Danielo - odzież kolarska

Paryż-Roubaix 2017. John Degenkolb: “tu chodzi o ducha walki”

John Degenkolb świętuje triumf w Paryż-Roubaix na welodromie w Roubaix

Psychologiczna kapitulacja na brukach północnej Francji nie wchodzi w grę, mówi John Degenkolb przed startem w Paryż-Roubaix.

John Degenkolb w niedzielę na trasie Paryż-Roubaix będzie chciał powtórzyć wynik z 2015 roku. Niemiec, jeżdżący wtedy w barwach Giant-Alpecin, odniósł piękne zwycięstwo na welodromie w Roubaix, najpierw goniąc atakujących w końcówce rywali, a na koniec najszybciej finiszując z okrojonej czołówki.

Miło wrócić na bruki Roubaix. To dla mnie wyjątkowe miejsce, mój ulubiony wyścig. Musisz być naprawdę twardy, żeby go przeżyć. Trudność trasy i lata historii stojącej za wyścigiem czynią tę imprezę czymś wyjątkowym

– mówił podczas konferencji prasowej lider zespołu Trek-Segafredo.

Degenkolb jest drugim w historii Niemcem, któremu udało się zwyciężyć w “Piekle Północy” – poprzednio dokonał tego reprezentant Cesarstwa Niemieckiego Josef Fischer – triumfator pierwszej edycji wyścigu (1896).

Ekipa Trek-Segafredo w planie ma agresywne rozpoczęcie wyścigu – podobnie jak na Ronde van Vlaanderen pierwszym rozgrywającym ma być Jasper Stuyven, którego atak ma pomóc Niemcowi. 28-latek nie jest jednak faworytem niedzielnych zmagań – w tym roku wygrał tylko odcinek Abu Dhabi Tour, a w wyścigach klasycznych finiszował w czołówce, ale nie na tyle wysoko, by walczyć o podium.

Byłem 7. w obu Monumentach – Mediolan-San Remo i Ronde van Vlaanderen, 5. w Gandawa-Wevelgem, prawie w dziesiątce w Harelbeke, więc nie brakuje mi znów dużo

– zaznaczył Niemiec.

Degenkolb, który już nie raz pokazał, że potrafi wygrać finisz po wyczerpujących 250 kilometrach na trasie, pozostaje optymistą.

Jestem w dobrej formie, gotowy by pojechać dobry wyścig. Do tego jednak wszystko musi się udać tego dnia. Pamiętam, że dwa lata temu tego dnia wszystko poszło gładko, wszystko ułożyło się dobrze. Mam nadzieję, że tak będzie i w tę niedzielę. Na trasie o uśmiech szczęścia trzeba walczyć. Będą wzloty i upadki, można mieć defekt, zmieniać rower, gonić, a potem wszystko jest wciąż możliwe. W 2014 roku finiszowałem drugi na zapasowym rowerze, pierwszy połamałem

– wspominał.

Niemiec, który na początku sezonu 2016 bardzo poważnie ucierpiał kolizji z samochodem na treningu, w sezonie 2017 odbudowuje się i zbliża się do poziomu, jaki reprezentował przed wypadkiem.

Tu chodzi o ducha walki, niezłomność, podążanie za instynktem i pogoń za marzeniami

– podsumował.