Danielo - odzież kolarska

Ian Stannard: “jestem przyzwyczajony do pomagania innym”

Brytyjczyk Ian Stannard w tym roku celuje w sukces w Paryż-Roubaix oraz w poprawienie statystyk Teamu Sky w monumentach.

Mniej wspierania Chrisa Froome’a, a więcej jazdy na rzecz samego siebie – tak w skrócie przedstawia się kalendarz startowy 29-latka z hrabstwa Essex. Wieczny pomocnik na płaskich etapach w tym roku zamierza pokazać, że stać go na to, aby zostać drugim zwycięzcą jednego z pięciu “wyścigów pomnikowych” ze swojej ekipy.

Początki… pod dachem i na szosie

Jak wielu kolarzy z kraju Jej Królewskiej Mości, Stannard rozpoczął swoją karierę jeżdżąc zarówno na welodromie, jak i na szosie. W 2004 roku, na młodzieżowych Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej w australijskim Bendigo popularny “Yogi” zwyciężył w jeździe indywidualnej na czas na dystansie 20 kilometrów. Z kolei dwa lata później, podczas Torowych Mistrzostw Europy w Atenach został mistrzem świata w wyścigu drużynowym. Wraz z nim na najwyższym stopniu podium stanęli Ed Clancy, Andy Tennant oraz Geraint Thomas.

Stannard zakończył swoją karierę torową w 2007 roku, kiedy zdecydował skupić się na jeździe w kolarskim peletonie. W tym samym roku dołączył do znanej ekipy T-Mobile, gdzie przez pewien czas jeździł jako stażysta. Następnie kontrakt zaoferowała mu Landbouwkrediet-Tönissteiner, a rok później – ISD. W barwach włoskiej ekipy zadebiutował w Giro d’Italia.

Pod skrzydłami Dave’a Brailsforda

W 2010 roku Stannard podpisał kontrakt z debiutującą w świecie kolarstwa grupą Sky, która szukała talentów na Wyspach Brytyjskich. Dave Brailsford, któremu powierzono prowadzenie ekipy, uznał, że kolarz z Essex może osiągać sukcesy na wyścigach klasycznych i w tym celu zdecydował się go sprowadzić. Jego sylwetkę porównywano do Fabiana Cancellary, Toma Boonena a nawet Johana Museewa – wszyscy mają około 190 centymetrów wzrostu i ważą mniej-więcej 80 kilogramów. Stannard natychmiast udowodnił światu, że jego dyrektor sportowy ma rację. W rozgrywanym w trudnych i deszczowych warunkach wyścigu Kuurne-Bruksela-Kuurne zajął trzecie miejsce. Na finiszu pokonali go tylko dwaj Holendrzy – Bobby Traksel oraz Rick Flens.

Rok później Stannard prawie wygrał wyścig Gandawa-Wevelgem. Po oderwaniu się od reszty stawki na Molenbergu, gdzie ruszyli również Peter Sagan, Maciej Bodnar oraz Sylvain Chavannel, “Yogi” zaatakował pod czerwonym trójkątem, oznaczającym 1000 metrów do mety. Został jednak doścignięty przez peleton i spadł na 35. miejsce, zaś najlepszym okazał się Tom Boonen.

Pierwszy triumf w wyścigach klasycznych nadszedł w 2014 roku, kiedy Stannard triumfował w Omloop het Nieuwsblad, minimalnie wyprzedzając na mecie Grega van Avermaeta. Niestety, podczas Gandawa-Wevelgem wpadł do rowu, łamiąc żebra i jednocześnie kończąc swój sezon. Rok później Brytyjczyk obronił zwycięstwo w Omloop, tym razem finiszując szybciej od Nikiego Terpstry. Te wyniki pokazały, że stać go aby walczyć na najważniejszych brukowanych klasykach. Swoje własne starty przeplatał z jazdą na rzecz Chrisa Froome’a, za każdym razem będąc jego pomocnikiem na płaskich etapach Tour de France.

2016

Rok 2016 był najlepszym w karierze Stannarda. Już na początku sezonu Brytyjczyk zapowiedział, że nie zamierza ponownie bronić tytułu zwycięzcy Omloop het Nieuwsblad, chcąc się lepiej przygotować do Wyścigu Dookoła Flandrii oraz Paryż-Roubaix. Rywalizację rozpoczął od wspierania Gerainta Thomasa podczas Paryż-Nicea, doprowadzając “G” do triumfu w całym wyścigu. Pierwszy raz na podium stanął w wygranym przez Michała Kwiatkowskiego E3 Harelbeke, gdzie najlepiej finiszował z peletonu.

fot. E3 Harelbeke

Start w “Flandryjskiej Piękności” nie był jednak aż tak udany. Stannard zaatakował tuż przed Koppenbergiem, 44 kilometry przed metą, jednak został szybko doścignięty przez grupę faworytów i nie mógł walczyć o najwyższe miejsca. Był 32., jednak ten wynik powetował sobie jednak na “Piekle Północy”. “Yogi” rozpoczął akcję na odcinku Camphin-en-Pévèle, zabierając ze sobą Matthew Haymana, Edvalda Boassona Hagena, Toma Boonena oraz Sepa Vanmarcke. Ta piątka dojechała na welodrom w Roubaix, gdzie Brytyjczyk zajął trzecie miejsce w końcowym sprincie. W lipcu zaś Stannard ponownie poprowadził Froome’a do zwycięstwa w “Wielkiej Pętli”.

Jeszcze lepszy sezon?

W tym roku Stannard będzie miał więcej okazji aby walczyć na swoje konto. Przede wszystkim w marcu nie wystartuje ani w Paryż-Nicea, ani w Tirreno-Adriatico, lecz będzie samotnie przygotowywał się do klasyków na brukach. Celem ma być poprawa zeszłorocznych wyników.

Powoli składamy wszystko razem i idzie nam coraz lepiej. Wynik z Roubaix sprzed roku może być jeszcze lepszy

– zapowiedział w rozmowie z portalem “Cyclingnews”.

Stannard stwierdził również, że jazda w wyścigach jednodniowych nie jest czymś co przyszło łatwo. Sam uważa, że przyzwyczajenie się do roli lidera często nie jest łatwe.

Jestem przyzwyczajony do pomagania innym, a czasem ciężko to zmienić. Trzeba myśleć inaczej niż podczas jazdy jako pomocnik

– powiedział.

Dotychczas starty w monumentach nie najlepiej wychodzą brytyjskiej drużynie. Zwycięstwo Wouta Poelsa, odniesione na ubiegłorocznym Liege-Bastogne-Liege, było pierwszym triumfem dla ekipy Dave’a Brailsforda. Pomimo tego, 29-letni Stannard uważa, że ekipa wierzy w dobre starty w kwietniu.

Grupa jest pewna, że na coś nas stać. Do klasyków trzeba się przyzwyczaić, nauczyć się dróg i przede wszystkim ustalić dobrą strategię. W tym wszystkim przydaje się doświadczenie

– zakończył.