Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2017. Zadowolony Pinot, zmartwiony Dumoulin, spokojny Nibali

Thibaut Pinot

Drugi górski etap Giro d’Italia wprowadził pierwsze poważne różnice między faworytami, ale zwycięstwo Nairo Quintany nie przeraziło jego największych rywali.

Zgodnie z zapowiedziami, kończący 9. etap podjazd pod Blockhaus podzielił faworytów 100. edycji Giro d’Italia. Triumf Nairo Quintany i rzeź urządzona przez ekipę Movistar w połączeniu z kraksą u podnóża finałowej wspinaczki wprowadziły spore zmiany w klasyfikacji generalnej.

Jako drugi na metę dzisiejszego etapu wjechał Thibaut Pinot. 27-letni Francuz odłączył się od grupy faworytów 6 kilometrów przed metą, gdy swoich sił spróbował ewentualny triumfator, Nairo Quintana. Oprócz niego w czołówce znalazł się również Vincenzo Nibali.

To był bardzo ciężki podjazd, często wątpiłem w siebie. To dowód, że etapy nie muszą być długie, żeby kończyły się w spektakularny sposób. Quintana był bardzo mocny. Zaryzykowałem i pojechałem jego tempem, przez co w końcówce szło mi ciężej

– tłumaczył Pinot.

Kolarz FDJ jechał bardzo aktywnie, kilkukrotnie próbując zyskać przewagę nad Kolumbijczykiem i Włochem. Kilka kilometrów przed metą zostawił “Rekina z Mesyny”, przez chwilę kontynuując wspinaczkę samotnie, a później jadąc w towarzystwie odrabiającego Toma Dumoulina (Team Sunweb).

Znam styl Toma i obrałem podobną do niego taktykę. Potraktowałem podjazd jako czasówkę, z tym, że na mecie chciałem być przed nim. Jestem zadowolony i niczego żałuję, choć nie czułem się idealnie, bo temperatura była dla mnie troszkę zbyt wysoka

– powiedział pochodzący z Melisey zawodnik.

Trzecie miejsce zajął właśnie Dumoulin. 26-letni kolarz z Maastricht został z tyłu, gdy zawiązała się niewielka ucieczka, jednak potem mocno dyktował tempo w grupie pościgowej, nadrabiając straty do Nibalego, a następnie do Francuza, z którym dojechał do mety.

Podczas etapu z rywalizacji musiał zrezygnować jednak jeden z jego kolegów z drużyny Team Sunweb. Wilco Kelderman uczestniczył w kraksie przed ostatnim podjazdem, a lekarze zdiagnozowali u niego złamanie palca.

Wilco jechał dziś bardzo dobrze i szkoda, że nie będzie mi dalej pomagał. Nie jestem zadowolony z wyniku, głównie dlatego, że on się wycofał. Mnie udało się ominąć wypadek, ale to właśnie on był bliżej motocyklisty. To wielka szkoda. Fajnie jednak, że miałem okazję pokazać się z dobrej strony. Nogi pracują idealnie

– stwierdził Dumoulin, który będzie jednym z głównych faworytów wtorkowej jazdy indywidualnej na czas.

Tuż za podium sklasyfikowano Bauke Mollemę. Urodzony w Groningen Holender wytrzymywał tempo szybko jadącego rodaka, nadrabiając straty do Quintany i Pinota, a gdy w końcu skapitulował, dzięki samotnej jeździe pod górę w swoim tempie nie stracił za wiele. Na kreskę wpadł 41 sekund po zwycięskim Kolumbijczyku.

To był bardzo trudny podjazd, jeden z najtrudniejszych w tegorocznym Giro. Miałem dobry dzień, bo straciłem niewiele do czołowej trójki. Quintana był bardzo, bardzo mocny. Jechałem swoim tempem gdy na ostatnich dwóch kilometrach zostałem z tyłu

– podkreślił ścigający się w barwach Trek-Segafredo 30-latek.

Vincenzo Nibali

fot. LaPresse – D’Alberto / Ferrari

Jako piąty na szczyt Blockhausu wjechał główny faworyt gospodarzy, Vincenzo Nibali. 32-letni “Rekin z Mesyny” początkowo jechał razem z Quintaną i Pinotem, odpowiadając na kontry obu zawodników. Gdy 4,5 kilometra przed metą Kolumbijczyk zadał decydujący cios, kolarz Bahrain-Merida stracił siły i kontynuował wspinaczkę samotnie. Dwukrotny triumfator Giro d’Italia, z 2013 i 2016 roku, ostatecznie finiszował minutę za liderem Movistaru.

Druga część finałowego podjazdu nie była łatwa. Musiałem kilkukrotnie reagować na ruchy Quintany, a potem stwierdziłem, że będę dyktował własne tempo. On waży 10 kilogramów mniej niż ja, więc to właśnie jemu sprzyjał charakter końcówki. Nie mogłem go dogonić, ale nie miałem kryzysu. Gdzie mogę go pokonać? Być może na czasówce, zobaczymy. Jest nieźle, a co będzie, to będzie

– powiedział Sycylijczyk w rozmowie z Rai Sport.

Jutro uczestników 100. edycji Giro d’Italia czeka drugi z trzech dni przerwy, podczas którego przeniosą się nieco bardziej na północ. Z kolei we wtorek odbędzie się jazda indywidualna na czas, prowadząca po pagórkach regionu produkcji wina Sagrantino. Trasa liczy 39,8 kilometra i może wprowadzić spore zamieszanie w klasyfikacji generalnej wyścigu.

2 Comments

  1. Speedy Socks

    15 maja 2017, 06:35 o 06:35

    Czyli jak wszyscy przewidywali to już jest i jeszcze będzie bardzo emocjonująca 100 edycja Giro d’Italia! 🙂

  2. vip

    15 maja 2017, 16:04 o 16:04

    Nibali trochę naciąga z tą wagą. Jakby nie patrzeć to jest bardziej wycieniowany jak Nairo. Waży ok. 7kg więcej ale Quintana ma 13 cm wzrostu mniej.