Danielo - odzież kolarska

Ronde van Vlaanderen 2017. Monumentalny Philippe Gilbert

Philippe Gilbert na Paryż-Nicea

Philippe Gilbert (Quick-Step Floors) po skutecznym ataku na Oude Kwaremont i 55-kilometrowym rajdzie odniósł swój pierwszy sukces w Ronde van Vlaanderen.

Początkowo wydawało się, że 34-latek z Verviers ruszył za szybko, gdyż odłączył się od niewielkiej grupy jadącej przed faworytami niemal 55 kilometrów przed metą. Jak się jednak okazało, była to dobra decyzja, gdyż szybko uzyskał minutę przewagi nad i nie roztrwonił jej aż do końca. Linię mety przekroczył 29 sekund przed konkurentami.

Wszystko rozpoczęło się na Muurze, kiedy jechałem na kole Boonena. Selekcję przetrwaliśmy w trójkę, więc dyktowaliśmy tempo. Na Kwaremoncie ruszyłem, odwróciłem się i zobaczyłem, że nikt za mną nie jedzie. Pedałowałem więc dalej

– przyznał zadowolony mistrz świata z 2012 roku.

Aktualny mistrz Belgii jest drugim w historii Walonem, który wygrał “De Ronde”. Poprzednio dokonał tego Claude Criqueilon, na flandryjskich brukach triumfując w 1987 roku.

W przeszłości Gilbert wygrywał w dwóch monumentach – w 2009 i 2010 roku zajmował pierwsze miejsca w wyścigu Il Lombardia, zaś w 2011 roku triumfował w Liege-Bastogne-Liege. Dziś 34-latek dołączył do niewielkiego grona kolarzy, którzy triumfowali zarówno we “Flandryjskiej Piękności”, jak i w “Wyścigu spadających liści”. Przed nim dokonali tego Louison Bobet, Rik van Looy, Tom Simpson, Eddy Merckx, Roger de Vlaeminck, Moreno Argentin, Michele Bartoli i Andrea Tafi.

Belg przyznał jednak, że jego ambicje są jeszcze większe.

Chcę wygrać we wszystkich pięciu. W przeszłości bywałem blisko zwycięstwa w Mediolan-San Remo. Paryż-Roubaix to z kolei większe wyzwanie, ale przed sobą mam jeszcze kilka lat w peletonie i chcę spełnić to marzenie

– zasugerował triumfator ubiegłotygodniowego wyścigu Driedaagse De Panne-Koksijde.

Drugie miejsce dziś zajął Greg van Avermaet, najlepiej finiszując z trzyosobowej grupki pościgowej. 31-latek z Lokeren tym samym powtórzył swoje osiągnięcie z 2014 roku, kiedy również ukończył “Flandryjską Piękność” na drugim stopniu podium.

Liczyłem na zwycięstwo, ale nie udało się. Zostałem z tyłu na Muurze i przez to nie załapałem się do czołówki. Jechałem dobrze i goniłem, ale inni nie byli aż tak chętni do pomocy. W finale w końcu ruszyliśmy razem, ale wtedy Phil miał minutę przewagi i nic się nie dało zrobić

– stwierdził kolarz BMC Racing Team, którego dodatkowo zatrzymał upadek na ostatnim przejeździe przez Oude Kwaremont.

Po raz drugi w tym sezonie w Monumencie większą grupkę na metę przyprowadził Alexander Kristoff (Katusha-Alpecin). Norweski sprinter, triumfator “De Ronde” z 2015 roku, w ten sam sposób zakończył Mediolan-San Remo. Sklasyfikowany na piątym miejscu 29-latek przyznał, że jego wynik mógł być jeszcze lepszy.

Fajnie, że piąty raz z rzędu ukończyłem “Flandrię” w czołowej “piątce”, ale liczyłem na więcej, zwłaszcza, że jechałem w czołowej grupce. Nie mogłem wytrzymać tempa atakującego Gilberta, a tym bardziej nie wytrzymałem prędkości Sagana i Van Avermaeta na Taaienbergu. To dziwne, bo czułem się dobrze, choć nie jestem jeszcze w idealnej formie. Został mi tylko finisz z grupki. Gdybyśmy doścignęli innych, może stanąłbym na podium, ale piąte miejsce też nie jest złe

– powiedział lider szwajcarskiej grupy.

Peter Sagan na Ronde van Vlaanderen

fot. ©BORA-hansgrohe / Stiehl Photography

Mieszankę nastrojów przeżył za to Peter Sagan. Najpierw 27-letni kolarz Bora-hansgrohe nie załapał się do pierwszej grupy przy podjeździe pod Muur-Kapelmuur. Potem spróbował swoich sił na Taaienbergu, odrywając się od grupy pościgowej. Na ostatnim podjeździe pod Oude Kwaremont Słowak dyktował tempo, lecz w pewnym momencie upadł, a za nim z rowerów spadli Van Avermaet i Olivier Naesen, którzy podążyli za nim przy wcześniejszym ataku.

Ronde nawiązało do swojej reputacji. To była trudna edycja, ale czułem, że jestem w dobrej formie i na pozycji, dzięki której mogłem wyprzedzić Gilberta w końcówce. Niestety moja kraksa położyła kres marzeniom. Szkoda, bo drużyna pracowała świetnie

– powiedział aktualny mistrz świata.

Wśród kibiców i ekspertów panuje opinia, że upadek spowodowany został zahaczeniem o barierkę przez kolarza z Żyliny.

Nie wiem dlaczego doszło do wypadku, ale takie rzeczy się zdarzają. To była moja wina

– stwierdził Sagan.

Mocną formę dziś zaprezentował również Naesen, który upadł razem z Saganem.

Jechałem zbyt blisko Sagana i nic nie mogłem zrobić kiedy on upadł. Jestem rozczarowany bo byłem jednym z najsilniejszych kolarzy na trasie. “Flandria” niby jest dla mnie najważniejszym wyścigiem w sezonie, ale to coś więcej niż Monument. Trzeba było mieć dużo szczęścia, a mi tego zabrakło

– podkreślił 26-latek z Ostendy, który na metę “Ronde” ostatecznie przyjechał jako dwudziesty trzeci.

Za tydzień znów będę wśród faworytów. W kolarstwie nie da się jednak złapać wszystkich okazji, które się przydarzają

– dodał Belg, podkreślając, że myślami jest już przy kolejnym wyścigu – Paryż-Roubaix (9 kwietnia).

8 Comments

  1. Tomasz Tukajski

    2 kwietnia 2017, 20:55 o 20:55

    Pięknie!

  2. Jacek Kmieć

    2 kwietnia 2017, 19:04 o 19:04

    Wielka ucieczka i szczęście (upadek Sagana). Brawo

  3. Przemek Walczak

    2 kwietnia 2017, 21:04 o 21:04

    Ten sezon jest po prostu świetny… totalna odmiana od mega nudnego 2016

  4. Władysław Dar

    2 kwietnia 2017, 22:04 o 22:04

    Ponad 50 km sam w otwartym terenie, mistrz.

  5. Robert Pilarczyk

    3 kwietnia 2017, 05:43 o 05:43

    z tym upadkiem Sagana to wyglada tak jakby tylne kolo puscilo, barierki raczej nie mialy z tym nic wspolnego

  6. fan

    3 kwietnia 2017, 09:53 o 09:53

    dziwne że sam Sagan nie wie co się stało. na ujęciach z góry widac, ze w pewnym momencie kierownica Sagana czymś zostaje szarpnięta w lewą stronę. niestety nie widać co było tego przyczyną

  7. fan

    3 kwietnia 2017, 10:16 o 10:16

    • SaganFan

      3 kwietnia 2017, 12:37 o 12:37

      Reakcja Sagana jak mu Terpstra przejechał po okularach!! Mistrzostwo