Zwyciężając na trasie 6. etapu Tour of California, Jonathan Dibben po raz pierwszy stanął na najwyższym stopniu podium profesjonalnego wyścigu.
23-latek od tego roku ściga się w Team Sky, do którego przeszedł z Team Wiggins. Start w USA jest jego jedenastym w tym sezonie. Tam Dibben pokazał klasę na jeździe indywidualnej na czas, notując najlepszy rezultat i wyprzedzając Brenta Bookwaltera (BMC Racing Team) o siedem sekund na 24-kilometrowej czasówce.
Gdy przekroczyłem linię mety nie wiedziałem, że uzyskałem najlepszy wynik. Czułem zadowolenie, ale wiedziałem, że konkurencja jest mocna i dlatego szanse, aby mój czas utrzymał się na czele, były niewielkie. Przed startem rozmawiałem z Tao [Geogheganem Hartem] i powiedziałem mu, że wynik w czołowej “20” będzie sukcesem. Zwycięstwo jest czymś wspaniałym
– podkreślił pochodzący z Southampton Brytyjczyk.
Torowy mistrz świata w wyścigu punktowym z Londynu (2016) dodał również, że nie oczekiwał, że już w tym roku po raz pierwszy wzniesie ręce w górę, w geście triumfu.
Chciałem po prostu robić swoje, jechać jak najlepiej i wypełniać cele ekipy. Czasami myślałem sobie, że mam jakąś szansę, i dziś było podobnie
– powiedział.
Dziś wieczorem odbędzie się finałowy etap 12. edycji Tour of California. Na kolarzy czeka 125-kilometrowy odcinek z Mountain High do Pasadeny. Znajdują się na nim trzy premie górskie, a cała jego trasa nie jest równa, dlatego niewykluczone, że o skalp etapowy walczyć będzie ucieczka.