Lider ekipy Tinkoff już na pierwszym odcinku zapoznał się z asfaltem Normandii.
“Obtarcia prawej łopatki, prawego łokcia, prawego biodra i kolana.” To zwięzłe podsumowanie obrażeń jakie na 1. etapie 103. edycji Tour de France odniósł Hiszpan Alberto Contador.
Dwukrotny zwycięzca wyścigu i jeden z faworytów tegorocznej edycji poleciał na ziemię na około 75 kilometrów przed metą. 33-latek pozbierał się sprawnie i dołączył do peletonu, po czym o pomoc poprosił lekarza wyścigu. Na metę wjechał oklejony opatrunkami, unikając jeszcze jednej wywrotki, która rozbiła grupę na finiszu.
Wyścig był bardzo nerwowy, wszyscy walczyli o pozycję na czele, bo wiał wiatr. Byliśmy w dobrej sytuacji, uważaliśmy, ale na zakręcie było nas za dużo. Straciłem kontrolę nad przednim kołem, wpadłem w poślizg i upadłem. Na dodatek inny kolarz upadł na mnie, na moje ramię
– relacjonował lider zespołu Tinkoff.
Jestem podrapany, cała prawa strona ciała ucierpiała. Co zrobić, takie jest kolarstwo – możesz się przygotowywać miesiącami, a kraksa wszystko przekreśli. Trzeba skupić się na obłożeniu tego lodem i jak najszybszemu ograniczeniu stanu zapalnego
– powiedział na mecie “El Pistolero”.
Contador wywrotki na trasie Grand Tourów zaliczał już w przeszłości – w 2015 roku podczas Giro d’Italia w kraksie uszkodził bark, co nie przeszkodziło mu jednak w wygraniu wyścigu.