Ostatnio Peter Sagan mówił, że wyścigi szosowe nieco mu się już znudziły, dlatego też na Igrzyskach Olimpijskich w Rio wystąpił w MTB. Dzisiaj we francuskim Plumelec zdobył jednak tytuł szosowego mistrza Europy.
Słowak zapisał się tym samym w historii kolarstwa, ponieważ pierwszy raz o medale czempionatu Starego Kontynentu rywalizowała elita mężczyzn. Zawodnik teamu Tinkoff, który od nowego sezonu będzie jeździł dla niemieckiego Bora-hansgrohe, zwieńczył złotem świetny w jego wykonaniu rok. Chociaż taką prawdziwą kropkę nad „i” może postawić jeszcze w Dosze, gdzie będzie próbował obronić tęczowej koszulki mistrza globu.
Naturalnie bardzo się cieszę z dzisiejszej wygranej tym bardziej, że jestem pierwszym w historii mistrzem Europy. Wyścig był bardzo szybki, z ciężkim ostatnim podjazdem, ale cała trasa bardzo mi odpowiadała
– tłumaczył 26-latek, który przed startem był głównym faworytem. Sprostał zadaniu i oczekiwaniom.
W finale ciężką robotę zostawił swoim towarzyszom z okrojonej grupy czołowej. Na ostatnich metrach złapał tylne koło Hiszpana Daniela Moreno, który ostatecznie sięgnął po brąz, wyszedł z niego i pewnie zwyciężył.
By wygrać, miałem dwie możliwości. Albo jako uciekinier, albo w sprincie. Zdecydowałem się na tą drugą opcję. Jako reprezentacja Słowacji pojechaliśmy dobry wyścig. Na mistrzostwach świata możemy wystawić trzyosobową drużynę, tutaj mogliśmy powalczyć w szóstkę. Widać tego rezultaty
– powiedział „Hulk”.
Sagan już jutro zacznie Eneco Tour, a potem wystartuje w MŚ.
W Eneco Tour chcę zgromadzić worldtourowe punkty i przygotować się do światowego czempionatu
– dodał.
Słowak ze sporą przewagą prowadzi w Rankingu Światowym. W sezonie 2016 triumfował na trzech etapach Tour de France zdobywając maillot vert, dwóch Tour de Suisse, był najlepszy w Gandawa-Wevelgem i Ronde van Vlaanderen.