Danielo - odzież kolarska

Recenzja: “Tom Simpson : Bird on the Wire”

Recenzja bogato ilustrowanej biografii “Tom Simpson : Bird on the Wire” autorstwa Andy’ego McGratha.

Zanim na kolarskiej scenie pojawili się kolarze pokroju Roberta Millara, Chrisa Hoy’a czy wreszcie cała plejada współczesnych brytyjskich talentów, Tom Simpson przez niemal pół wieku był najlepszym kolarzem jakiego miało Zjednoczone Królestwo. Jego wspaniała kariera została spłaszczona do tego, że został zapamiętany jako “ten, który zmarł na Mont Ventoux podczas Tour de France” albo “pierwsza śmiertelna ofiara dopingu w kolarstwie”. Jego skomplikowany charakter po latach został sprowadzony do zwrotów orbitujących wokół  słów jak “doper” czy “oszust”.

13 lipca tego roku minęła 50 rocznica od tragicznych wydarzeń, które w upalne popołudnie doprowadziły do śmierci Toma Simpsona. Pomimo powszechnie panującej opinii do dzisiaj nie wiadomo, co było przyczyną śmierci kolarza. To prawda, że kieszonkach jego koszulki znaleziono ampułki z amfetaminą, ale prawdą jest również, że nawet jego córce nie udało się dotrzeć do autopsji wyjaśniającej przyczyny śmierci. Jakie ma to jednak znaczenie dla kolarstwa i jego mitologii?

Andy McGrath w swojej “Tom Simpson : Bird on the Wire” postanowił przypomnieć kolarskim kibicom postać utalentowanego Brytyjczyka. Elegancko wydana książka, pełna świetnej jakości fotografii (wiele z nich jest kolorowych!) prowadzi nas przez karierę Toma Simpsona. Poprzez rozmowy z najbliższymi, wycinki prasowe czy relacje kolegów z peletonu, budujemy obraz skomplikowanej osobowości. Kolarza, który ścigał się by zapewnić rodzinie godny byt, by rozkręcić własny turystyczny biznes na Korsyce, ale i ciężko pracującego żartownisia. W jego karierze nie brakuje popisów, które zasługują na największą pochwałę i uznanie, ale i takich, które mogą budzić zupełnie przeciwne emocje. Książka McGratha to również dobre świadectwo tego, jak wyglądało kolarstwo 50 lat temu – z pieniędzmi zarabianymi niemal wyłącznie na kryteriach, kolarzami zdanymi na samych siebie i brytyjskim sportem rowerowym w gdzieś na rogatkach niebytu.

Tom Simpson zasłużył na porządną biografię. Nie dlatego, że zmarł na zboczach Mont Ventoux, nie dlatego, że prawdopodobnie (jak większość kolarzy tamtej ery) wspomagał się amfetaminą, ale dlatego, że był kimś więcej niż “oszustem” i “doperem”. Tour de France, po skandalach z ostatnich lat, postanowił zachować od całej rocznicy bezpieczny dystans. Jednak kibice, powinni znać historię sportu, którym się pasjonują i ferować swoje wyroki z większym zrozumieniem. Kolarstwo, podobnie jak życie, nie jest przecież tylko czarne i białe.

Liczba stron: 224
Język: angielski
Wydawca: Bloomsbury Publishing 
Rok wydania: 2017
Format: okładka twarda

Książka została przekazana do recenzji przez wydawcę.

 

5 Comments

  1. Radek

    17 lipca 2017, 11:25 o 11:25

    Jak zawsze dobry tekst, dziękuję

  2. TdF

    17 lipca 2017, 14:26 o 14:26

    Przy całym piętnowaniu Armstronga, Ulricha śmieszne jest pisanie o Simpsonie.

    • Romek

      17 lipca 2017, 15:58 o 15:58

      Dokładnie tak.

  3. cHarlie

    18 lipca 2017, 00:37 o 00:37

    “wiele z nich jest kolorowych!” Obecnie firma Leica ma w swojej ofercie aparat, który robi tylko czarno-białe zdjęcia i kosztuje około 25 tys. zł (i to chyba nawet w ogóle nie jest lustrzanka).

    • Romek

      18 lipca 2017, 08:22 o 08:22

      “i to chyba nawet w ogóle nie jest lustrzanka” – piszesz jakby lustrzanki to były z definicji _lepsze_ aparaty. A to od dawna nie musi być prawdą…