Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2017. Fabio Aru: “brakowało mi tego”

Fabio Aru

Miał być liderem Astany na Giro d’Italia, nie pojechał, szybko się pozbierał i dziś pokazał klasę. Fabio Aru triumfował na piątym etapie 104. Tour de France.

Startujący w koszulce mistrza Włoch zawodnik odłączył się od grupy faworytów 2,5 kilometra przed metą, usytuowaną na La Planche des Belles Filles (kat.1; 5,9 km; 8,5%, maks. 20%). Szybko zyskał kilkanaście sekund, które utrzymał do samej mety.

Zwycięstwo na odcinku Tour de France jest czymś niesamowitym. Brakowało mi tego. Gdy wróciłem na rower po kontuzji, sama myśl o tym wyścigu sprawiła, że się uśmiechnąłem. Nigdy nie zaliczyłem tego podjazdu, ale oglądałem filmy z 2012 i 2014 roku, gdy wygrywali Chris Froome i Vincenzo Nibali. Dlatego ruszyłem 3 kilometry przed metą. Zawsze chciałem zaimponować kibicom, zwłaszcza dziś, lecz połączenie tego z pierwszym miejscem niesamowicie mnie satysfakcjonuje

– powiedział na mecie 27-letni Sardyńczyk, który wskoczył na trzecie miejsce w “generalce”

Na drugim miejscu sklasyfikowany został Daniel Martin. Irlandczyk cały czas trzymał się w grupie faworytów, a na ostatnich metrach zaatakował, zyskując kilka sekund w klasyfikacji generalnej.

To był ciężki dzień, czułem gorąc na finałowym podjeździe i cały czas miałem wrażenie, że jestem przyklejony do szosy. Fabio był bardzo mocny i mu gratuluję, lecz jestem zadowolony z drugiego miejsca. Czuję się pewnie, bo lubię się tu ścigać i nie odczuwam presji. Naszej drużynie idzie fantastycznie, mamy najlepszy skład, co pokazują wyniki z tego sezonu. Na razie jesteśmy jeszcze w pierwszej części wyścigu i wiele może się ciągle wydarzyć, ale póki co jestem usatysfakcjonowany

– stwierdził 30-latek z Quick-Step Floors.

fot. ASO/Alex BROADWAY

Chris Froome finiszował po trzecie miejsce. Urodzony w Kenii kolarz Team Sky był wspierany na finałowym podjeździe przez Michała Kwiatkowskiego, który dyktował tempo na czele peletonu. Gdy ten się porwał, 32-latek musiał samotnie odpowiadać na ataki rywali, między innymi w wykonaniu Richiego Porte’a, który przyspieszył na ostatnim kilometrze. Jedynym rywalem, który odskoczył od grupki, był Martin, a w sprincie Froome pokonał swojego tasmańskiego konkurenta.

Dzisiejszy etap poszedł bardzo dobrze. Drużyna wykonała świetną robotę, ochraniali mnie mnie i potem prowadzili przez początek podjazdu. Jedynym błędem było wypuszczenie Aru na nieco większy dystans. Przed ostatnią ścianką było jednak dość płasko i myślę, że nikt nie chciał wtedy ciągnąć

– analizował trzykrotny zwycięzca Tour de France, z 2013, 2015 i 2016 roku.

Dzięki wynikowi Froome wskoczył na pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej i jutro przystąpi do etapu w koszulce lidera “Wielkiej Pętli”. Jego przewaga nad drugim Geraintem Thomasem wynosi 12 sekund, a nad trzecim Aru – 14 sekund.

To niesamowite uczucie móc znowu wywalczyć żółty trykot. Do mety jednak długa droga, a rywalizacja dopiero się rozpoczyna. Jako drużyna jesteśmy obecnie w znakomitej pozycji, bo zajmujemy dwie pierwsze lokaty. Posiadamy więcej opcji na przyszłe etapy – w ręku trzymamy dwie karty, którymi możemy rozgrywać

– zauważył.

Rafał Majka ukończył etap na dwunastej pozycji, tracąc 40 sekund do zwycięskiego kolarza z grupy Astany. Polak został za faworytami 1,7 kilometrów przed metą, gdy mocne tempo podyktował Froome, a następnie dojechał na szczyt razem z Geraintem Thomasem i Louisem Meintjesem (Dimension Data).

Jechało mi się dobrze. Pierwsza część wyścigu była spokojna, [a dziś] końcówka bardzo mocna. Noga powoli się rozkręca i jestem dobrze nastawiony na kolejne etapy

– napisał Polak na Facebooku.

Rafał Majka

fot. ©BORA-hansgrohe / Stiehl Photograph

Jutro, na peleton 104. Tour de France czeka płaski etap, prowadzący na zachód. Kolarze zafiniszują w Troyes.

1 Comments

  1. fanD

    6 lipca 2017, 07:52 o 07:52

    Nieźle pojechał.