzony jest wyścig, w Polsce nie sposób jest znaleźć lepszego przewodnika.

Tour de France to nie jest rzecz, która się zmienia, to nie jest kwestia mody. To jest coś, co zostało przez te wszystkie lata, przez ponad 100 lat bardzo utrwalone, czy ze strony organizacyjnej czy od strony zainteresowania publiczności. Nie można się tam spodziewać dużych zmian czy dużych niespodzianek

– powiedział komentator stacji Eurosport w rozmowie z Rowery.org.

Takie się ukuło powiedzenie, że „podczas Tour de France, Francja jest na wakacjach”, i rzeczywiście są tysiące ludzi, żeby nie powiedzieć dziesiątki tysięcy – a może nawet i więcej – którzy od wielu lat biorą urlopy w tym okresie. Nie po to, żeby siedzieć przy telewizji i oglądać, bo nie chodzi o to, tylko po to, żeby towarzyszyć wyścigowi i się z nim przemieszczać.

Wyjątkowo bogata historia największego z trzech kolarskich “Wielkich Tourów” ma swoje blaski i cienie, które miały różny wpływ nie tylko na miejscowych kibiców, ale i również na całą dyscyplinę. Przez ostanie ponad 100 lat impreza żyła i rozwijała się z Francją, budując markę, z którą równać się jest trudno innym dorocznym imprezom sportowym. Zainteresowanie wyścigiem porównywalne jest z rozgrywanymi co cztery lata igrzyskami olimpijskimi czy mistrzostwami świata w piłce nożnej. Co roku przed ekranami rywalizację peletonu śledzi bowiem około półtora miliarda widzów, a miliony zagrzewają swoich herosów do walki na trasie.

Jeśli chodzi ogólnie, to jest taki klimat… Ja byłem dwa czy trzy razy na Vuelcie, dwukrotnie na Giro, i może Giro też się takimi prawami rządzi, ale Vuelta hiszpańska nie. Są w górach ludzie, ale to nie jest ten sam zasięg popularności. Giro pewnie tak, ale Giro z różnych przyczyn, głównie z przyczyn politycznych, bo kiedyś, przed wojną, Giro to było coś ważnego dla Włochów, bo łączyło kraj który był rozbity politycznie, i miało swoich bohaterów

– tłumaczył Wyrzykowski, podkreślając rolę identyfikowania z najlepszymi kolarzami we Francji i we Włoszech.

Gdy w latach 90. ubiegłego w wieku na wierzch wychodzić zaczęła ciemniejsza strona “tytanów szos”, wydawało się, że finansowo i wizerunkowo ucierpi cała dyscyplina, w tym wszyscy kolarze i wyścigi. Organizatorzy Touru wyszli jednak ze sprawy obronną ręką, jednak z biegiem lat coraz większa świadomość “ciemnej strony mocy” odbiła się także na publicznym postrzeganiu głównych aktorów widowiska i pewnym braku autorytetów – zjawiska widocznego w ostatnich latach nie tylko w kolarskim peletonie, ale i życiu publicznym.

Wszystkie afery dopingowe, w tym Festina z 1998 roku, zrobiły bardzo źle dla kolarstwa, ale nie na tyle, żeby Francuzi się odwrócili od Tour de France. Oni oskarżyli, oczywiście bardzo chętnie i bardzo szeroko, negatywnych bohaterów tej afery. Ale nikt nigdy nie powiedział, że to jest przeżytek i że należy coś z tym zrobić. Tour de France jest świętością dla Francuzów, której nie wolno dotknąć, nie wolno niszczyć i nie wolno jej zaszkodzić

– podkreślił polski dziennikarz.

Col d'Izoard

fot. ASO/Pauline BALLET

W kontekście afer dopingowych najnowsza historia Touru kręci się wokół Lance’a Armstronga. Amerykanin, który kilka lat temu wygrał siedmiokrotnie we Francji, lecz potem stracił swoje tytuły po śledztwie Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA), nie był osobą popularną wśród miejscowych kibiców.

Nie wątpili ani przez sekundę, że Armstrong jedzie na dopingu i uznali, że był bardzo arogancki. W związku z tym zrobił bardzo dużo szkody dla wyścigu i myślę, że Francuzom ulżyło bardzo to, że został zdyskwalifikowany i że odebrano mu wszystkie tytuły

– wspominał Wyrzykowski.

Obserwujący wyścig od lat dziennikarz zauważył jednak, że oskarżeni o doping Francuzi są jednak traktowani zdecydowanie łagodniej. Jako przykład podał tu postać Richarda Virenque. Jeden z głównych bohaterów afery Festiny, który przyznał się do stosowania zabronionych środków wspomagających, nadal jest popularną postacią zarówno wśród kibiców, jak i medialnie. Owiany niegdyś chwałą króla gór kolarz nie jest jednak wyjątkiem – przed mikrofonami francuskich telewizji bryluje także Laurent Jalabert. Mimo dowodów świadczących o jego dopingowej przeszłości, były kolarz oficjalnie brnął w zaparte i do dziś nie wypowiedział się jasno na temat swojej przeszłości.

[W przypadku afery dopingowych] pewnie Francuzów traktowaliby łagodniej. Virenque ma w “L’Équipe” reklamę Festiny, co nie najlepiej świadczy o wszystkim… że możemy na niektóre rzeczy, które nas dotyczą, przymykać oko i to możemy zostawić, a innym rzeczom będziemy się przyglądać z inną surowością

– wyjaśnił.

Zapytany o to, czy w jego opinii nawet afera dopingowa z udziałem najlepszych francuskich kolarzy byłaby w stanie zaszkodzić wyścigowi, Wyrzykowski odpowiedział przecząco.

Myślę, że gdyby to byli obecni najlepsi, byłaby to pigułka bardzo trudna do połknięcia i do przetrawienia przez Francuzów, ale jestem pewien, że nie odwróciliby się od Touru

– powiedział.

Pomimo tego, mieszkający w Paryżu Wyrzykowski uznał, że jest jednak jedna rzecz, która może mu zaszkodzić – brak zwycięstw miejscowych zawodników. W ostatnich latach trójkolorowi do żółtej koszulki zbliżyli się jak nigdy. Po niesamowitym czwartym miejscu Thomasa Voecklera w 2011 roku przyszły druga i trzecia lokata Jeana-Christophe’a Peraud i Thibaut Pinota w 2014 roku, a także dwa podia Romaina Bardeta w latach 2016 i 2017.

Zwycięstwa nadal jednak brak, a ostatnim Francuzem, który dzierżył maillot jaune był Tony Gallopin. W 2014 objął prowadzenie na jeden dzień.

Co raz trudniej jest utrzymać tę więź [między kibicami a wyścigiem], z tego względu, że od 1985 roku Francuz nie wygrał wyścigu – ostatni był Hinault, już 32 lata temu. Dla kibiców to jest po prostu niemożliwe, żeby tak było, ale jednak jest to możliwe. W związku z tym jest pewnego rodzaju zagrożenie, które ja widzę, bo kibice są niecierpliwi. Sądzę, że ta ich wytrzymałość wreszcie będzie wystawiona na tak wielką próbę, że choć oni może się nie odwrócą zupełnie, ale to zainteresowanie będzie dużo mniejsze

– podkreślił.

fot. ASO/Alex Broadway

14 Comments

  1. as

    23 lipca 2017, 15:05 o 15:05

    Dlaczego skasowaliście dyskusję? Nie wolno mieć własnego zdania na temat Wyrzykowskiego? Co to za żenująca cenzura?

    • TomAsz

      23 lipca 2017, 15:53 o 15:53

      Tak, wszystkie komentarze są zapisane, ale część ląduje w koszu. Tak, mamy cenzurę, cenzurę na chamstwo. Wpisy, które używają obraźliwych słów lądują w śmietniku.

      • As

        24 lipca 2017, 12:10 o 12:10

        A które ze skasowanych komentarzy zawierały obraźliwe słowa? Bo na pewno nie moje. Proszę mi wskazać jakie to, rzekomo, były obraźliwe słowa w skasowanych komentarzy.
        Kasowanie komentarzy w których wyraża się inne poglądy niż ma redakcja, świadczy jedynie o tym, że ta strona to kółko wzajemnej adoracji. Jeżeli boicie się opinii ludzi to wyłącznie komentarze, bo przecież jeszcze się wasz rozmówca obrazi, że ludzie go nie kochaja tak jak wy.
        Sądziłem, że w tym miejscu można się wymieniac opiniami na temat kolarskie i okolokolarskie. Widzę, że się pomyliłem. Rezygnuje z tej żałosnej farsy i więcej nie wchodzę na tę stronę. Będziecie się dalej kisić we własnym sosie, 15 dziennikarzy którzy piszą o kolarstwie i 10 zawodowych kolarzy.

        • TomAsz

          24 lipca 2017, 12:13 o 12:13

          Jeśli piszesz o kimś, że bredził, to jest obraźliwe.

          • As

            24 lipca 2017, 12:14 o 12:14

            Bredzil jest obraźliwe? Litosci… szkoda mojego czasu na stronę gdzie panują takie zenujace praktyki. Macie kolejnego czytelnika mniej.

      • As

        24 lipca 2017, 12:13 o 12:13

        P.S. Jeżeli nie pokażesz tych obraźliwych słów na podstawie których skasowalas komentarze, to znaczy, że w dodatku jesteś kłamcą. A jestem pewien, że nie pokażesz, bo tam takowych nie było.

        • Cross

          24 lipca 2017, 12:28 o 12:28

          Już samo porównanie pana Krzysztofa do Szpakowskiego jest wielce obraźliwe. Administrator był wyjątkowo łagodny, ja bym karał banem.

        • edek

          24 lipca 2017, 14:49 o 14:49

          Ktoś wyrządził TomAsz – owi krzywdę dając mu prawo usuwania komentarzy. Usuwa zupełnie bezpodstawnie na podstawie swojego kaprysu czym zraża ludzi do tego portalu.

  2. fanD

    23 lipca 2017, 20:23 o 20:23

    Radio Praciaki to dobry pomysł.

  3. edek

    23 lipca 2017, 21:24 o 21:24

    dobry bo gdy etap wchodzi w decydującą fazę to komentuje Baranowski

  4. tomasz wincenty kosiarkiewicz

    23 lipca 2017, 22:53 o 22:53

    Tomek Jaroński,Krzysio Wyrzykowski,Darek Baranowski jesteście wspaniali ! Komentujcie 100-lat i jeszcze więcej! Wasz wierny słuchacz Tomek z Wrześni