Mikel Landa triumfował w klasyfikacji górskiej Giro d’Italia, po drodze sięgając po etapowy skalp.
Bask miał być jednym z dwóch liderów Team Sky na 100. edycję “Corsa Rosa” – wraz z nim brytyjskiej drużynie przewodził Geraint Thomas. Obaj zawodnicy “Niebiańskich” rozpoczęli rywalizację spokojnie, lecz podczas dziewiątego etapu, prowadzącego pod Blockhaus, ich plany legły w gruzach. Po kraksie na dojeździe do podjazdu liderzy Sky zanotowali straty, które były nie do odrobienia.
Kontuzjowany Walijczyk wycofał się po kilku dniach, a Landa przeorientował swoje cele.
To było jak na kolejce górskiej, ale zadaniem było kontynuowanie walki
– przyznał dyrektor sportowy Team Sky, Dario Cioni.
Landa zaczął zabierać się w ucieczki, zyskiwał punkty na górskich premiach i szukał zwycięstwa etapowego. Czternasty etap ukończył na trzecim miejscu, zaś na szesnastym i osiemnastym odcinku był drugi. Obrany cel osiągnął w piątek, jako pierwszy wjeżdżając na metę ulokowaną w stacji narciarskiej Piancavallo.
Patrząc na cele postawione nam na Sardynii, końcowy wynik jest inny. Nie było łatwo, nasze rezultaty zostały ograniczone przez wypadek. Zwycięstwo etapowe stało się głównym celem, no i patrzyliśmy też na klasyfikację górską. Było trzecie miejsce, drugie, potem znowu drugie. Za każdym razem niewiele brakowało, ale przynajmniej cały czas kręciliśmy w niebieskiej koszulce. W końcu udało się, choć się tego nie spodziewaliśmy. Mikel skorzystał z okazji, jaka się przed nim otworzyła
– powiedział Cioni.
Tym samym po raz drugi z rzędu w klasyfikacji górskiej zwyciężył kolarz Team Sky. Przed rokiem na końcowym podium w niebieskiej koszulce stanął Mikel Nieve.