Wyemitowany wczoraj przez stację “CBS” program nie przyniósł znaczącego zwrotu w sprawie dopingu technologicznego.
Dziennikarze amerykańskiej stacji przeprowadzili śledztwo na temat mechanicznego wspomagania w zawodowym peletonie. W programie “60 minutes” w centrum zainteresowania znalazł się Węgier Istavan Varjas, znany także jako Stefano. O tajemniczym wynalazcy głośno było od 2015 roku, gdy na łamach włoskiej prasy pojawiające się od lat plotki zamieniły się w bardziej konkretne ustalenia.
Dziennikarze “CBS” testowali wynalazki Varjasa i uzyskali od węgierskiego inżyniera potwierdzenie, że jego konstrukcje były używane przez zawodowych kolarzy. W programie nie padły nazwiska, a całość złożona była ze znanych już wcześniej poszlak i oskarżeń.
Doping mechaniczny na łamach kolarskiej prasy pojawił się w 2010 roku, gdy o stosowanie silniczka Davide Cassani oskarżył Fabiana Cancellarę. Szwajcar w 2010 roku wygrał Ronde van Vlaanderen i Paryż-Roubaix, a wideo zmontowane z udziałem byłego włoskiego zawodowca dowodzić ma, że nietypowe ruchy rąk Szwajcara wskazują na włączanie silniczka w kluczowych momentach wyścigu. Cancellara zaprzeczył oskarżeniom.
Temat powrócił w 2014 roku, gdy po kraksie na zjeździe dziwnie kręcił się rower Rydera Hesjedala. Oskarżenia o nielegalne wspomaganie zalały internet, choć pomysł zastosowania silniczka na zjeździe zdawał się nie mieć sensu, a dziwny ruch roweru po kraksie na normalnym rowerze zademonstrował kilka dni później Duńczyk Alex Rasmussen.
Temat technologicznego oszustwa wrócił w 2015 roku, kiedy w raporcie badającej doping w kolarstwie komisji (CIRC) pojawiły się sugestie, że w peletonie istnieją formy wspomagania inne niż tylko zabronione środki medyczne.
Zasilany baterią silniczek elektryczny znalazł się w centrum zainteresowania, po tym jak dziennikarze “La Gazzetta dello Sport” trafili na trop konstruktora takiego urządzenia. Okazało się, że konstrukcja znana jest od 1998 roku, a jej ukrycie jest możliwe przez zamontowanie w ramie lub sztycy roweru i połączenie z napędem. Za wynalazkiem stać miał tajemniczy wynalazca z Węgier, Istvan “Stefano” Varjas, który w 2015 roku publicznie przyznał, że w 1998 roku skonstruował silniczek i za 2 miliony dolarów dał anonimowemu nabywcy wyłączność, przez 10 lat obiecując milczenie i niepracowanie nad projektem.
Varjas w ostatnim czasie skonstruować miał nową formę technologicznego wspomagania – tym razem schowaną w tylnych kołach i opartą o pole elektromagnetyczne. Podobno niewykrywalny system, w karbonowych kołach mogący być zamontowany nawet bez wiedzy zawodnika, dodać może do 60 watów.
Jak dotąd jedynym przypadkiem wykrycia dopingu mechanicznego była sprawa młodzieżowej mistrzyni Europy w przełajach – Femke van den Driessche. Belgijska zawodniczka w boksie podczas mistrzostw świata w 2016 roku miała rower z zamontowanym osprzętem elektrycznym, a w wyniku śledztwa i postępowania otrzymała sześcioletnią dyskwalifikację i ukarana została grzywną i odebraniem mistrzostwa Starego Kontynentu.
Dziennikarze “CBS” w ramach przygotowania programu odwiedzili Varjasa, który podzielił się wiedzą na temat swojego wynalazku i potwierdził, opisywane dotychczas we włoskich gazetach historie o skonstruowaniu pierwszego silniczka w 1998 roku.
Jeśli cena jest dobra, czemu nie?
– odpowiedział na pytanie o możliwość sprzedaży swoich konstrukcji zawodowym kolarzom, zaprzeczając jednocześnie by sprzętem handlował obecnie.
Nie wiem. Jeśli dziadek przyszedł i kupił rower, a sprzęt potem znalazł się w rękach wnuka, który się ściga, to nie mój problem
– wyjaśnił, potwierdzając, że jego konstrukcje były stosowane przez zawodowych kolarzy.
Czas sprzedaży pierwszego zmotoryzowanego roweru zbiega się z początkiem ery Lance’a Armstronga. “Boss” pytany był o stosowanie mechanicznego wspomagania w 2016 roku.
Zwariowałeś? Ja wiem, że to jest teraz trendy, ale chyba oszalałeś!
– wypalił Teksańczyk w odpowiedzi na pytania w radiowym programie “Irish Off the Ball”.
“CBS” skontaktowało się także z Tylerem Hamiltonem, byłym drużynowym kolegą Armstronga, jednym z pierwszych, którzy publicznie przyznali się do stosowania dopingu i obciążyli gwiazdora. Hamilton przetestował wynalazek Varjasa, stwierdził, że wspomaganie może być różnicą między wygraną a przegraną, ale dodał, że w czasie ścigania się z Armstrongiem nigdy nie słyszał o użyciu moto-dopingu.
Varjas w programie “60 minutes” sugerował także, że w ostatnich trzech latach rowery z mechanicznym wspomaganiem zakupić mógł doktor Michele Ferrari – lekarz m.in. Lance’a Armstronga, guru dopingu krwi w latach 90. XX wieku i pierwszej dekadzie XXI stulecia. Ten z kolei, w rozmowie z “CBS”, miał stwierdzić, że nigdy nie kupował sprzętu Varjasa, ale jeden z rowerów testował.
W programie “60 minutes” wystąpił m.in. Jean-Pierre Verdy, dyrektor ds. testowania we Francuskiej Agencji Antydopingowej, który twierdził, że o stosowaniu silniczków powiedziano mu w 2014 roku. Francuz powtórzył swoje tezy z maja 2016 roku, gdy na łamach magazynu “Tour” mówił, że według jego źródeł podczas Tour de France 2015 z nielegalnego mechanicznego wspomagania korzystać mogło nawet 12 zawodników.
W sprawie wypowiadali się też Greg i Kathy LeMond, którzy w 2014 roku współpracowali z francuską policją i rozmawiali w 2015 roku z Varjasem. Ten przyjechał do Francji i współpracował z policją, mówiąc, że przed wyścigiem sprzedał rowery z zamontowanym osprzętem anonimowemu klientowi przez pośrednika. Sprzęt dostarczyć miał do magazynu we francuskim Beaulieu Sur Mer na Lazurowym Wybrzeżu. Napęd znajdować miał się w tylnych kołach i ważyć około 800 gramów.
Zważcie koła. Znajdziecie je, te koła są w peletonie
– wspomina w programie rozmowę Kathy LeMond.
Stacja “CBS” nie podała źródła, ale w programie padło stwierdzenie, że, według informacji francuskich władz, podczas Tour de France 2015 rowery zespołu Sky miały być cięższe niż pozostałych ekip, cięższe o około 800 gramów. Według dziennikarzy, UCI miała nie pozwolić na rozmontowanie rowerów brytyjskiej grupy i osobne zważenie kół, co chcieli zrobić Francuzi. Wersję tę potwierdzał wcześniej Verdy, wspominając, że UCI rowery jedynie ważyła.
Kontrowersje wokół metody wykrywania zabronionego wspomagania toczyły się przez sezon 2016. Unia po początkowych sprawdzaniach rowerów na Tourze 2015 za pomocą wkładanej do ramy kamery zmieniła taktykę i stosować zaczęła detektor magnetyczny, połączony z aplikacją zamontowaną na tablecie. W sezonie 2016 kontrole obecne były na większości wyścigów – około 2000 przeprowadzono na Giro d’Italia, ponad 3000 podczas Tour de France, a sporo rowerów sprawdzono też na mniejszych wyścigach WorldTour i podczas imprez takich jak Giro Rosa.
Kolarzy sprawdzano też za pomocą kamer termowizyjnych, po tym jak francuscy dziennikarze dopatrzyli się nienaturalnych źródeł ciepła w rowerach używanych podczas wyścigów Strade Bianche i Settimana Coppi e Bartali 2016. Spór o to, która z metod jest lepsza, trwa.
Cały program dostępny jest online i można go obejrzeć tutaj.
Kevin Vauquelin drugim miejscem w La Fleche Wallonne 2024 osiągnął swój życiowy wynik w worldtourowym wyścigu.
W niedzielę kolarze i kolarki zakończą sezon wiosennych klasyków. Na ardeńskich wzgórzach czekają dwie bitwy o zwycięstwo w monumencie Liege-Bastogne-Liege.
Chris Harper bez groźnych obrażeń. Płacić, czy nie płacić? Oto jest pytanie. Wiadomości i wyniki z czwartku, 18 kwietnia.
Maxim van Gils zajął trzecie miejsce w jednej z najtrudniejszych edycji La Fleche Wallonne. Tym wynikiem Belg z Lotto Dstny…
Stephen Williams triumfował w Strzale Walońskiej i sięgnął po największy sukces dotychczasowej kariery.
Katarzyna Niewiadoma na szczycie Mur de Huy uniosła ręce w geście triumfu i wygrała z największymi rywalkami: Demi Vollering i…