Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2016: wypowiedzi po 9. etapie

Grad, deszcz, burze. I wygrana Toma Dumoulina. Niedzielny etap Tour de France z metą w Andorra Arcalis miał wiele dramatycznych zwrotów.

Holender w koszulce niemieckiej ekipy Giant-Alpecin należał do grupy uciekinierów, która z każdym pokonanym kilometrem pod górę stawała się coraz mniejsza. Peleton musiał na 9. odcinku pokonać – oprócz finałowego wzniesienia – Port de la Bonaigua czy Col de Beixalis.

Spełniło się moje marzenie! Jestem tak zmęczony, że ciężko mi się w ogóle wysłowić. Niesamowity dzień z królewskim etapem. I to ja wygrałem. Pokazałem, że nie jestem wyłącznie czasowcem. Stać mnie na wiele więcej

– mówił Dumoulin, który tym samym skompletował zwycięstwa etapowe we wszystkich grand tourach.

26-latek odjechał z czołówki 12 km przed metą i nie dał się już nikomu dogonić. Ani Rui Costa (Lampre-Merida), który był drugi, ani trzeciemu Rafałowi Majce (Tinkoff).

Prawdopodobnie byłem najmocniejszym zawodnikiem w pierwszej grupie. Kiedy jednak rozpoczął się finałowy podjazd, stopniowo traciłem siły. Bałem się, że mogę zostać jeszcze złapany. Nie jestem na tyle silny i nie jestem na tyle dobrym góralem, by walczyć o top 10 Touru. Zdaję sobie z tego sprawę. Być może zmieni się to w przyszłości

– dodał.

Majka stracił prowadzenie w klasyfikacji górskiej na rzecz Thibauta Pinota (FDJ).

Jestem bardzo zmęczony po tych ostatnich dniach, dużo kilometrów przejechałem w ucieczkach i odczuwam tego skutki. Niemniej trzecie miejsce na dzisiejszym etapie uważam za dobre, choć oczywiście wolałbym wygrać i utrzymać koszulkę w grochy. Mamy jednak jeszcze sporo przed sobą, a moja forma będzie wyższa. Nie mamy już niestety Alberto, którego pokonała choroba, dlatego walczymy o koszulki i etapy

– napisał mistrz Polski na swoim facebook’owym profilu.

Mimo koszulki w grochy Pinot nie ukrywał niezadowolenia.

Jestem rozczarowany, ponieważ celowałem w zwycięstwo etapowe, które było moim priorytetem. Byłem przekonany, że stać mnie na odniesienie tego sukcesu. Nie wiem, co się mną stało na ostatnim podjeździe. Chyba za mało zjadłem. Chciałbym wygrać jeszcze etap w tym wyścigu. Tour się nie skończył

– tłumaczył Francuz.

Jego rodak Romain Bardet stracił dzisiaj nieco czasu do głównych faworytów. Reprezentant Ag2r awansował jednak w generalce na szóste miejsce.

Najpierw upał, potem gradobicie i różnica temperatur. Pierwszą część Touru oceniam dobrze. Jestem zadowolony z mojego pierwszego tygodnia ścigania. Dzisiaj straciłem tylko 20 sekund, mogłem pojechać lepiej, mogłem zameldować się na mecie w grupie z żółtą koszulką

– powiedział Bardet.

“Maillot jaune” pozostało na barkach Chrisa Froome’a. Brytyjczyk suwerennie obronił prowadzenie wjeżdżając na metę razem z Nairo Quintaną (Movistar).

Na pierwszym wzniesieniu byliśmy atakowani przez Alejandro Valverde (Movistar) i Alberto Contadora (Tinkoff), ale nie spanikowaliśmy. Moi koledzy wykonali kawał dobrej roboty. Poziom ścigania w tym roku jest o wiele wyższy niż w ostatnich sezonach. Byłem przygotowany na atak Quintany na ostatnim kilometrze. Do ataku nie doszło. Może nie był w stanie? Chciałbym w to wierzyć

– relacjonował kapitan Sky, który znów mocno pokaszliwał na mecie.

Wspomniany Contador dzisiejszy etap zakończył w drużynowym samochodzie. „Księgowy” wycofał się z rywalizacji.

Nie mogłem kręcić dalej. Dzisiaj rano okazało się, że mam gorączkę. Od upadku pierwszego dnia nie czuję się najlepiej. Lekarze teraz mnie przebadają. Zobaczymy, jaki jest powód mojego zachorowania

– oznajmił Hiszpan.

Właściciel jego zespołu Oleg Tinkov zakomunikował, że celami w takim wypadku pozostają klasyfikacja punktowa i górska, wygrane etapowe i jak najlepsze miejsce w generalce Romana Kreuzigera.

Z jednej strony jesteśmy zawiedzeni, że Alberto już nie jedzie. Z drugiej strony poniekąd nam ulżyło

– stwierdził rosyjski milioner, który liczy na odrodzenie Contadora podczas Vuelta a Espana.