Triumfator Tour of the Alps, Geraint Thomas liczy na kolejny dobry wynik, tym razem podczas 100. edycji Giro d’Italia.
30-letni Walijczyk przejął fioletową koszulkę lidera imprezy wokół Euroregionu “Tyrol – Południowy Tyrol – Trydent” podczas trzeciego etapu, kiedy odłączył się od peletonu 1,5 kilometra przed metą, ulokowaną w stacji narciarskiej Funes. Na niedługim odcinku uzyskał kilkusekundową przewagę nad rywalami, która wystarczyła, aby kolarz Sky wskoczył na pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej.
Ostatnie dwa etapy zakończyły się sprintami z niewielkiego peletonu, w którym za każdym razem był również “G”. Tym samym Thomas mógł cieszyć się z kolejnego triumfu w wyścigu etapowym.
To super, że udało się obronić koszulkę
– podkreśił 30-latek.
Główną trudnością podczas dzisiejszego etapu był podjazd pod Vason di Monte Bondone (22,3 km; 6%, maks. 11%). Tam swoich sił próbowali m.in. Michele Scarponi, Thibaut Pinot i Pierre Rolland, jednak żaden z ich ataków nie zakończył się powodzeniem. Francuz próbował odłączyć się podownie na Novaline (3 km; 7,3%), lecz na jego kole szybko znaleźli się Domenico Pozzovivo, Scarponi oraz Thomas. Brak współpracy sprawił jednak, że do mety jako pierwsza dojechała większa grupa.
Kiedy poszła ucieczka jechaliśmy za Gazprom-Rusvelo aż do początku Monte Bondone. Inne ekipy zaczęły cisnąć i atakować, ale my staraliśmy się kontrolować Pinota, który był największym zagrożeniem. Potem do mety doprowadzał mnie Landa
– powiedział kolarz Team Sky.
Thomas ma teraz przed sobą dwa tygodnie przerwy, a potem stawi się na starcie 100. edycji Giro d’Italia, gdzie będzie liderem drużyny Sir Dave’a Brailsforda, razem z Mikelem Landą. Walijczyk wyjaśnił jednak, że Giro jest innym rodzajem rywalizacji niż pięciodniowy wyścig w północnych Włoszech.
Możliwość prowadzenia w wyścigu przez dwa dni poprawiło moje morale i wskazały, że forma jest dobra. Trzytygodniowy wyścig to inna bajka. Co będzie, to będzie
– zakończył 30-latek.