Pomimo bólu odczuwanego po kraksie w Ronde van Vlaanderen, jutro Peter Sagan wystartuje w wyścigu Scheldeprijs.
Do wypadku doszło 17 kilometrów przed metą niedzielnego monumentu. Wiele wskazuje na to, że na podjeździe pod Oude Kwaaremont Sagan jechał zbyt blisko barierek, a w pewnym momencie o nie zawadził i upadł, ciągnąc za sobą dwóch rywali – Grega van Avermaeta i Oliviera Naesena.
Cała trójka dojechała ostatecznie do Oudenaarde, a mistrz olimpijski zdołał zafiniszować na drugim miejscu. Naesen i Sagan zostali jednak sklasyfikowani w trzeciej “dziesiątce”.
Wskutek zdarzenia kolarz Bora-hansgrohe skarży się na ból żeber, prawego kolana oraz stawu biodrowego. Wydaje się jednak, że ogólnie jest w niezłym stanie, gdyż jutro zobaczymy go na starcie w Scheldeprijs. Ta impreza ma przygotować Słowaka do niedzielnego wyścigu Paryż-Roubaix, gdzie liczy na kolejny sukces w tym sezonie.
Sagan przyznał również, że chce pojawić się na trasie klasyku z szacunku dla Toma Boonena. Belgijski wyścig jest bowiem ostatnim startem 36-latka w ojczyźnie przed sportową emeryturą. Specjalnie dla “Tommeke” tegoroczny Scheldeprijs ruszy w Mol – mieście jego narodzin. Meta została ulokowana w Schoten, po 199 kilometrach rywalizacji. Klasyk, w którym przeważnie triumfują sprinterzy zostanie rozegrany po raz 105.
Władysław Dar
4 kwietnia 2017, 22:21 o 22:21
On w końcówkach zawsze musi liczyć tylko na siebie , na dystansie z resztą też.
Sławomir Szymanik
6 kwietnia 2017, 11:46 o 11:46
To trochę tak jak Majka. Z Tinkoffa do Bora czyli z deszczu pod rynnę