Danielo - odzież kolarska

Thomas Voeckler rozpoczyna swój ostatni sezon

Przed odejściem na sportową emeryturę, po bogatej karierze, Thomas Voeckler opisuje swoje cele na pożegnalny sezon. 

Voeckler w zawodowym peletonie kręci od 2001 roku i na przestrzeni lat stał się jego nieodłączną częścią. Śmiały Francuz, czasem nieco dziwnie zachowujący się na trasach, a na podjazdach strojący setki min, które nadają jego cierpieniu wymiar niemal cyrkowy, w tym roku żegna się z zawodowym ściganiem.

Po 16 latach w zespołach Jeana-René Bernaudeau, Voeckler chce po raz ostatni wystąpić w Tour de France i pożegnać się z francuską publiką, na ustach której był od ponad dekady.

Początek kariery

“Ti-Blanc” rozpoczął zawodową karierę w francuskiej ekipie Bonjour, pod skrzydłami Jeana-René Bernaudeau. Były kolarz zauważył potencjał, jaki niósł za sobą Voeckler i już w pierwszym sezonie wysłał go na Giro d’Italia, gdzie 21-letni kolarz z Alzacji zajął 135. miejsce. Choć wynik nie powalił na kolana, w oko rzucał się fakt, że jako jedyny zawodnik swojej drużyny dojechał do mety.

Rok 2004

Przełomem w karierze Voecklera było pierwsze w karierze mistrzostwo Francji. Tuż potem został oddelegowany na 91. “Wielką Pętlę”. Na piątym etapie, prowadzącym do Chartres, pozornie łatwym i przeznaczonym dla sprinterów, Thomas uciekł, razem z czwórką innych chętnych. Podczas rywalizacji silne wiatry oraz kraksy w peletonie sprawiły, że czołówka uzyskała przewagę prawie osiemnastu minut, a na kreskę wpadła ponad dwanaście minut przed resztą stawki. Choć etap wygrał znany australijski sprinter Stuart O’Grady, liderem – ku radości publiczności – został Voeckler.

Początkowo wszystko wskazywało, że młody, nieznany Francuz nie poradzi sobie z presją związaną z jazdą w żółtej koszulce. Przed tym dniem jedynymi większymi sukcesami odniesionymi przez Voecklera w całej jego karierze były bowiem sukces w etapówce Tour of Luxembourg i w jednodniówkach Classic Loire Atlantique oraz Grand Prix de Plumelec-Morbihan.

Prowadzenie miał stracić już przed Pirenejami. Lecz, ku zaskoczeniu ekspertów i przede wszystkim, samemu zainteresowanemu, kolarz Bonjour “frunął” po wysokich przełęczach. Po pierwszych górskich etapach nadal miał przewagę nad Armstrongiem. Dzień kapitulacji ostatecznie nadszedł jednak na piętnastym etapie, prowadzącym do Villard-de-Lans, kiedy zdecydowanie lepszy był “Le Tex”, a “Ti-Blanc” stracił dziewięć minut i żółtą koszulkę. Ostatecznie spadł aż na osiemnaste miejsce, tracąc 31 minut do pierwotnego zwycięzcy, lecz mimo tego uzyskał ogromną popularność w ojczyźnie. Widziano w nim kolejnego francuskiego zwycięzcę Tour de France. Poprzednim był Bernard Hinault, który triumfował w 1986 roku.

Rok 2011

W 2011 roku Voeckler nadal jechał w tej samej ekipie, jednak miała ona inną nazwę – Europcar. Tym razem wyjątkowy był dziewiąty etap – prowadzący po przełęczach Masywu Centralnego. Na trasie było osiem premii górskich (choć wszystkie były co najwyżej premiami drugiej kategorii), a sam odcinek znajdował się tuż przed pierwszym dniem przerwy. Przed pierwszym podjazdem – Côte de Massiac – ruszyła sześcioosobowa ucieczka. Jako pierwszy na szczycie zameldował się Voeckler, który zainicjował całą akcję. Podczas etapu doszło do wielu kraks, zarówno w peletonie jak i w czołówce. Prowadzący w zamieszaniu dojechali do mety, choć w okrojonym składzie. I choć zwyciężył Luis Leon Sanchez, bohaterem dnia znów został Voeckler, który zdobył koszulkę lidera. Dokładnie w taki sam sposób jak siedem lat wcześniej.

Francuz ponownie utrzymał żółtą koszulkę przez etapy w Pirenejach. Dzięki inteligentnej jeździe w peletonie jego przewaga ani się nie zwiększyła, ani nie zmalała – cały czas wynosiła minutę i 49 sekund. Jednak w przeciwieństwie do 2004, nie tracił również na pierwszych etapach w Alpach. Zarówno w Gap jak i w Pinerolo meldował się razem z resztą peletonu. A potem nadszedł słynny, osiemnasty etap, prowadzący przez dwie przełęcze – Col d’Agnel oraz Col d’Izoard i kończący się na szczycie Col du Galibier. To tu Andy Schleck dołożył swoim rywalom dwie minuty, ale z tyłu trwała intensywna walka i pogoń. Kolarz Europcar, nieznany z walki w wysokich górach obronił swoją pozycję, ku radości lokalnej publiczności. Francuscy komentatorzy opisywali jego jazdę jednym słowem: “extraordinaire”.

Następnego dnia kolarze ponownie pokonali Col du Galibier, a potem wspinali się pod Alpe d’Huez. Gazety francuskie miały nadzieję, że Thomas się obroni i że w końcu ich rodak wygra Tour de France. Niestety, sił zabrakło już pod ten pierwszy podjazd. Choć do pomocy zostało dwóch kolegów, Voeckler nie mógł doścignąć czołówki. Obrazek wściekłego “Ti-Blanca” wyrzucającego bidon jest znany chyba każdemu kibicowi kolarskiemu na świecie. Etap wygrał jego kolega z drużyny i pomocnik podczas “Wielkiej Pętli”, 24-letni Pierre Rolland, który otrzymał zgodę na atak pod Galibier. Lider Europcaru stracił do niego ponad trzy minuty i spadł na czwarte miejsce w generalce. Ostatecznie utrzymał je aż do końca wyścigu.

Obecny sezon

Od tego czasu minęło sześć lat. Voeckler nadal jest gwiazdą we Francji, pomimo tego, że ani razu nie stał na podium na Polach Elizejskich. Lecz nawet bez tego jego kolarskie resume jest i tak bogate – widać w nim m.in. cztery sukcesy etapowe na “Wielkiej Pętli” oraz koszulkę górala, dwa zwycięstwa na Route du Sud oraz pierwsze miejsca na wielu odcinkach wieloetapówek. W ubiegłym sezonie Thomas wygrał dwa wyścigi – Tour la Provence oraz Tour de Yorkshire. Tegoroczny jest jego ostatnim i w nim zamierza walczyć na Liege-Bastogne-Liege, Tour of Yorkshire oraz na Tour de France.

Chcę dalej walczyć i nadal chcę się ścigać

– powiedział w rozmowie z francuskim “L’Equipe”.

Kocham Tour of Yorkshire i właśnie tam chciałbym znowu pokazać klasę. Celem jest również dobry start w Liege, choć nie wiem, czy forma będzie odpowiednia.

Na “Wielkiej Pętli” Voeckler nie będzie jednak liderem swojego zespołu. Zamierza pracować na rzecz Bryana Coquarda, aby ten mógł wygrywać na płaskim odcinkach.

Będę zadowolony, jeżeli wygra on etap dzięki mojej pomocy

– stwierdził.

Ostatnim startem w karierze Francuza będzie ostatni etap 104. edycji Tour de France. To właśnie 23 lipca odbędzie się jego pożegnanie.