Danielo - odzież kolarska

Dariusz Banaszek: “rozmawiamy z potencjalnym bardzo dużym sponsorem”

O sytuacji polskiego kolarstwa, pierwszych decyzjach i celach na 2017 rok opowiada nowy prezes PZKol – Dariusz Banaszek.

Dariusz Banaszek został prezesem zarządu Polskiego Związku Kolarskiego (PZKol) na początku grudnia 2016 roku. Były kolarz, wieloletni dyrektor sportowy grup kolarskich, przedsiębiorca, a w ostatnich latach także członek zarządu PZKol-u w pierwszej turze głosowania na pruszkowskim torze pokonał wyraźnie urzędującego prezesa Wacława Skarula.

Banaszek ster polskiego kolarstwa objął w czasie pełnym kontrastów. Z jednej strony polskie kolarstwo na arenie międzynarodowej nigdy nie było lepiej widoczne – polscy zawodnicy i zawodniczki wygrywają wyścigi, trafiają na czołówki międzynarodowych mediów i są zaliczani do światowej czołówki zawodowego peletonu. Z drugiej, kolarstwo na polskim podwórku wciąż boryka się z systemowymi kłopotami. Brak pieniędzy, wyścigów i ekip na poziomie, to tylko przykłady – wiele rzeczy rozbija się o braki finansowe, brak wizji i zastane na amen schematy. Sukcesy garstki Polaków jedynie w niewielkim stopniu opierają się na strukturach krajowych – w przypadku kolarstwa szosowego zawodnicy i zawodniczki skrzydła rozwijają zwykle dopiero za granicami Polski.

Sam Polski Związek Kolarski opiera się głównie na pieniądzach Ministerstwa Sportu i wsparciu strategicznego sponsora – prowadzonej przez Dariusza Miłka firmy CCC. Nad redukującą regularnie długi organizacją wciąż ciąży jednak widmo kilkumilionowego zadłużenia u firmy Mostostal, która wybudowała i dostosowała tor kolarski w Pruszkowie.

Sześć tygodni po wyborach z nowym prezesem rozmawialiśmy o priorytetach na rozpoczynający się sezon, a także o pierwsze decyzje i zmiany.

Jakie priorytety wyznacza Pan na sezon 2017?

Przede wszystkim usprawnienie całego zarządzania związku, uporządkowanie wszystkich spraw, które zaległy. Przejęliśmy związek z saldem 1400 złotych, także pieniążków nie mamy, a pracy jest bardzo dużo.

Negocjacja wszystkich umów związkowych, umów ze sponsorami, które nie działały na naszą korzyść, a wręcz odwrotnie. Wizualizacja związku kolarskiego i toru, naszej dumy. W tej chwili wygląda to nie za ciekawie, nie ma to duszy, charakteru, nie ma takiej jakości, jaką bym sobie życzył. Chciałbym, żeby było kolorowo, sportowo, a póki co jest szaro i zimno.

Co więcej, podpisanie jak najszybciej umów sponsorskich – rozmawiamy z potencjalnym bardzo dużym sponsorem, który obok firmy CCC byłby naszym strategicznym partnerem. Pozyskiwanie sponsorów – np. w kwestii floty samochodowej – której kompletnie nie mamy. Mamy samochody, ale takie, które nadają się tylko na jazdę wokół toru kolarskiego. A miasto Pruszków to już jest za daleko, żeby wyjechały.

To są takie podstawowe rzeczy. Robimy obecnie audyt księgowo-finansowy. Jesteśmy ciekawi, ja i mój zarząd, jak to wszystko wygląda w rzeczywistości.

Kilka dni temu pojawiła się informacja o zmianie w kadrze juniorów. Jakie zmiany organizacyjne wprowadza Pan na początku?

Ja w swojej kampanii przedwyborczej mówiłem, że chcę ewolucji, nie rewolucji. Nie ma żadnych takich ruchów, które by nie wiadomo jak zatrzęsły polskim kolarstwem. Jeżeli chodzi o kadry trenerskie, to na razie jest zmiana na stanowisku trenera kadry juniorów. Za Waldka Cebulę jest zmiana na Tomasza Owsiana. Obaj trenerzy będą współpracowali – Cebula dalej będzie trenerem w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Świdnicy i będzie dzielił się swoją wiedzą z Owsianem, w końcu trenerem juniorów był kilkanaście lat.

Jest to taka zmiana bardzo potrzebna, bo okres juniora to najważniejszy czas rozwoju. Junior potrzebuje najwięcej pomocy, wskazówek, musi jak najwięcej nabrać doświadczenia. I potrzebuje szkoleniowców, którzy jak najszybciej mu pomogą. Potrzebujemy nowej jakości, nowego powietrza. Zawodnicy muszą rywalizować na wyścigach juniorskich w Holandii, Niemczech, na Zachodzie.

Kadra będzie regularnie jeździła na wyścigi zagraniczne, Puchary Narodów?

Jak najbardziej. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie przejechali wszystkich wyścigów Pucharu Narodów juniorów. To jest nasza podstawa, kolarze muszą jeździć, jeździć, ścigać się, jak najwięcej. A nie, że jedziemy na MŚ do Kataru i startuje trzech orlików i trzech juniorów, a tylko dlatego, że nie jeździmy po takich wyścigach, nie zdobywamy punktów UCI i nie mamy możliwości żeby wystawić szerszą kadrę.

W ostatnich sezonach PZKol organizował zgrupowania dla kadrowiczów przed najważniejszymi imprezami, w sezonie olimpijskim korzystało z tego wielu kadrowiczów. Ten program będzie kontynuowany?

Jak najbardziej, będę to kontynuował. Co więcej, w tym roku może już nie zdążymy, bo szukamy środków, ale od następnego roku od stycznia chcielibyśmy wprowadzić ten element, który już powoli jest wprowadzany, czyli integracja zespołu. Zgrupowania, obozy zimą, gdzie kadra się integruje i trenuje pod okiem selekcjonera, trenerzy również są zapraszani na takie obozy. Chcemy to wprowadzić, to był kiedyś bardzo dobry ruch, nie wyobrażam sobie, żeby za mojej kadencji tego nie było – centralne kadry, centrale szkolenia.

To będzie jeden z elementów szerszej strategii na igrzyska w Tokio?

Tak. Dla naszej całej grupy, dla całego zarządu, Tokio 2020 to jest cel, z tego będziemy rozliczani. Ale do Tokio mamy cztery lata, pełno imprez mistrzowskich po drodze. Za cztery lata mamy też stulecie polskiego kolarstwa, więc będziemy tak ciężko pracować, żeby mieć się czym pochwalić i nie zawieść kibiców i naszego środowiska.

Wspomniał Pan o rozmowach ze sponsorami…

Rozmawiamy z bardzo dużą, jak nie największą spółką skarbu państwa. Rozmowy są bardzo zaawansowane, z każdym tygodniem jest bliżej sukcesu. Jesteśmy naprawdę dobrej myśli, liczymy, że jak nie w styczniu, to w lutym będziemy to finalizować. Tylko trzymać kciuki.

Czy firma CCC będzie dalej sponsorem związku?

Jak najbardziej. Nie wyobrażam sobie pracy bez pomocy Darka Miłka. To jest ambasador, który bardzo dużo zrobił dla polskiego kolarstwa. Dzięki niemu funkcjonujemy tak naprawdę, nic nie zrobimy bez Dariusza Miłka.

Jak wygląda sprawa toru? PZKol przegrał ostatnio proces z firmą Mostostal, czy rozmawia Pan z prezesem Mostostalu, Tadeuszem Rybakiem?

Z Tadeuszem Rybakiem od momentu zostania prezesem rozmawiałem już z 10 razy, rozmawiamy, negocjujemy. Nie jest lekko, bo proces przegraliśmy i jesteśmy zmuszeni do zapłaty. Wiadomo, że nie jesteśmy w stanie tego spłacić, ale rozmawiamy z panem Tadeuszem, aby zrobić to w kilku ratach. Mobilizujemy się do tego by mieć na tę zapłatę, to jest kolejny cel tego zarządu, tej kadencji. Myślę, że do wykonania, jakby nie było to bym nie podjął się tej walki.

ASO/P.Ballet

Mówił Pan o promocji. Co jest największym wyzwaniem w przyciągnięciu sponsorów do kolarstwa?

Lekko nie jest. Najlepsza kolarska impreza w Polsce, Tour de Pologne, też ma kłopoty ze sponsorami. Nie mieliśmy mistrzów świata, były problemy, mamy mistrzów świata, dalej są problemy. Nikt do nas nie przyjdzie, musimy wyjść do ludzi. Zapraszać, robić imprezy torowe, pokazać nasz piękny obiekt. Mamy kilkaset jak nie tysiąc metrów miejsca na reklamę na torze. Nie wyobrażam sobie, żeby Czesław Lang robił prezentację Tour de Pologne gdzieś indziej, jak nie u nas. Jak nie na polskim obiekcie kolarskim. Jestem już po rozmowach także z Czesławem, daje mi dużo wskazówek, dużo ciekawych rad. Jestem bardzo energicznie nastawiony do działania.

Jak układa się współpraca z nowym zarządem?

Zarząd jest bardzo nastawiony do działania, widać, że jest to zarząd, który będzie pracował. Nie jest to zarząd poprzedniej kadencji, jest to inny zarząd, jestem bardzo optymistycznie nastawiony. Chcemy coś zrobić, przede wszystkim mamy dużo pomysłów. Każdego dnia w związku jest ktoś z zarządu, nie jest tak jak było w latach ubiegłych że ktoś przyjeżdżał raz na miesiąc, raz na półtora. Jest duża zmiana, kto jest bliżej związku to czuje. Mamy dużo pomysłów, chcemy już teraz, podczas Pucharu Polski na torze w lutym, chcemy zrobić taką wystawę, powinien to być taki pierwszy krok przed zorganizowaniem docelowego muzeum kolarstwa polskiego w jednym ze skrzydeł toru. Chcemy zrobić wystawę – od najmniejszych pamiątek po rowery, koszulki, plakaty. Będzie warto przyjechać i zobaczyć.

Chce Pan integrować…

Ja mam takie hasło: nie ma przyszłości bez przeszłości. Jak nie będziemy zapraszać tych starszych kolarzy, nie będziemy organizować przynajmniej raz w roku takiej integracji, takiego balu, gdzie będą wszyscy – dziennikarze, telewizja, kolarze różnych pokoleń – to nie będziemy rodziną. Jak tego nie uruchomimy, nie będziemy rodziną, to nikt nas nie uszanuje. Jak będziemy rodziną, to będziemy mocni i od tego musimy zacząć.

Prezesem jest Pan sześć tygodni. To zmieniło już perspektywę? Czy większy wpływ miała tu praca i obecność w ostatnim zarządzie?

Ja w zarządzie byłem jedynym opozycjonistą. Zarząd składał się z ośmiu członków i prezesa i miałem w zarządzie siedmiu przeciwko sobie i prezesa. Ja sam w zarządzie nie mogłem nic zrobić, aczkolwiek się bardzo, bardzo dużo nauczyłem. To jest taki fundament do tego, że mogę teraz działać i mogę działać szybko. Wiem, jakie są bolączki związku, poznałem już je, wiem co możemy szybko zrobić, żeby to inaczej funkcjonowało. Te cztery lata były dla mnie naprawę dobrą szkołą funkcjonowania zarządu, bo na kolarstwie jako takim wydaje mi się, że znam się dobrze – spędziłem w nim jako zawodnik, dyrektor sportowy i organizator wyścigów kolarskich wiele lat.

Wiem jakie są problemy organizatorów, jakie są problemy trenerów, mniejszych grup, klubów. Teraz rozmawiamy też z ministerstwem sportu nie tylko o szkółkach, których mamy 160, ale o finansowaniu okręgów.

No właśnie, Narodowy Projekt Rozwoju Kolarstwa…

Okręgi to jest drugi stopień kolarstwa, szkółki są pierwszym. Mają spełnić rolę pomostu pomiędzy szkółkami, czyli klubami dzieci i młodzieży, a dorosłym kolarstwem zawodowym. Junior po przejściu do kategorii młodzieżowej często nie ma klubu i nie ma gdzie kontynuować swojej kariery. Jesteśmy po rozmowach, jest szansa na finansowanie, mówimy już o kilku ładnych milionach złotych. Część tej kwoty podzielimy równo między okręgi, drugą część rozdzielimy według zdobytych punktów. Rysują się jeszcze większe możliwości – każdy okręgowy związek będzie mógł podzielić środki między kluby. Te które pracują najwięcej otrzymają większą pomoc finansową, a te które mniej, zyskają motywację do działania.

Dziękujemy za rozmowę, życząc szybkiej realizacji najpilniejszych zadań.