Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Andalucia 2017: Contador jak junior, Valverde jak stary wiarus

Alberto Contador i Alejandro Valverde w Andaluzji musieli uznać wyższość młodszego Francuza, ale przed czasówką w grze o zwycięstwo pozostaje czwórka zawodników.

Królewski etap andaluzyjskiej “Ruta del Sol” na swoją korzyść rozstrzygnął Thibaut Pinot (FDJ), dobrze radząc sobie w roju hiszpańskich górali, którzy szturmowali finałowy podjazd Alto Peña del Águila.

Alberto Contador przedwczoraj startował po raz pierwszy w sezonie i nie mógł wytrzymać w peletonie. Skaczącemu Hiszpanowi pierwszego etapu Wyścigu Dookoła Andaluzji wygrać się nie wprawdzie udało, ale “El Pistolero” pokazał nowe barwy i motywację. 33-latek na górski wyścig nie przyjechał w końcu na przejażdżkę, ale aby złapać kilka solidnie przepracowanych dni wyścigowych.

Wczoraj, na Alto Peña del Águila, Contador ruszył na niecałe 3 kilometry przed metą, na ostrym fragmencie podjazdu strząsając z koła wszystkich rywali i samotnie odjeżdżając na metę. Hiszpanowi o zwycięstwa zabrakło w końcówce niewiele – na płaskim fragmencie w końcówce 33-latka ograł właśnie błyskawicznie odrabiający straty Pinot.

Wiedziałem, że wygrana będzie wyzwaniem. Zaatakowałem, zaczęło się całkiem dobrze, ale moje tętno szybko skoczyło do 200 uderzeń na minutę. To była długa wspinaczka, nie było źle, ale myślałem, że wypluję serce, zupełnie jakbym znów był juniorem!

– relacjonował Contador na mecie w Jaen.

Hiszpan przegrał etap, ale do dzisiejszej jazdy na czas przystąpi w koszulce lidera i jako ostatni opuści rampę w Lucenie.

Mogłem poczekać, ale nie chciałem żebyśmy się wszyscy zjechali, jak na pierwszym etapie. Wiatr mieliśmy w twarz, co oczywiście utrudniało sprawę, a dodatkowo nie znałem tego podjazdu. Gdybym dojechał sam do ostatnich 200 metrów, może udałoby się wygrać. Żałuję, że się nie udało ze względu na kolegów, którzy się bardzo napracowali.

Contador w klasyfikacji generalnej na 12-kilometrowym, delikatnie pofałdowanym odcinku jazdy indywidualnej na czas broni 3-sekundowej przewagi nad drugim w klasyfikacji Pinotem, który w jeździe na czas radzi sobie bardzo dobrze. 5 sekund tracą Alejandro Valverde (Movistar Team) i Ion Izagirre (Bahrain-Merida) i to między tą czwórką toczyła się będzie walka o podium.

Nie myślałem tylko o wygranej, chciałem wymęczyć rywali. Im bardziej się zmęczą, tym większe szanse ja mam na czasówce

– zadeklarował lider Trek-Segafredo.

To mój pierwszy wyścig w tym roku, czuję to w nogach. Ale cieszę się. Wygranie generalki to trudne zadanie, różnice są sekundowe, a Izagirre to dobry czasowiec. Nie znam trasy czasówki, sprawdzę ją dopiero przed etapem.

fot. Jakub Zimoch/Rowery.org

Na stratę koszulki lidera nie narzekał z kolei Alejandro Valverde. Hiszpan na podjeździe wyglądał blado i na najostrzejszym fragmencie został z tyłu. 36-latek zbyt długo przerabiał jednak walkę z kolarzami lepiej jeżdżącymi po górach by na jego twarzy drgnął choćby muskuł.

“Balaverde” swoim tempem dociągnął do zawodników Sky, a w ostatniej fazie podjazdu miał jeszcze zapas sił i zdołał zredukować straty.

Przyspieszenie Alberto było bardzo mocne, a ja musiałem znaleźć swój własny rytm jazdy aby odpowiedzieć. Lepiej wypadłem na ostatniej partii podjazdu. Jestem zadowolony, wygrałem etap, wczoraj byłem trzeci, mam prowadzenie w zasięgu – nie mogę narzekać. Czasówka to trudna próba, zobaczymy, ale zawodnicy przede mną to dobrzy czasowcy więc trudno mówić o nadrabianiu

– powiedział na mecie drugiego etapu.