Paryż-Nicea i Tirreno-Adriatico. Dwie najważniejsze etapówki wiosny nie zanęciły Chrisa Froome’a. Brytyjczyk wybrał zgrupowanie wysokogórskie, gdyż jak mówi pierwsze wyścigu w sezonie są dla niego “za łatwe”.
Trzykrotny zwycięzca Tour de France spędzi około trzech tygodni w RPA, a do peletonu wróci dopiero w drugiej połowie marca na Volta a Catalunya (20-23 marca).
Vincenzo Nibali nie krytykuje swojego konkurenta.
Małe wyścigi pozwalają szybko odbudować formę na dany moment, obozy wysokogórskie dają dużo mocniejszy fundament i stopniowy wzrost dyspozycji
– mówi kolarz Bahrain-Merida w “Cycling Weekly”.
Unikanie wczesnowiosennych startów ma też inną zaletę.
W Europie często pogoda nie pozwala nawet na trening. Możesz pojechać na wyścig i polec od pogody. Rozmawiałem z Peterem Saganem, który po wyścigach w Belgii rozchorował się. Lepiej więc poszukać lepszych warunków pogodowych i spokojnie wykonać zaplanowaną pracę
– dodaje “Rekin z Mesyny”.
Adam Yates (Orica-Scott), który po zgrupowaniu w Sierra Nevada wygrał GP Lanciano, mówi że wszystko zależy od indywidualnych predyspozycji zawodnika.
Tirreno-Adriatico zwykle jest dla mnie pierwszym wyścigiem po zjeździe z gór. Zawsze wydaje mi się, że jestem po tym w dobrej dyspozycji, nie najwyższej, ale naprawdę przyzwoitej.
Geriant Thomas (Team Sky) woli wcześnie rozpoczynać sezon. Ostatnio potrenował jednak w Froomem w RPA, a od środy sprawdzi się na Tirreno.
Tak naprawdę to kwestia prób i błędów. Nigdy wcześniej w lutym nie przebywałem na obozie w górach. Zbudowana wcześnie baza powinna utrzymywać w dobrej dyspozycji. W planach mam Giro d’Italia i Tour de France, więc nie planuję wielu wyścigów, aby w lipcu nie jeździć z pustym bakiem. Czas pokaże, czy to wypali.
Michał Kerobęg
8 marca 2017, 22:24 o 22:24
Piękne zmartwienia 🙂
Sławomir Szymczak
9 marca 2017, 06:39 o 06:39
Też bym tylko takie chciał mieć….