Danielo - odzież kolarska

Volta a Catalunya 2017. Valverde liderem, peleton czeka na góry

Alejandro Valverde przed podpisywaniem listy startowej

Liderem wyścigu Volta a Catalunya po dzisiejszej jeździe drużynowej na czas jest Alejandro Valverde, pomimo skandalu wokół jazdy grupy Movistar. 

Początkowo pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej zostało przypisane Jose Joaquinowi Rojasowi, jednak Hiszpan, wraz z dwoma kolegami, otrzymał karę czasową za popychanie podczas trwania odcinka. Przez to na fotel lidera wskoczył inny kolarz Eusebio Unzue – Alejandro Valverde – choć, w myśl zasad, cała ekipa powinna ponieść konsekwencje.

To było bardzo trudne. Wiedzieliśmy o tym, bo przejechaliśmy trasę pięć razy w ostatnich kilku dniach. Znajomość technicznych szykan okazała się kluczem. Baliśmy się, że będzie padało, ale na szczęście nie było z tym kłopotów

– powiedział o etapie Valverde.

36-latek do jutrzejszego etapu przystąpi w koszulce lidera i bronił będzie przewagi, jaką uzyskał nad innymi faworytami wyścigu rozgrywanego w północno-wschodniej Hiszpanii. Kolarzy czeka górski etap do stacji narciarskiej La Molina, a w finale dwukrotna wspinaczka o długości 12 kilometrów i nachyleniu oscylującym wokół 4-5%.

Zobaczymy co dzień przyniesie. Mamy przewagę nad rywalami, ale to oznacza, że jutro będzie jeszcze trudniej. Znowu może padać, miejmy nadzieję, że deszcz nas ominie. Czuję się dobrze, nogi kręcą jak powinny, choć nie ścigałem się od Vuelta a Andalucia. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać koszulkę, choć na plecach mam Contadora i Froome’a

– wyjaśnił lider hiszpańskiej ekipy.

W ekipie Sky nastroje są bojowe, choć jak mówią plotki, to nie Chris Froome poprowadzi jutro “niebiańskich” na La Molina. Urodzony w Kenii 31-latek dopiero oswaja się z wyścigowym tempem po długim okresie treningów w RPA i stąd też zespół jechać ma na Gerainta Thomasa. Kolarze brytyjskiej drużyny zajęli dziś trzecie miejsce, tracąc 46 sekund do triumfatorów.

Nie jesteśmy bardzo zadowoleni ze straty, ale zobaczymy co się wydarzy jutro. Jutro góry, jesteśmy gotowi z Froomem i Thomasem. “G” był dziś niesamowicie mocny, miejmy nadzieję, że jutro uda mu się coś odrobić

– powiedział dyrektor sportowy Nicolas Portal, sugerując, ze ekipa postawić może na celującego w Giro d’Italia Walijczyka.

fot. ASO/K.D.Thorstad

Na czwartym miejscu rywalizację na etapie zakończyła grupa Trek-Segafredo. Jej lider, Alberto Contador, który w Katalonii szuka kolejnego zwycięstwa, ma więc stratę do innych faworytów.

Jestem zadowolony. Wycisnęliśmy z siebie wszystko, byliśmy dobrze zorganizowani i pojechaliśmy dobrą drużynówkę. Czułem się dobrze, nie mieliśmy kłopotów, ale gratulacje należą się zespołom, które pojechały lepiej od nas

– komentował.

Hiszpan podkreśla, że nadal będzie szukał dla siebie okazji i współpracował będzie z Bauke Mollemą.

W ostatnich latach Volta rozgrywała się na sekundy. Dziś różnice są już spore, ale przed nami wciąż pięć etapów, więc będziemy próbowali. La Molina to nie jest trudny finisz, różnicami będą bonusy czasowe na mecie. Mamy 1:15 do Valverde, to sporo, a sprawy komplikują się dodatkowo, bo Van Garderen, Thomas i Froome też są przed nami.

– powiedział “El Pistolero”.

W znakomitej pozycji jest wspomniany przez Contadora Tejay van Garderen. W “generalce” ma on bowiem niewielką, dwu-sekundową stratę do Valverde, a jego zespół składa się z bardzo dobrych górali. Teraz 28-latek musi dobrą sytuację wykorzystać  ostatnim mocnym argumentem – mocą własnych nóg.

Świetnie się dziś czułem, a cały zespół jechał bardzo sprawnie, dobrze radziliśmy sobie z technicznymi częściami trasy. Było co jechać, czułem się trochę jak na przejażdżce górską kolejką. Kiedy jedziesz drużynówkę z taką ekipą i pokonujesz bez najmniejszych problemów najtrudniejsze fragmenty, zaczynasz się cieszyć tym wysiłkiem

– mówił lider formacji Jima Ochowicza.

Daniel Oss i Tejay van Garderen w przyjacielskim uścisku po zwycięstwie na pierwszym etapie Tirreno-Adriatico 2017

fot. LaPresse/Gian Mattia D’Alberto

Zespół BMC Racing po dzisiejszej aferze z niepełnym ukaraniem ekipy Movistar bardzo aktywnie prezentował swoje stanowisko przez kanały social media – kolarze cytowali przepisy i wyrażali swoje oburzenie decyzją jury.

Tak jak mówił Rohan [Dennis], graliśmy według zasad i byliśmy dziś najsilniejsi. Jestem nieco zaskoczony różnicami na mecie, ale to dodaje pewności siebie, szczególnie przed jutrzejszym etapem.

W stacji narciarskiej La Molina 28-latek odniósł już sukces. W 2015 roku wpadł na metę jako pierwszy, trzy sekundy przed Richie Portem i osiem sekund przed grupką faworytów.

Mam dobre wspomnienia z La Molina więc nie mogę się doczekać powrotu na ten podjazd

– powiedział Amerykanin.

Rafał Majka na trasie jazdy drużynowej Volta a Catalunya

fot. BORA-hansgrohe / Stiehl Photography

Większą, bo ponad dwu-minutową stratę, zaliczyła grupa Bora-hansgrohe, w której startują Rafał Majka i Paweł Poljański. Obaj muszą więc dużo odrabiać, jeżeli liczą na dobre wyniki w hiszpańskiej etapówce. Urodzony w Zegartowicach Majka podkreśla jednak, że dla niego celem jest zgranie się jako drużyna podczas wspólnej jazdy na czas.

Nie poszło nam źle jak na pierwszą jazdę drużynową razem. Najlepsze zespoły przywiozły tu składy z większą ilością specjalistów w jeździe na czas. Zrobiliśmy co mogliśmy, wypadliśmy dobrze. W drugiej części trasy brakowało nam jednego, może dwóch czasowców by pociągnąć mocniej na płaskim odcinku

– stwierdził Polak.