Rigoberto Uran 9. etap Tour de France wygrał mając w końcówce do dyspozycji jedno przełożenie.
Kolumbijczyk z grupy Cannondale-Drapac na 20 kilometrów przed metą, tj. w końcówce zjazdów z Mont des Chats, miał kłopoty z rowerem, a ponieważ w tym punkcie jego grupkę zabezpieczał tylko samochód techniczny Mavic, nie mógł on otrzymać swojego zapasowego roweru.
Mechanik auta technicznego nie mógł wiele zrobić – po kraksie Richiego Porte’a (BMC Racing) i Daniela Martina (Quick-Step Floors) przerzutka w rowerze “Micka Jaggera” oberwała i na ostatnich 14 kilometrach była nienaturalnie wygięta. Wychylający się z żółtego samochodu mechanik Max Ruphy zdołał poprawić ją na tyle, by nie ocierała się o szprychy, ale dalsze próby jej reanimowania spełzły na niczym. Technik zaproponował Uranowi, że założy mu łańcuch na najmniejszą zębatkę, jedenastkę, by ten mógł ukończyć etap i uniknąć strat. Drugą opcją było ustawienie łańcucha na jednej ze środkowych zębatek, ale wobec zbliżającego się finiszu z grupki, była to gorsza opcja.
30-latek zgodził się i na przełożeniu 53 x 11 kręcił w końcówce. Wprawdzie za grupką pojawiło się auto zespołu, ale w wirze akcji nie było możliwości wymiany roweru. Uran nie miał wyjścia i ruszył długim finiszem by rozkręcić tak duże przełożenie. Kolumbijczykowi na ostatnich metrach udało się minimalnie pokonać Francuza Warrena Barguila (Team Sunweb) i odnieść pierwsze w karierze etapowe zwycięstwo na trasie “Wielkiej Pętli”.
Kolumbijczyk po 9 dniach rywalizacji zajmuje 4. miejsce w klasyfikacji generalnej, do prowadzącego Chrisa Froome’a (Team Sky) tracąc 55 sekund.
zulu
10 lipca 2017, 21:19 o 21:19
Brawo Uran!
Bartek K
10 lipca 2017, 21:57 o 21:57
Brawo mechanik!
cHarlie
10 lipca 2017, 23:00 o 23:00
Uran Uran!
Maps
11 lipca 2017, 07:41 o 07:41
Jedenastka to najmniejsza zębatka 😉