Po raz drugi w tegorocznym Tour de France na najwyższym stopniu podium stanął Marcel Kittel, w Troyes pokonując Arnauda Démare.
29-letni kolarz Quick Step-Floors rozpoczął swój sprint z dość dalekiej pozycji, lecz wielka moc w nogach sprawiła, że to właśnie on wywalczył swoje jedenaste zwycięstwo etapowe w “Wielkiej Pętli”.
Muszę powiedzieć, że jestem dumny ze swojej drużyny, która wykonała świetną robotę. Tu było inaczej niż w Liège. Wyprowadzono mnie na czoło peletonu, co ma taką samą wartość jak zwycięstwo. Trzymałem się dobrego koła, a potem zobaczyłem, że rusza Démare, dlatego też skoczyłem 150 metrów przed końcem. Wyszło perfekcyjnie
– powiedział na mecie pochodzący z Arnstadt kolarz.
Dzięki sukcesowi Kittel zminimalizował swoją stratę w klasyfikacji punktowej do liderującego Démare’a. Teraz, wynosi ona 27 “oczek”. Trzeci Michael Matthews ma dużo większy deficyt, dlatego wydaje się, że to Francuz i Niemiec będą walczyć o zielony trykot lidera tego rankingu.
Ta koszulka jest w zasięgu, ale najważniejsze są zwycięstwa, bo one również dają spore zyski w klasyfikacji. Będę punktował na lotnych premiach i zobaczymy za półtora tygodnia, co z tego wyjdzie
– podkreślił podopieczny Patricka Lefevere’a.
Jeżdżący w barwach grupy FDJ Démare zajął drugie miejsce na dzisiejszym odcinku. 25-letni kolarz pierwszy rozpoczął sprint, przepychając się na czoło peletonu, lecz nie wystarczyło to do wywalczenia etapowego skalpu. Mimo to nadal pozostaje opiekunem zielonej koszulki.
Wierzyłem w sukces, gdy wyprzedzałem Greipela, lecz nagle po mojej lewej stronie przeleciał jakiś niebieski pocisk. Z prawej było ciasno. Nie czułem się mocno, lecz nie żałuję niczego. Ciągle łapię kolejne “oczka” do rankingu i to ważne. Tour jest długi i nie mogę powiedzieć, że na pewno zdobędę koszulkę. Jutro znów walczymy
– zapowiedział Arnaud.
Po raz kolejny na trzecim miejscu został sklasyfikowany Greipel. Na ostatnich metrach Niemiec był wspierany przez kolegę z grupy Lotto-Soudal, a gdy ten zjechał na bok, trzymał się dyktujących tempo zawodników Katusha-Alpecin. Gdy rozpoczął się sprint, jedenastokrotny zwycięzca etapowy Tour de France nie wykrzesał argumentów przeciwko dwójce młodszych rywali.
Liczyłem na triumf, więc jestem trochę rozczarowany, lecz z drugiej strony Kittel był dziś najlepszy. Jürgen Roelandts miał defekt na ostatnich kilometrach, ale potem powrócił do peletonu i bardzo mi pomógł. Dałem z siebie wszystko, ale to chyba jednak za mało. Dziś to ja wziąłem inicjatywę, ale reszta była szybsza
– stwierdził 34-latek.
Jutro na peloton 104. Tour de France czeka kolejny płaski etap, prowadzący do Nuits-Saint-Georges.