Mathieu van der Poel nie ukrywał rozczarowania odwołaniem wyścigu o Puchar Świata w Koksijde.
Pozostający w gazie Holender przyleciał na zawody po tygodniowym treningu w Hiszpanii, ale jego plany zniwecz porywisty wiatr, który przewracał drzewa i ludzi.
Rozumiem powody jakimi kierowali się organizatorzy. Bezpieczeństwo zawodników i publiczności musi być zagwarantowane, ale uważam że decyzja została podjęta zbyt szybko. Do rozpoczęcia wyścigu elity pozostawało kilka godzin i wiatr mógł do tego czasu osłabnąć
– powiedział 21-letni przełajowiec.
Van der Poel nieszczególnie rozpoczętej niedzieli nie zamierzał jednak zmarnować. Postanowił do domu w Kapellen wrócić rowerem. W drodze o długości ponad 200 kilometrów towarzyszył mu jego brat David. U celu byli po godzinie osiemnastej.
Tak naprawdę to był pomysł Davida. Nie chcieliśmy do domu wracać samochodem. Z Koksijde wyruszyliśmy około 11:30. W Antwerpii już się ściemniało, ale mogliśmy zobaczyć nową siedzibę kapitanatu portu. Kierowaliśmy się GPS-em. W okolicach Gandawy naprawdę się przydał, ponieważ nie znamy tamtych terenów. Na początku wiało nam w plecy, ale jak kilka razy zawiało z przodu, to lekko nie było
– dodał Mathieu w rozmowie ze “Sporza”.