Wiadomości

OVO Energy Women’s Tour. Niewiadoma: “wstyd było mi samej wrócić do peletonu”

Katarzyna Niewiadoma broni prowadzenia w Women’s Tour, po nieplanowanym triumfie na pierwszym etapie.

Po raz trzeci w karierze Katarzyna Niewiadoma prowadzi w wyścigu etapowym. Polka, po wczorajszym zwycięstwie na pierwszym etapie brytyjskiego OVO Energy Women’s Tour, dziś obroniła zieloną koszulkę, na piątym miejscu finiszując w Stoke-on-Trent.

Niewiadoma w poprzednich sezonach wygrała trzy imprezy etapowe – baskijską Euskal Emakumeen Bira (2015) oraz luksemburski Festival Elsy Jacobs i włoskie Giro del Trentino Alto Adige – Sudtirol (2016).

Dziś, na deszczowym odcinku w hrabstwie Staffordshire, mistrzyni Polski odpierać musiała ataki ze strony wszystkich największych grup, które na pierwszym odcinku przespały jej akcję i na mecie zanotowały spore straty.

To był bardzo trudny etap, dużo ataków, a rywalki próbowały mnie zaskoczyć i odizolować od koleżanek. Próbowałyśmy zachować spokój i prowadzenie, ale nie było to łatwe, bo mamy tu dość silny peleton. Ostatnie 40 kilometrów było największym wyzwaniem. Jestem pod wrażeniem tego jak strome wspinaczki przygotowali organizatorzy

– powiedziała na konferencji prasowej w lokalnym teatrze 22-latka.

144-kilometrowy odcinek obfitował w akcje ofensywne, a rywalizację utrudniał silny wiatr i deszcz. Panie pokonywały pagórkowatą trasę, naznaczoną dwiema górskimi premiami i kilkoma niekategoryzowanymi wspinaczkami, finiszując na niewielkim podjeździe w centrum Stoke-on-Trent. Przystępująca do rywalizacji w zielonej koszulce liderki Niewiadoma przez cały etap kręciła w czołówce, choć ataki rywalek mocno nadwyrężyły siły jej ekipy i na zlokalizowanych w kluczowej części etapu podjazdach Polka zostawała sama.

Peleton się podzielił, drużyna mi pomagała, ale kilka razy było naprawdę trudno. Marianne [Vos] była ze mną cały czas, wykonała niesamowitą pracę goniąc atakujące. Bardzo się cieszę, że jedzie ze mną. W końcówce odetchnęłam, że mamy sprint z grupki, bo to oznaczało, że nie stracę czasu.

Zawodniczka holenderskiej ekipy WM3 Pro Cycling, która wczoraj wygrała pierwszy etap i zdobyła koszulkę liderki zmagań, na akcję zdecydowała się dość spontanicznie. Atak na 47 kilometrów przed metą został odpuszczony przez grupę, a gdy peleton podjął pogoń, okazało się, że 3 minuty przewagi zbić się da tylko do 1:42.

Rok temu na Holland Ladies Tour też tak zaatakowałam i mnie złapały na 10 kilometrów do mety. A w tym roku się udało… nie wiem, może mnie zlekceważyły. W pierwszym momencie myślałam “o nie, co ja tu robię sama w szczerym polu”

– przyznała ze śmiechem, wspominając swoją przygodę w pierwszego etapu holenderskiego wyścigu.

Wczoraj… to był moment w którym miałyśmy zrobić wachlarz, tylko że wiatr się zmienił – miał być boczny, a był przedni. Zaatakowałam, najgorsze, że nikt za mną nie pojechał, a wstyd było mi samej wrócić do peletonu.

fot. Alex Whitehead/SWpix.com

Dla mistrzyni Polski brytyjska etapówka to pierwszy start po miesięcznej przerwie, a także pierwszy w karierze wyścig w Wielkiej Brytanii. Niewiadoma w maju odpoczywała po wiosennej kampanii, którą zwieńczyła trzema trzecimi miejscami w cyklu ardeńskich klasyków.

Zawsze po przerwie gdy wracasz do ścigania, początki są bardzo bolesne, ale trzeba po prostu to przecierpieć. Potem już idzie tylko lepiej. Ten wyścig to dobre przygotowanie do kolejnych startów

– zaznaczyła.

Polka, która na najwyższym poziomie rywalizuje już czwarty sezon, podczas odpoczynku od roweru nie uniknęła jednak błędów, które odbiły się na jej przygotowaniach.

Na pewno fajne było to, że mogłam spędzić czas z rodziną, zapomnieć o kolarstwo, odpocząć. Potem wróciłam do treningów, ale nie był to najlepszy początek dla mnie, bo musiałam odpuścić trenowanie. To były takie głupie problemy z kolanem, bo co odpuściłam, to było okej, jak zaczynałam znowu trenować, to ból wracał. I tak naprawdę przez trzy tygodnie trenowałam, a w sumie nie trenowałam. Przyjeżdżając tutaj nawet nie czułam się pewna siebie na tyle, żeby walczyć o top 10. Myślałam, żeby zmęczyć się na każdym etapie i pomóc Marianne

– wyjaśniła.

Skąd wzięły się problemy?

Po Ardenach kompletnie odstawiłam rower na bok. Powinnam była zadbać o swoje ciało – fizjoterapia masaże, i te inne sprawy. Ja po prostu odpuściłam wszystko, zaniedbałam z głupoty. No i potem okazało się, że problem jest nawet nie z kolanem, a mięśniami i ścięgnami

– tłumaczyła.

Brytyjski OVO Energy Women’s Tour w kolejnych dniach odwiedza Royal Leamington Spa i Chesterfield, gdzie na zawodniczki czekają pagórkowate etapy. Impreza swój finał miała będzie w niedzielę na płaskim odcinku w centrum Londynu. Niewiadoma, która nad rywalkami ma ponad 1:40 przewagi, na pytania o kolejne dni odpowiadała zachowawczo.

Obrona koszulki to wspaniałe uczucie. Nie chcę reagować nazbyt entuzjastycznie, ale to [obrona koszulki na 2. etapie] dało mi spory zastrzyk pewności siebie. Kolejny dzień za mną, kolejny odhaczony. Tu wszystko się może wydarzyć. Bardzo trudno kontrolować wyścig, wiele ekip jest zainteresowanych zmianą sytuacji. Jedziemy tak naprawdę przeciw wszystkim

– powiedziała.

Spodziewałam się tego. Mam sporą przewagę, ale to ich nie odstrasza. Sunweb, Boels, Canyon mają po kilka równych zawodniczek, każda może wygrać. A my nie możemy kontrolować wszystkiego. Było kilka momentów, w których myślałam, że mogę stracić koszulkę. Z drugiej strony wiedziałam, że taki atak Lucindy [Brand] to zagrożenie, ale inne zespoły też są zainteresowane pościgiem i wygraniem etapu, więc nie tylko my musiałyśmy gonić

– analizowała.

fot. OVO Energy Women’s Tour/Twitter

Polka stan swoich przygotowań sprawdziła nie tylko odpowiadając na ataki, ale także na dwóch górskich premiach. Podjazdy w Ipstones i na Gun Hill liczyły odpowiednio 4,4 oraz 2,9 kilometra, ale były wystarczająco trudne by podzielić grupę.

Pilnowałam koła Elisy [Longo Borghini] i Asleigh [Moolman-Pasio] czy Anny [van der Breggen) i Amy [Pieters]. Są takie dziewczyny, którym nigdy nie pozwoliłabym odjechać. Muszę przyznać, że Elisa dała mi dziś niezły wycisk. Kiedy zaatakowała na podjeździe, pomyślałem sobie “oho, znowu zapiek w nogach”. Ale ona też jest człowiekiem, kiedyś przestaje. Psychicznie jestem przygotowana na jeszcze większe męczarnie na kolejnych odcinkach

– podsumowała.

Paweł Gadzała

Zobacz komentarze

Recent Posts

Pogacar i Van der Poel przed Liege-Bastogne-Liege | Lopez wygrał Tour of the Alps

Julian Alaphilippe pertraktuje z TotalEnergies. Wiadomości i wyniki z piątku, 19 kwietnia.

19 kwietnia 2024, 21:00

La Fleche Wallonne 2024. Kevin Vauquelin w życiowej formie

Kevin Vauquelin drugim miejscem w La Fleche Wallonne 2024 osiągnął swój życiowy wynik w worldtourowym wyścigu.

19 kwietnia 2024, 16:18

Zapowiedź Liege-Bastogne-Liege 2024

W niedzielę kolarze i kolarki zakończą sezon wiosennych klasyków. Na ardeńskich wzgórzach czekają dwie bitwy o zwycięstwo w monumencie Liege-Bastogne-Liege.

19 kwietnia 2024, 15:20

Simon Carr wygrał królewski etap Tour of the Alps | Remco Evenepoel wróci na ścieżkę

Chris Harper bez groźnych obrażeń. Płacić, czy nie płacić? Oto jest pytanie. Wiadomości i wyniki z czwartku, 18 kwietnia.

18 kwietnia 2024, 20:28

La Fleche Wallonne 2024. Maxim van Gils potwierdził renomę ściankowca

Maxim van Gils zajął trzecie miejsce w jednej z najtrudniejszych edycji La Fleche Wallonne. Tym wynikiem Belg z Lotto Dstny…

18 kwietnia 2024, 08:20

La Fleche Wallonne 2024. Stephen Williams: “to był mój dzień”

Stephen Williams triumfował w Strzale Walońskiej i sięgnął po największy sukces dotychczasowej kariery.

18 kwietnia 2024, 07:33