Dziewiętnasty etap Giro d’Italia okazał się krytyczny dla Toma Dumoulina. Holender po dziewięciu dniach oddał koszulkę lidera w ręce Nairo Quintany i przed dwoma ostatnimi odcinkami wyścigu nie może być niczego pewien. Końcowe zwycięstwo, jak i wypadnięcie z podium “Corsa Rosa” są wciąż możliwe.
Kolarz Team Sunweb przyznał od samego startu nie czuł się najlepiej.
Od razu zrozumiałem, że mam słabszy dzień. Jak tylko wsiadłem na rower
– powiedział.
Co gorsza dla 26-latka on i jego grupa zlekceważyli zjazd z pierwszego podjazdu. Zaplątali się w tylnej części peletonu, co natychmiast wykorzystały inne zespoły, rozrywając grupę. Skończyło się wielokilometrowym pościgiem i utratą sił, których Dumoulinowi zabrakło na końcowym podjeździe do stacji narciarskiej Piancavallo.
Popełniłem dziecinny błąd jadąc z tyłu peletonu, kiedy znajdowaliśmy się na zjeździe. Miałem naprawdę zły dzień, ale cieszę się, że zminimalizowałem poniesione straty. Mam nadzieję. że to nie był początek mojego końca.
Jacek Dynamo
26 maja 2017, 20:08 o 20:08
Najlepiej szkolny błąd wytłumaczyć słabszym dniem 🙂
Jacek Kmieć
26 maja 2017, 20:05 o 20:05
Jutro sie bedzie dzialo! Wszyscy sa na styku 😉
Marek Czerwiński
26 maja 2017, 20:37 o 20:37
Dumoulin już nie pojedzie na różowo w tegorocznym Giro. Różową koszulkę założy dopiero na końcowym podium 🙂
Piotr Szumilas
26 maja 2017, 20:44 o 20:44
🙂
Dariusz Ogrodowczyk
26 maja 2017, 20:52 o 20:52
Moim zdaniem Dumoulin mógł zacząć słabnąć już na wczorajszym etapie i stąd były te jego nerwy kierowanie w stronę Nibalego oraz Quintany. Być może stąd też te próby atakowania na podjeździe, aby ukryć pogłębiające się zmęczenie.
Władysław Dar
26 maja 2017, 21:15 o 21:15
Da radę.