Trzykrotny mistrz świata wjeździe indywidualnej na czas nie należy do faworytów olimpijskiego wyścigu w jeździe indywidualnej na czas.
31-letni Niemiec największe święcił sukcesy w latach 2011-13. W roku 2014 musiał zadowolić się srebrnym medalem, ulegając w Ponferradzie nie byle komu, bo Bradleyowi Wigginsowi. Oznaki kryzysu wystąpiły dopiero w zeszłym roku, gdy na mistrzostwach świata wykręcił zaledwie 7. wynik.
W obecnym sezonie nie jest lepiej, o czym świadczy 9. pozycja na etapie jazdy na czas Tour de France, która była generalnym testem przed Rio de Janeiro.
Tak, jestem w dołku, każdy sportowiec miewa takie okresy. Muszę przyznać, że w żadnym razie nie reprezentuję obecnie klasy światowej
– mówi Martin.
“Panzerwagen” nie ma nadziei na zdobycie złotego medal, ale nie zrezygnuje z walki o podium wyścigu.
Chris Froome i Tom Dumoulin pokazali podczas Touru kto będzie faworytem w Rio. Liczę, że ja pojadę znacznie lepiej niż we Francji, a jeśli nie, to pozostanie Tokio. Mam nadzieję, że nie będzie wielu podjazdów
– dodał Martin, wybiegając już do Igrzysk, które za cztery lata zorganizuje stolica Japonii.