Danielo - odzież kolarska

Tour de France: ciężarówka medyczna

W skład licznej karawany ciężarówek towarzyszących Tour de France wchodzi też ciężarówka medyczna.

Tegoroczny Tour de France obfitował w kraksy, a  zespół lekarzy, pracujący przy wyścigu, niestety nie mógł narzekać na nudę. Lekarze jadący w kolumnie wyścigu w białych kabrioletach robią, co mogą by jeszcze na trasie pomóc zawodnikom, którzy ucierpieli w kraksach, ale są zdeterminowani by ukończyć etap. Często jednak upadki nie kończą się jedynie na ubytkach skóry i wówczas do akcji często włącza się zaparkowana gdzieś blisko mety ciężarówka medyczna.

Szaro-czerwona ciężarówka marki renault to centrum diagnostyczne, któremu sprzętu pozazdrościć mogłaby niejedna z rodzimych placówek służby zdrowia. Gdy przed prowadzącymi do wnętrza schodkami rozmawiam z Gregorym Ramelem, jej kierowcą i szefem, pierwsi kolarze dopiero startują do otwierającego “Wielką Pętlę” prologu. Padający co chwila deszcz dba o to, by prowadząca po ulicach Düsseldorfu trasa pozostawała śliska i niebezpieczna. Żaden z pechowców nie zaliczył jeszcze bolesnego spotkania z asfaltem, więc nasza rozmowa toczy się w przyjaznej i niespiesznej atmosferze.

Zanim wejdziemy do środka dołącza do nas lekarz Denis Montagnon, specjalista radiolog. W przeciwieństwie do lekarzy wyścigu, lekarze obsługujący ciężarówkę medyczną pojawiają się na wyścigu jedynie na kilka dni i są zmieniani przez swoich kolegów po fachu. Dla Denisa nie jest to pierwszy Tour de France w roli lekarza, ale już teraz podczas “Grand Depart” wie, że będzie musiał się “wycofać” po trzecim etapie. Gdy pytam ilu kolarzy przewija się przez ciężarówkę podczas jednego Wyścigu dookoła Francji, lekarz zastanawia się przez chwilę, chcąc podać jak najdokładniejszą liczbę: – kilkunastu, może kilkudziesięciu dziennie. To oczywiście zależy – odpowiada, po czym szybko wskazuje na mnie palcem i dodaje: – ale często pomagamy też ludziom pracującym przy wyścigu. Może nawet bardziej niż kolarzom. Biorąc pod uwagę, że przy Tour de France każdego dnia pracuje kilka tysięcy osób, a ściga się tylko 200 kolarzy, to statystyka jest nieubłagana, a urazy i kontuzje nieuniknione.

Przestrzeń z tyłu ciężarówki podzielona jest na kilka mniejszych pomieszczeń. Najbardziej skrajne, patrząc od kabiny kierowcy, zajmuje niewielka toaleta. Najwięcej miejsca zajmuje umieszczony centralnie pokój ze ścianą szuflad wypełnionych materiałami opatrunkowymi. Nie brakuje też lodówki z najbardziej potrzebnymi lekarstwami oraz stanowiska z komputerem, z nieodzowną listą startową. Jednak najwięcej miejsca zajmuje wysokiej klasy ultrasonograf. Podczas wyścigu kolarskiego urządzenie pozwala diagnozować wszelkie urazy  jamy brzusznej, urazy ścięgien i stawów. Wyposażonym w głowicę sektorową i liniową urządzeniem można nawet wykonać USG ciężarnej kobiety , ale podczas Tour de France chyba nie jest to potrzebne.

Ostatnie pomieszczenie zajmuje cyfrowy aparat RTG, pozwalający oczywiście błyskawicznie zdiagnozować wszelkie złamania i pęknięcia kości. Padające promienie Roentgena są rejestrowane na tak zwanej płycie obrazowej, która następnie przekładana jest do specjalnego skanera. Po krótkiej chwili obraz pojawia się na ekranie komputera, staromodne klisze fotograficzne nie mają tutaj racji bytu.

Moja krótka wizyta w mobilnym centrum diagnostycznym Tour de France dobiega końca. Gdy ja przedzieram się przez “Zone Techinque” na metę etapu, pierwsi zawodnicy zaliczyli już bolesne upadki i prawdopodobnie wkrótce dostaną się pod opiekę Denisa i Gregory’ego.

 

Ciężarówka medyczna

Zdjęcie 2 z 10

3 Comments

  1. Maxi Nihilista

    16 lipca 2017, 00:00 o 00:00

    Dzięki za ciekawy artykuł ☺

    • Jakub Zimoch

      16 lipca 2017, 16:06 o 16:06

      Nie ma problemu 🙂 Jeszcze kilka mniej lub bardziej ciekawych mam w zanadrzu.

  2. Pingback: Loverove 17.07.2017 | XOUTED - Blog Kolarski by Marek Tyniec