Eddy Merckx zapewnia, że ekstremalne warunki w jakimi przyszło zmagać się kolarzom podczas mistrzostw świata w Katarze nie doprowadzą do skrócenia wyścigów ze startu wspólnego.
Pierwsza konkurencja mistrzostw, jazda drużynowa na czas, sprowadziła falę krytyki na Międzynarodową Unię Kolarską. Zawodniczki, którym przyszło pokonać 40-kilometrowy dystans, opisywały swoją jazdę jak w piekarniku i wskazywały na niewystarczające zabezpieczenie w pomoc medyczną na trasie i mecie.
Eddy Merckx, który sprowadził czempionat na pustynię, uważa że czyni się wiele hałasu o nic.
Cóż, w Kalifornii jeździli przy 40-stopniowych temperaturach i chyba podobnie było podczas Vuelta a Espana. Tutaj mamy poniżej 40 stopni. Do niedzieli temperatura lekko będzie się obniżała, a poza tym jesteśmy na półwyspie i tu zawsze wieje. Nie ma mowy o ekstremalnych warunkach
– mówi kolarz wszechczasów w “La Gazzetta dello Sport”.
Belg nie widzi zagrożenia dla niedzielnego wyścigu elity mężczyzn, który może zostać skrócony do zaledwie 106 kilometrów.
Nie zajdzie taka potrzeba. Trasa pozostanie bez zmian.