Danielo - odzież kolarska

Paryż-Nicea 2017. Porte triumfuje, piękna walka faworytów

Richie Porte w ataku na Col de la Couillole

Richie Porte triumfował na siódmym etapie Paryż-Nicea, wyprzedzając faworytów do triumfu w klasyfikacji generalnej, w tym nowego lidera – Sergio Henao.

Porte jako pierwszy oderwał się od grupy faworytów, trzy kilometry przed metą. Spokojna samotna jazda przez ostatnią część wspinaczki pod Col de la Couillole sprawiła, że to właśnie “Tasmański Diabeł” wpadł na metę jako pierwszy, odnosząc swój piąty triumf etapowy w “Wyścigu ku Słońcu”.

Cierpiałem, ale na końcu zwycięstwo było naprawdę fajne. Czapki z głów dla całej ekipy, która dziś wykonała świetną pracę i nie straciła wiary we mnie. Dwa tygodnie temu przejechałem ten piękny podjazd, więc wiedziałem, czego się spodziewać. Na szczęście pogoda dopisała. Cieszę się, że triumfowałem na najwyższym podjeździe w historii Paryż-Nicea. Na pewno zostanie to w mojej pamięci na zawsze

– powiedział 32-letni kolarz BMC Racing Team.

Uwielbiam ten wyścig. Ma on dla mnie ogromne znaczenie

– dodał.

fot. ASO/A.Broadway

Zgodnie z oczekiwaniami, koszulkę lidera wyścigu przejął Sergio Henao. Kolumbijczyk stracił jednak w końcówce do Alberto Contadora, a dodatkowo został wyprzedzony przez Daniela Martina.

Etap był piekielnie szybki, a w końcówce mieliśmy dwa trudne podjazdy. Ten pod metę był bardzo długi. Ekipa wykonała świetną pracę i teraz mogę przewodzić wyścigowi. Każdy kolarz chciałby wygrać Paryż-Nicea. Zobaczymy co wywalczę jutro. To również wspaniały sukces dla Kolumbii. Jutro będę trzymał kciuki za Nairo [Quintanę]

– oznajmił kolarz Team Sky, odnosząc się do swojego rodaka, który dziś został liderem wyścigu Tirreno-Adriatico.

Bardzo dobre, trzecie miejsce na etapie zajął Daniel Martin, który wskoczył na drugi stopień podium w “generalce”. Irlandczyk zapowiada jednak walkę na ostatnim odcinku, twierdząc, że stać go na triumf w całym wyścigu.

Jestem naprawdę dumny i zaskoczony ze swojego wyniku. Byłem trochę chory po wyścigach w Portugalii i nie mogłem trenować z pełnym obciążeniem, ale wysoką formę zawdzięczam świetnie przepracowanej zimie. Pierwszy raz jadę w tym wyścigu jako lider i idzie mi dobrze. Jestem w czołówce i nie zamierzam zaprzepaścić tej szansy

– powiedział.

fot. ASO/A.Broadway

Część swoich strat dziś odrobił Alberto Contador. Kolarz Trek-Segafredo ukończył etap na drugim miejscu, po ataku na ostatnim kilometrze, dzięki któremu zostawił w tyle Sergio Henao. W klasyfikacji generalnej “El Pistolero” jest na trzecim miejscu, tracąc 31 sekund do liderującego Sergio Henao. Jego strata do Daniela Martina wnosi jednak tylko sekundę.

Dziś poszło mi znacznie lepiej niż wczoraj. Na ostatnim podjeździe było dobre tempo i jechałem dobrym rytmem. Pantano wykonał świetną pracę, dzieląc grupę i rozpoczynając selekcję

– opowiedział 34-latek z Madrytu, nie zapominając o swoim koledze drużynowym.

Chciałem powiększyć różnicę pomiędzy sobą i innymi faworytami, więc ruszyłem za Richiem, a razem ze mną zaatakował Henao. Szkoda, że nie zdobyłem koszulki lidera, mimo to jestem zadowolony z wyniku. Jutro jest kolejny dzień. Szkoda, że nie kończymy na podjeździe, ale zobaczymy, co się wydarzy

– stwierdził.

W czołówce dzisiejszego etapu uplasował się również Jakob Fuglsang, który w tym roku będzie liderem grupy Astana na Tour de France (1-23 lipca). Duńczyk ostatecznie wpadł na metę jako szósty.

Nie nadążyłem za atakiem Porte’a, ale ogólnie jestem zadowolony z wyniku. Atakowałem i na przedostatnim podjeździe jak i na tym pod metę. Nie udało się oderwać, ale starałem się i byłem jednym z silniejszych kolarzy. Chcę się szybko zregenerować, bo wyścig jeszcze się nie skończył, a jutro też czeka nas trudny etap

– powiedział 31-latek, który w klasyfikacji generalnej zajmuje 15. miejsce, ze stratą osiemnastu minut do Henao.

Na piąte miejsce spadł dotychczasowy lider Julian Alaphilippe, który nie wytrzymał trudu królewskiego etapu. Francuz nie ukrywa jednak, że i tak jest zadowolony ze swoich osiągnięć w “Wyścigu ku Słońcu”.

Podczas pierwszego podjazdu byłem z tyłu. Wiedziałem, że ten pod metę jest dwukrotnie dłuższy i trudniejszy, a także, że rywale będą chcieli mnie zostawić. Zabrakło mi nóg, ale nie jestem rozczarowany. Jutro jest też etap, a cały tydzień ogólnie był świetny. Byłem liderem i wygrałem na jednym z etapów. Zrobiłem to, co w mojej mocy

– stwierdził kolarz Quick-Step Floors.

Jutrzejszy etap rozpoczyna i kończy się w Nicei. Na trasie jest pięć premii górskich, a meta jest na zjeździe z jednej z nich. Kolarze nie zafiniszują na Promenade des Anglais, lecz na Quai des Etats-Unis, przedłużeniu słynnego bulwaru morskiego.