Tom Boonen po raz ostatni w karierze wystartuje w Ronde van Vlaanderen. Belg nie jest faworytem, ale nie zamierza wyścigu przejechać w grupie.
Dziś pożegnanie Toma Boonena z Ronde van Vlaanderen. “Tornado Tom” kończy w tym roku karierę i z peletonu odejdzie na ukochanych wyścigach północy, na brukowych trasach, których legendą stał się w ostatnich 12 latach.
36-letni Belg we “Flandrii” startował 14 razy. Trzy raz wygrał (2005, 2006, 2012), raz finiszował drugi, a w czołowej dziesiątce mieścił się jeszcze przy dwóch okazjach, w historii nie schodząc poniżej 25. miejsca.
W tym sezonie Belg wygrał jeden z odcinków Vuelta a San Juan, a na brukach zapisał 8. lokatę w E3 Harelbeke i 6. w Gandawa-Wevelgem. Do niedzielnych zmagań nie przystępuje zatem w roli faworyta, jest natomiast jednym z asów w talii ekipy Quick-Step Floors.
W lutym miałem trochę pecha, poharatałem się w kraksie, a potem byłem chory. Ale to tylko niewielkie przeszkody. Moja forma idzie w górę, miałem dobre wyniki w E3 Harelbeke i Gandawa-Wevelgem, zobaczymy co z tego wyjdzie. Czy jestem wzruszony lub zdenerwowany? Nie, presja jest zawsze taka sama przed kluczowymi wyścigami. Jestem pewny swojej dyspozycji
– stwierdził kolarz Quick-Step Floors podczas konferencji prasowej w przeddzień “Flandryjskiej Piękności”.
Boonen listę startową podpisze dziś ze znajdującym się w doskonałej formie Philippem Gilbertem, Yvesem Lampaertem, Iljo Keisse, Matteo Trentinem, Zdenkiem Stybarem, Julienem Vermotem i Nikim Terpstrą. Skład ten nie ma jednego lidera, a obok Boonena o czołowe pozycje walczyć mogą Lampaert, Terpstra i Gilbert.
Wiem, że wszyscy myślą tylko o finałowym kombo Oude Kwaremont i Paterberg. Czekają do tego momentu by rzucić wszystko na szalę. My jesteśmy zespołem, który zaczyna zabawę, to my urządzamy trudny wyścig i to właśnie zrobimy w niedzielę
– zapowiedział “Tommeke”.
Brak wyznaczonego lidera może okazać się atutem, choć w wypadku podopiecznych Patricka Lefevere’a takie rozwiązanie nie zawsze wypalało na największych imprezach globu. Dla belgijskiej ekipy start w “De Ronde” to najważniejszy dzień roku, a wygrana na swoim terenie w zasadzie zdjęłaby z całego zespołu presję na resztę roku.
O ile Boonen po miejsca w czołówce dwóch sprawdzianów przed “Flandrią” finiszował z grupek za plecami głównych graczy, o tyle rywali po kątach w ostatnim tygodniu rozstawiał jego kolega Philippe Gilbert. Po wygranej w Driedaagse De Panne-Koksijde (2.HC) i drugich miejscach w Dwars door Vlaanderen oraz E3 Harelbeke, 34-letni kolarz jest bardzo mocnym kandydatem do podium we Oudenaarde.
Czuję się dobrze i jestem szczęśliwy, że jestem w formie na Ronde. Lubię te podjazdy – już w czasach ścigania się w młodszych kategoriach odpowiadał mi ich eksplozywny charakter. Może nie wygrałem wiele na brukach, ale zawsze kręciłem w czołówce, walcząc o dobry wynik
– mówił mistrz Belgii.
O tym jak wyglądała będzie współpraca na trasie nie wspomniał, jednak z wypowiedzi Boonena wyczytać można, że zawodnicy Lefevere’a najpierw spróbują rozbić wyścig, a potem sami go skonstruują, tym razem na swoją korzyść.
Jestem zmotywowany, ale także świadomy, że na wyścig wpłynie wiele czynników – od wiatru po szczęście, którego bardzo potrzebujesz.
Kogo mistrz świata z 2012 roku widzi w roli faworytów?
Van Avermaet, Sagan i cała nasza ekipa. My zawsze mamy kilka kart, dlatego tak dużo wygrywamy.
Tomek Tompoz Krysiak
2 kwietnia 2017, 07:33 o 07:33
swego czasu p-‘
Bartosz Bojanowicz
2 kwietnia 2017, 14:30 o 14:30
Niestety dziś sprzęt zawiódł, szkoda ;-(
Władysław Dar
3 kwietnia 2017, 04:53 o 04:53
Tyle kasy na te rowery idzie i zawodzą. Na podjeździe jego imienia dwa razy. Kiedyś gdy nie było elektroniki nie do pomyślenia.