Powoli opada kurz po brukowanych klasykach, pora spojrzeć więc na Ardeny i szanse Michała Kwiatkowskiego w Liege-Bastogne-Liege.
Paryż-Roubaix zakończyło sezon brukowych klasyków. Dla mnie z pewna goryczą, ale to z indywidualnych, znanych dobrze Czytelnikom powodów. I tak odkładając prywatę, przyznać muszę, że Greg Van Avermaet okazał się zdecydowanie najlepszym kolarzem tej, jakże ciekawej, części sezonu. Paryż-Roubaix 2017 kończy też karierę Boonena i dodając do tego zakończoną karierę Cancellary to z końcem minionego roku skończył się 10-letni okres “duello” tych właśnie kolarzy na brukach, walki o tron Króla Bruków.
Czy następców mamy szukać w Van Avermaecie i Saganie? Nie wiem, biorąc pod uwagę wiek Grega. Mi się bardziej w oczy rzucili 25-letni Stuyven czy 23-letni Moscon kończący wyścig zaraz za podium. Rok, dwa i to oni będą walczyć w Belgii, a o niedawnych zwycięzcach jak Degenkolb czy Kristoff myślę, że możemy powoli zapomnieć.
Mam ten niedosyt właśnie przez pecha Petera tak na Ronde, jak i Roubaix, bo jestem przekonany, że w obu przypadkach walczyłby o zwycięstwo z Van Avermaetem, co dodałoby jeszcze większych emocji do i tak już niesamowicie pasjonujących w tym roku wyścigów. Na Roubaix podobnie jak i w przypadku Gilberta na Ronde kluczowym okazało się wsparcie silnej drużyny. Praca Ossa miała duże znaczenie taktyczne do właściwego rozegrania wyścigu przez Grega.
I tak jak na klasykach wyraźnie było widać różnicę w poziomie między kilkoma najlepszymi, a pozostałymi tak… w Kraju Basków nie strzelał nikt. Dosłownie. Proszę zauważyć, że na etapie do Arrate, gdzie na końcówce podjazdu przez 3 km o średnim nachyleniu 13%, czołówka wspinała się z prędkością ponad 1900 VAM, tzn. około 6,5 W/kg, a na mecie mieliśmy 12 kolarzy w 20 sekundach. Liczyłem na dużo większe różnice tym bardziej, że dotychczas niewielu kolarzy było w stanie wspinać się tak szybko.
Szczęście nie dopisało również Michałowi Kwiatkowskiemu, który po defekcie przerzutki musiał zmieniać rower na 22 km do mety, a patrząc na to, że zostali mu do pomocy Kiryienka i Lopez, wnioskuję, że czuł się bardzo dobrze i chciał walczyć.
O Valverde nie będę się rozpisywać, chapeau bas. Dla mnie jest to niesamowite jak można przez 15 lat jeździć na takim poziomie. Mam pierwsze jego wspomnienia z 2002/03 jak ja marzyłem, żeby podpisać kolejny kontrakt, a on już wtedy stawał na podium mistrzostw świata czy wygrywał etapy Vuelty…
“Bala” myśli przede wszystkim o Liege-Bastogne-Liege, co akurat ułatwia sprawę Michałowi, bo ma kolejną silną drużynę do pomocy i punkt odniesienia. Alejandro wygra pewnie kolejną “Strzałę” po drodze a… Amstel? Hmmm, Michał mówi, że ma w głowie tylko Liege, a ze zrelaksowaną głową na Amstel Gold Race może wiele zrobić już tam.
Przez to jednak, że nie ma wielu “pewniaków”, myślę, że zapowiadają się nam ciekawe Ardeny.
Sylwester Szmyd o życiu kolarza w sieci pisał od lat. W sezonie 2017, z perspektywy byłego już zawodnika i prowadzącego firmę Szmyd Coaching, na łamach Rowery.org będzie dzielił się swoimi obserwacjami z największych imprez.
Mario Coolawick
13 kwietnia 2017, 13:40 o 13:40
Panie Sylwestrze napisał Pan “czołówka wspinała się z prędkością ponad 1900 VAM, tzn. około 6,5 W/kg, a na mecie mieliśmy 12 kolarzy w 20 sekundach. Liczyłem na dużo większe różnice”. Czy ma Pan tu na myśli to że powinno być mocniej niż te 6,5 W/kg czy to, że “aż” 12 kolarzy jechało tak mocno?
Jak zwykle świetnie się czytało.
sylwas
13 kwietnia 2017, 14:14 o 14:14
Mam na mysli “az” 12. Nawet jesli strome podjazdy sprzyjaja robieniu duzego VAM,to 1900 nie czesto sie zdarzalo widziec tym bardziej na odcinku powyzej 10minut.
bogdano
13 kwietnia 2017, 14:37 o 14:37
Fajnie i baaardzo rzeczowo napisane. Kolejny kolarz z dobrym “piórem”. Bardzo miło mi to stwierdzić. Życzę Panu wszystkiego najlepszego i czekam okazji by szacowną dłoń uścisnąć 🙂
Pingback: Loverove 14.04.2017 | XOUTED - Blog Kolarski by Marek Tyniec
jacek
14 kwietnia 2017, 12:08 o 12:08
Panie Sylwku, może warto pomyśleć o spisaniu swoich doświadczeń/obserwacji/kariery w formie książkowej? Lektura byłaby chyba obfita i ciekawa.
marek
15 kwietnia 2017, 21:32 o 21:32
Potwierdzam słowa jacka ,myślę że tyle lat doświadczeń tych kolarskich i tych z życia jakie Pan wiódł na obcej ziemi by móc uprawiać coś co jest pasją i zawodem jednocześnie powinno znaleźć miejsce na stronach książki.Myślę ,że chętnych do przeczytania jak i tych do wydania jej by nie brakowało .Pozdrawiam serdecznie.
sylwas
17 kwietnia 2017, 11:44 o 11:44
Dziekuje,nie obiecuje ale mysle ze do konca roku uda mi sie ksiazke napisac i wydac. pozdr.
marek
18 kwietnia 2017, 09:59 o 09:59
Mimo wszystko trzymam za słowo i kciuki by się udało.Pozdrawiam.