Dmuchana brama, która sygnalizuje, że do mety pozostał kilometr, powaliła na 7. etapie Tour de France Adama Yatesa.
Zawodnik teamu Orica-BikeExchange wyskoczył na zjeździe z Col d’Aspin z grupy faworytów, gdyż chciał zdobyć białą koszulkę dla najlepszego młodzieżowca.
Jechałem z 70, 80 km/h. To był szybki zjazd. Nagleprzed mną padła brama. Nie miałem żadnej szansy, by odpowiednio zareagować. Gdybym jechał z kimś innym, cała sytuacja mogłaby się skończyć o wiele gorzej
– mówił Brytyjczyk, który doznał otarć twarzy.
Grupka pedałująca za Yatesem zdołała przy pomocy obsługi, policjantów oraz kibiców przecisnąć się przez niespodziewaną przeszkodę.
Generator obsługujący bramę odłączył nieuważny kibic, który zahaczył o kabel zasilający.