Jak wynika z drugiej części tzw. raportu McLarena, który przedstawia kulisy zorganizowanego systemu dopingowego w Rosji, kolarze nie byli wcale tacy święci.
W fazie testowej całego systemu jego „macherzy” celowo wykorzystali pozytywne próbki dopingowe kolarzy, by sprawdzić, na ile sportowcy czy ich lekarze mogą sobie pozwolić i gdzie znajdują się w siatce dziury.
W korespondencji mailowej między byłym dyrektorem moskiewskiego laboratorium antydopingowego a ówczesnym wiceministrem ds. sportu wymienieni zostali torowcy i jeden kolarz MTB, którzy wpadli, a jednak jakby nie wpadli.
Sprawę chciał zgłębić Cyclingnews wysyłając odpowiednie zapytanie do rosyjskiego związku, ten jednak zaprzeczył, jakoby cokolwiek wiedział o pozytywnych wynikach swoich reprezentantów. System dopingowy na dobre rozpoczął się w 2011 roku.