Tom Dumoulin został triumfatorem 100. edycji Giro d’Italia, wygrywając włoski wyścig jako pierwszy Holender w historii.
Przez pierwszy tydzień „Corsa Rosa” 26-latek, podobnie jak pozostali rywale, jechał spokojnie i nie szukał okazji, aby zyskać większą przewagę. Pierwszy raz zaatakował na dziewiątym etapie, prowadzącym pod Blockhaus, gdzie wraz z Vincenzo Nibalim i Ilnurem Zakarinem gonił uciekającego Nairo Quintanę.
Na trasie dziesiątego odcinka, indywidualnej jazdy na czas wokół regionu produkcji wina Sagrantino, 26-latek pokazał jednak klasę. Za kresce zanotował najlepszy wynik, a w klasyfikacji generalnej wskoczył na pierwsze miejsce, o ponad dwie minuty wyprzedzając Kolumbijczyka z drużyny Movistar. W różowym trykocie jechał przez ponad tydzień, po drodze odnosząc kolejny etapowy sukces – zwyciężył na czternastym etapie, prowadzącym do Sanktuarium w Oropie. Stracił ją w piątek, po finiszu na podjeździe w Piancavallo, lecz odzyskał ją podczas dzisiejszej, finałowej czasówki.
To naprawdę szalone, dziś cały dzień byłem zdenerwowany. Musiałem być spokojny, ale było z tym ciężko. Na szczęście nogi dobrze odpowiadały i dlatego mogłem dać z siebie wszystko
– powiedział na kresce Dumoulin.
Na dzisiejszym odcinku, jeździe indywidualnej na czas z toru wyścigowego Monza do Mediolanu, kolarz Team Sunweb również pokazał klasę. Finiszował na drugim miejscu, przegrywając ze swoim rodakiem, Josem van Emdenem, o 15 sekund.
Nie chciałem, aby przekazywano mi informacje z trasy. Dyrektor sportowy miał się odezwać tylko wtedy, gdy miałem przestać ryzykować, a nastąpiło to w połowie jazdy. Gdy przekroczyłem linię mety powiedział, że wygrałem, ale na ekranie telewizora zobaczyłem, że miałem niewielką przewagę nad Quintaną. Byłem wkurzony, ale w końcu wszystko wyszło idealnie i jestem uradowany
– podkreślił “Motyl z Maastricht”.
W klasyfikacji generalnej 100. edycji Giro d’Italia Holender wyprzedził Nairo Quintanę (Movistar) i Vincenzo Nibalego (Bahrain-Merida). Jego przewaga nad nimi wyniosła kolejno 31 i 40 sekund.
Daniel Kaczyński
28 maja 2017, 19:10 o 19:10
To on ma jednak ekipę? Przez te trzy tygodnie myślałem, że sam jechał.
Jacek Kmieć
28 maja 2017, 19:13 o 19:13
Ma ekipę od noszenia 🙂 Na trasie o wsparcie miał ciężko, Movistar masakrował pomocników innych ekip.
Krystian Bogucki
28 maja 2017, 19:16 o 19:16
jak dla mnie to co ta za zwycięzca grand touru co na czasówce tylko nadrabia a w górach broni się na upartego. nie wiem dlaczego wzbudza tyle sympatii. inni jego pokroju spotkali by się z krytyką, że defensorzy, że nie są zwycięzcami etc.
Krystian Bogucki
28 maja 2017, 19:42 o 19:42
policz ile dumoulin stracił w górach. wczoraj go uratowali jungels, mollema i yates gdyby nie oni holender by nie zwyciężył
Rafal Musiol
28 maja 2017, 19:27 o 19:27
też się znasz na kolarstwie jak na…
Krystian Bogucki
28 maja 2017, 19:28 o 19:28
Rafal Musiol dziękuję panie Rafale za konstruktywną krytykę. jak rozumiem dalej evans to defensor + boi się atakować 🙂
Łukasz Orłowski
28 maja 2017, 19:40 o 19:40
wygrał górski etap śmiejąc się w twarz Nairo i Vincenzo, więc gdzie masz problem?
Indurain wygrał 5 razy wielką pętle robiąc głównie robote na czasówkach. powiedz, że Miguel był słaby.
Łukasz Orłowski
28 maja 2017, 19:49 o 19:49
no ale jaka to różnica? kto o tym będzie pamiętał za rok czy 5 lat? wygrał? wygrał. zwycięzców się nie rozlicza. nie wiem z czym masz problem. jak go nie lubisz, to Twoje prawo, ale szanować trzeba.
Maciej
29 maja 2017, 16:18 o 16:18
Jak można szanować kogoś kto nie szanuje Różowej Koszulki? Chamstwo i brak szacunku do rywali – to są rzeczy, które zawsze można wybaczyć. Zhańbienia Maglia Rosa – nie, tego już nie można.
Jacek Kmieć
28 maja 2017, 19:51 o 19:51
Krystian prawda jest taka ze Quintana i Nibali pojechali fatalnie a on ich ograł jak dzieci. Bylo 4 wielkich do zgubienia Toma: nie potrafili sie dogadac przez te wszystkie etapy gorskie, a Tom nie majac wsparcia przetrzymal ich i zniszczyl na czas. BTW podobna taktyke ma tez Frome. zespol go ciagnie a czasowkami dobija
Krystian Bogucki
28 maja 2017, 19:54 o 19:54
szanuje, ale uważam że dumoulin jest przehypeowany, natomiast jego konkurenci podlegają niesłusznej krytyce (statystyki mocy na podjazdach mieli swietne)
Ulle
28 maja 2017, 22:41 o 22:41
Drogi Krystianie,
Zwycięzcą wielkiego touru powinien być zawodnik uniwersalny, taki, który okaże sie najlepszy w jeździe na czas i w górach. Takim zawodnikeim w Giro był Holender.
Nie wiem też, jak to u Ciebie jest z wiedzą historyczną. Ale zwróć uwagę na fakt, że w latach 90tych, czy na początku XXI wieku taki Quintana nie miałby o czym marzyć w kontekście generalki. Wtedy w programie były dwie długie, 40, 50 kilometrowe czasowki, a i często jeszcze jakiś prolog trafił się.
Tylko to, że ostatnimi laty jazdę na czas trakruje sie po macoszemu, tacy zawodnicy jak Kolumbijczyk, mają szansę na tryumf w całym tourze.
Ulle
28 maja 2017, 22:54 o 22:54
A krytykowany był Quintana za to, ze nie potrafił wykorzystać swoich atutów, w odróżnieniu od Holendra, który do maksimum wykorzystał swoje. Można rzec, że Dumoulin atakował ma czasowkach.
Krystian Bogucki
28 maja 2017, 19:57 o 19:57
Jacek Kmieć tak, pierwszy raz o defensywnym stylu jazdy pomyślałem w kontekście Frooma (ale nie tylko) – najwięcej tu mówi moim zdaniem jego pierwsze zwycięstwo nad Nairo gdzie jeszcze jako młodzik pięknie odjeżdżał rywalom. Natomiast nie zgodzę się co do drugiego: każdy ma swoje interesy, każdy jedzie na swoje konto. gra wszyscy kontra nie byłaby ani piękna ani za bardzo możliwa.
Greg Fiszer
28 maja 2017, 20:16 o 20:16
To Quintana i Nibali przegrali ten wyścig, trzeba było ostrzej atakować, tym bardziej że gastryka im sprzyjała. Tom wykorzystał układ wyścigu i wygrał. Myślę, że będzie przeciwwagą dla Frooma w przyszłorocznym Le Tour.
Pavel Arnold Vashniq
28 maja 2017, 21:23 o 21:23
Ja tam widziałem górski etap gdzie Dumolin zerwał wszystkich z koła i wygrał. Nikt nie wygrywa wszystkich etapów po kolei, nawet Merckx.
Tomek Włosiński
28 maja 2017, 21:29 o 21:29
Greg Fiszer Dokładnie, Nairo to najnudniejszy kolarz w peletonie. Tom bez wsparcia drużyny, Nie sztuką jest zrobić wyścig dla górali. Tegoroczne Giro było świetnie zrobione. Coś dla sprinterów, górali i czasowców. Wygrywa kolarz kompletny. Tym razem to był Tom.
Władysław Dar
28 maja 2017, 21:57 o 21:57
A ja się cieszę, brawo Hirt.
Piotr Szumilas
28 maja 2017, 23:47 o 23:47
nikt nie odbiera Evansowi, że pojechal wtedy świetny wyscig.
Łukasz Orłowski
28 maja 2017, 19:17 o 19:17
brawo Tom. właściwie wygrał czasówkami + dużo nie tracił w górach poza jednym feralnym etapem. swoją drogą każdy lepszy od tego małego Nairo.
Jacek Kmieć
28 maja 2017, 19:53 o 19:53
kolejny zachowawczy tour Nairo w ktorym niewiadomo na co liczy
Łukasz Orłowski
28 maja 2017, 19:55 o 19:55
Jacek Kmieć z taką ekipą gdzie Amador i Anacona wjeżdżają z nim prawi na linie mety, to powinien porozbijać wszystkich.
Pavel Arnold Vashniq
28 maja 2017, 21:19 o 21:19
Jeden z etapów po górach wygrał zrywając wszystkich z koła. I Nibalego, i Quintanę również.
Led
29 maja 2017, 08:19 o 08:19
Wygrał jak Contador dwa lata temu- bez drużyny, solidny w górach i oczywiście jazda na czas. Czapki z głów Panowie! choć nie przepadam za nim, przypomina mi bowiem Frooma. Czasy artystów powili mijają.
Marek Tyniec Jr.
29 maja 2017, 08:57 o 08:57
W sumie dobrze, że zaniemówił, bo jak otwiera usta, to nie zawsze dobrze na tym wychodzi 😉