Danielo - odzież kolarska

Old Willunga Hill: pierwsza góra sezonu

Symbol australijskiego ścigania – podjazd na Willungę – jak co roku zadecyduje zapewne o losach Tour Down Under.

Nie góruje nad otoczeniem jak Mount Ventoux i nie jest schowana we mgle jak Angliru. Old Willunga Hill corocznie pojawia się na trasie Tour Down Under, choć jest podjazdem niegroźnym i niespecjalnie wymagającym. W tym roku nie będzie nawet pierwszym w kolejności wzniesieniem pokonywanym podczas wyścigu. Gromadzi jednak tłumy kibiców, którzy przychodzą zobaczyć najlepszych zawodowców w akcji i dostarcza pierwszych emocji w sezonie. Od paru dobrych lat jest symbolem australijskiego wyścigu.

Wzgórze Willunga jest położone nieopodal miasteczka o tej samej nazwie, nieco na południe od Adelajdy. Nie ma w sobie nic nadzwyczajnego, krajobrazy są typowe dla australijskiego południa, a kibice nie traktują go jako obowiązkowego przystanku na szlaku świętych gór kolarstwa. Sam podjazd rozciąga się na długości prawie trzech kilometrów przy średnim nachyleniu ponad 7%. Bez problemu radzą sobie z nim amatorzy, najlepszym zawodowcom pokonanie go zajmuje około 7 minut.

Willunga w zasadzie ma szczęście, że znajduje się pod Adelajdą, która pod koniec ubiegłego stulecia rozpoczęła organizację jednej z największych sportowych imprez w kraju. Sam Tour Down Under też został powołany do życia niejako przypadkiem – do 1995 roku Adelajda organizowała wyścig kończący sezon F1. Na wymagającym torze ulicznym pojawiały się największe gwiazdy sportów motorowych, a miasto mogło jedynie liczyć kolejne zera na koncie. Kiedy sielanka się skończyła, trzeba było znaleźć inny pomysł na ożywienie miasta i regionu – stąd idea zorganizowania wyścigu kolarskiego.

Podjazdy nie były obecne na trasie od samego początku. Australijczycy układali ją z myślą o swoich zawodnikach, a szczególnie jednym – Staurcie O’Gradym. Żeby dać znakomitemu sprinterowi rodem z Adelajdy szansę na triumf w narodowym wyścigu, przygotowano trasę bez podjazdów. Cel został osiągnięty – z trzech pierwszych edycji O’Grady wygrał dwie. Pierwsze cztery lata upłynęły pod znakiem niekwestionowanej dominacji gospodarzy. Momentem kulminacyjnym był rok 2002, kiedy Australijczycy wygrali wszystkie etapy. Dopiero po czterech latach, w 2003 roku, wzgórze Willunga na stałe zagościło w programie wyścigu.

Pierwszym triumfatorem na nowym podjeździe został Giampaolo Caruso, który wygrał sprint z kilkuosobowej grupki. Włoch został jednak później zdyskwalifikowany za doping i zwycięstwo przypadło zawodnikowi Telekomu, Steffenowi Wesemannowi. W kolejnych latach podjazd regularnie pojawiał się na trasie. Różnice na Willundze nigdy nie były duże – czasem nie było ich wcale – zdarzało się też, że o zwycięstwie przesądzały skuteczne ucieczki.

Willungę szczególnie upodobali sobie Hiszpanie. Wśród zwycięzców etapowych na tym wzgórzu znajdziemy Alberto Contadora, Alejandro Valverde, czy “Lulu” Sancheza. Contador wygrał w 2005 roku, debiutując po dłuższej przerwie spowodowanej ciężkim urazem głowy w kwietniu 2004 roku. Choć pierwsze diagnozy po wypadku nie dawały mu wielkich szans na powrót na rower, Hiszpan powrócił w wielkim stylu i do dziś uważa zwycięstwo w Australii za najważniejsze w swojej karierze. Udany powrót, tyle, że po dopingowej banicji, zaliczył tu też w 2012 roku Valverde, kiedy w dwójkowym sprincie pokonał Simona Gerransa.

Od trzech lat na Willudze niepokonany jest Richie Porte, który również wjeżdża na szczyt szybciej niż ktokolwiek wcześniej.

Lata stażu na trasie australijskiego wyścigu wyrobiły Willundze markę wzniesienia może nie nazbyt spektakularnego, ale zapewniającego pierwsze emocje w sezonie. Spośród podjazdów regularnie występujących w wyścigach tygodniowych jedynie Arrate w Kraju Basków dorównuje Willundze w ilości kibiców zgromadzonych na poboczu.

Mimo prognozowanych upałów, kibiców w tym roku też nie zabraknie, a Australia znów będzie starała się pokazać, że globalizacja kolarstwa może odbywać się w sposób nieskomplikowany i bezpretensjonalny – wystarczy zainteresowanie lokalnej społeczności i jeden niepozorny, ale lubiany podjazd.