Ostatni raz w swojej karierze Fabian Cancellara wystartuje w Ronde van Vlaanderen. Po raz czwarty chce ją wygrać.
Gdyby sztuka ta „Spartakusowi” się udała, to Szwajcar zostałby samotnie panującym rekordzistą.
Jeśli wygram, to dadzą mi chyba belgijskiej obywatelstwo
– śmiał się zawodnik teamu Trek-Segafredo w rozmowie z gazetą “Sonntags Blick”.
Cancellara, który triumfował w tym sezonie po raz trzeci w Strade Bianche, dodał, że jego celem pozostaje też wiktoria w Paryż-Roubaix.
Tak, chciałbym wygrać w Ronde albo Roubaix. Jak na razie dla mnie najważniejsze są klasyki. Na wszystko inne przyjdzie jeszcze czas. Co konkretnie? Np. nigdy jeszcze nie zakładałem maglia rosa na Giro d’Italia. Powtórzę: dzisiaj nie zaprzątam sobie tym głowy
– mówił 35-latek.
Czterokrotny czasowy mistrz świata nie obawia się swojej pozasportowej przyszłości. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że przestawienie się nie będzie wcale łatwym zadaniem.
Odczuwam respekt przed nowym życiem. Zacznę od zera. Mam nadzieję, że pomoże mi fakt, że mocno stąpam po ziemi i zawsze się interesowałem normalnym światem
– stwierdził Szwajcar, który zamierza więcej czasu poświęcić rodzinie i… nauce języka angielskiego.
Nie wyklucza też, że spróbuje pomoc kolarstwu w trochę innej roli. Cancellara pełnił funkcję nieoficjalnego rzecznika peletonu domagając się m.in. wprowadzenia w życie protokołu pogodowego i wzrostu bezpieczeństwa.